Pisał, Marysiu, pisał. Tylko dobrze się wczytaj. Zresztą nie trzeba daleko szukać:
I to właśnie zmusza nas to poszukiwania innych metod leczenia, pomagania sobie samemu, a potem innym, aby ich organizmy nie były "niszczone" przez leki, które tylko usuwają skutki choroby, a nie ich przyczyny i niszczą przy tym układ immunologiczny. Lekarze, o których wspomniano oczywiście istnieją i nie wolno wrzucać do jednej szufladki wszystkich, ale trzeba mieć szczęście , żeby na takiego trafić i są to niestety jednostki.
* podkr. moje
To właśnie miałem na myśli, pisząc o tworzeniu atmosfery nieufności do lekarzy. Dobrych lekarzy prawie nie ma, a więc leczmy się sami! Brrr. Dla mnie to zakrawa na niebezpieczne szamaństwo. Marysiu, czujesz to?
Oczywiście, że zdarzają się i źli lekarze, jak w każdym zawodzie. Nie przytaczajmy tu sobie truzimów. Ale przede wszystkim
nie wznośmy tych barykad, co w niektórych postach ma znów miejsce. Ja apelowałem o umiar, rozsądek i
niedeprecjonowanie tradycyjnej medycyny. O wspomnienie, od czasu do czasu przynajmniej, o konieczności pójścia do lekarza, a nie szukanie na wszystko od razu cudownego antidotum. Nie kwestionowałem też wzmacniania systemu odpornościowego. Można się wspomagać, ale mądrze, pod okiem fachowca. Natomiast czy brać się za pomaganie innym, szczególnie na odległość? Hmm...
PS Reniu, przepraszam, ale czasem mam wrażenie, że Ty się podpisujesz obiema rękami pod każdym kolejnym postem...