Sprawa wianka, dzisiaj, to już nie taka ....oczywista sprawa, bo większość panien z wiankiem żegna się przed ślubem.
Wesele, to tradycja polska, nie mająca nic wspólnego z rozumem, tylko bardziej z ....marzeniem prawie każdej panny młodej.
Ja zawsze bardzo chciałam żeby mnie do ołtarza prowadził tato, żeby był Marsz pana M. żeby było ogólnie podniośle i ....niesamowicie, żebym jechała bryczką zaprzężoną w dwa kare konie, żeby było to w górach, w małym kościółku.....Marzenia. Było podniośle. I tyle.
Są tez ludzie, którzy ze ślubu i wesela robią cyrk, żeby się pokazać przed..."publicznością", kimkolwiek by ona nie była i z całej reszty wspólnego zycia też za zwyczaj robią pokazówkę, a potem kolejne śluby, rozwody i zamieszanie.To obłuda i żenada.
A najlepiej niech każdy robi tak, jak mu serce i rozum dyktuje i aktualna sytuacja materialna pozwala, nie poddaje się naciskom i sugestiom, bo przecież taki dzień powinien byc jedynym takim niesamowitym dniem w zyciu.
No i podobno mówi się, ze jak wesele bardzo huczne, to zycie do dupy, a ja znam przynajmniej 3 małżeństwa, które miały spore wesela, pamietamy i wspominamy je do dzisiaj i żyją bardzo dobrze, kochają się i jest okej.
I o to chyba chodzi, żeby się kochać, szanować i żyć do śmierci razem