przez kardolinka N, 02.09.2007 10:26
KJ była dosłownie urocza. Kiedy Jej powiedziałam, ze była fantastyczna, to zaczęła sie mi kłaniać jakby była na scenie. Jak nadchodziła to serce waliło mi jak oszalałe. A Jej usmiech mnie rozbraja. Dosłownie. W ogóle w rzeczywistosci wyglada ładniej niż w telewizji. I jest taka ciepła, naturalna i opanowana. Za moje słowa powinna mnie zabic. Siedziałam obok Niej na ławce, podpisywała książki, a ja szeptałam do siebie, ze za chwilę dostanę zawału. Słyszała to na pewno, ale nawet się nie spojrzała. Totalnie spokojna.
Kochani jadę na "Schirley..."!!!!!! Mama pojedzie ze mną pociągiem, będzie cudnie! Zobaczę jeszcze KJ, to znaczy nie umrę z rozpaczy. Teraz będę odliczać dni do urodzin Polonii. Każdy dzień w szkole będzie wspaniały, bo będę coraz blizej "tego dnia". Wczoraj byłam pod ogromnym wrazeniem. Pan Trela był cudny, ale KJ mnie zaczarowała. Smutne było to,ze każdy dzień był szczęśliwy, ale zarazem taki sam, tak samo monotonny. Winnie cieszyła sie z tego, ze moze jeszcze cos zrobić, że moze mówić do Willego, że on jej słucha. Kiedy umarł postradała zmysły, to mnie przybiło. Zakończenie było smutne, ale pozostawiające jakąś małą nadzieję, bo jednak po śmierci byli razem, on ją kochał i po nią przyszedł. O Boże poryczałam się. Po co jak to piszę? Nie wiem, sami wiecie o czym jest spektakl i jaki jest cudowny. To był chyba mój najlepszy wieczór w teatrze od lat.
Bileterzy w Poloni kochani! Tacy mili. KJ wyszła do nas na dwór, siedziałyśmy na ławczce, lecz szybko się rozstałyśmy, bo widać było, ze jest przemęczona. Sądzę, że jest Jej bardzo ciężko grać teraz taki spektakl. Przemęczenie psychiczne musi być ogromne i smutek, który zostaje po spektaklu. On ciąży mi nawet dziś. Jestem jeszcze obok Winni, patrzę na jej rozpacz, ale nic nie mogę zrobić. Moja mama byłą tak zahipnotyzowana, ze miaął ochotę wejść na scenę, czuła jakby była w tym spektaklu, jakby w nim grała, lecz tylko sie przypatrywała ich życiu. ja byłam wczoraj mniej wrażliwa, patrzyłam na aktorstwo KJ. Na jej mimikę. Naprawdę cudowna. A odczytywanie napisu na szczotce, "pomoc" przy kładzeniu się na łóżku, czy pytanie o to czy wydawała Willemu się kiedyś pociagajaca, było boskie! Już wiecej sie nie rozpisuję. Po prostu cudownie, pięknie, wspaniale, teraz już w ogóle nie pozbedę sie myśli o zostaniu aktorka, to najpiękniejszy zawód włącznie ze śpiewem. Nie ma dla mnie nic piękniejszego. Jeśli chodzi o śpiew to nie chodzi mi o takie "coś" co robi np. Doda, ale to co robi Edyta Górniak, Edyta Geppert, Anna Maria Jopek. Znów się rozpisuję, kurcze! CUDOWNIE!