Wchodzę do holu Biblioteki Ossolińskich. Za drzwiami został zziębnięty bezlistny Kasztanowiec.
Stary Piernik szatniarz powiadamia mnie, że czytelnia czynna jest od ósmej
-Wiem, to już za chwilę – odpowiadam, kładąc torbę i kurtkę na kontuarze.
-Pan se powiesi – gdera stary i udaje, że reguluje zegarek. – Jest za dziesięć, taka to chwila – rzecze stary, wielce nie rad.
Musiałem złamać panującą tu chyba regułę niedrażnienia szatniarza.