przez rozella Wt, 03.02.2009 15:57
Reniu dziękuję, jeżeli chodzi o mnie to ja już "powstałam z podłogi" i "otrzepałam pióra". Najgorsze poza mną. Jeżeli chodzi o moją bratową, to spotkałyśmy się w sprawach rodzinnych w moim domu. I cóż zobaczyłam? zgnębioną i przybitą kobietę. Jak mogłabym więc nękać gościa jakimiś wyrzutami ?. Ona także niczego nie wypominała. Pewnie sobie przemyslała to i owo. A moze nie, i jest inaczej , jak twierdzą postronni obserwatorzy i Ona ma jedynie na uwadze udobruchanie mnie.... może, ja tego nie wiem. Natomiast wiem jedno, nie potrafię niczego i nikomu robić na przekór, nie potrafię pielęgnować w sobie złości i gniewu. WOlę najgorszego nawet oponetna złapać za szyję i uściskać i zapomnieć o urazach. Tak też i zrobiłam z moją bratową. Po prostu Ją wyściskałam i zapewniłam, ze nadal ma w moim domu rodzinę. Nic się nie zmieniło i jak zechce , zawsze może przyjść. CO Ona z tym zrobi, to już Jej problem. Chwilowo przed nami sprawy spadkowe. Ze swojej strony idę na każdą ugodę, pamiętam cały czas , ze to żona mojego brata i Jego dzieci. Wczoraj przypadkiem spotkałyśmy się na "mieście" w Urzędzie Miasta. NIe powiem było miłe powitanie i buziaczki. Chciałabym ze swej strony, aby z czasem wszystko nam sie ułozyło , przez pamięc Jej męża, a mojego brata. Jak już kiedyś pisałam, z natury jestem optymistką. Czasem dostanę "po dupie", ale zawsze jakoś sie pozbieram. MOj mąż ciągle mi powtarza, ze nie może pojąć skąd czerpię tę niezmienną wiarę w ludzi i optymizm. Uważam, ze lepiej doszukiwać się dobrych stron we wszystkim , niż samych złych.