Kiedyś...
On w jedną ona w drugą
stronę, gdzieś porwani, zajęci...
On zajęty rozmową,
rozbawiony, podniesie
wzrok zza kierownicy...
Ona zmieni stację
popłynie muzyka,
znajmomy dźwięk, uśmiech...
odrzuci włosy...
A droga prosta przed nimi...
Zobaczy jej beztroskość i czas
który działa na jej korzyść
Na jego twarzy poprzeplatał los drogi
Rozpoznają się wszędzie...
Czas co zwykle zamiata chwile pozwoli
drań jeden na dotyk wzroku
Zdążyli tylko ruch głową zrobić
gdy mijały się ich samochody
Zamilkła muzyka i ktoś obok niego
¦wiat skurczył się do dwóch spojrzeń
On w jedną ona w drugą stonę...
c.d. Zwolniła...
Przejechała ulicę...
Ktos głuche słowa do niego mówi
Zapomniał gdzie jest i po co,
Pomylił drogi...
Zatrzymała się przy drodze
oparła głowę i pod powiekami
zobaczyła go jeszcze raz...
On mówi, że zawróci i wraca
do tej chwili gdy znikąd pojawiła się
przed nim...
c.d. Potem dzień jak co dzień
potoczył się dalej...
dla niego..., dla niej...
Wieczorem weźmie prysznic.
On wykąpie się w wannie...
Położy się w łóżku tak dużym...
Ona przyjdzie do pokoju z lampką wina
usiądzie przy nim,
napije się i poda jemu.
Zsunie szlawrok ze swoich ramion
odsunie jego włosy z oczu
dotknie jego twarzy.
Poczuje jego zapach... On dotknie jej piersi...
...przygarnie ją do siebie.
c.d. Poranna mgła oziębi jej stopy,
wsunie się pod kołdrę.
Drgną jego powieki, poprawi
poduszkę.
Kiedy słońce zajrzy do pokoju
ona otworzy oczy...
On wstanie przemyje twarz wodą
Ona pójdzie do kuchni zaparzy kawę
...on spojrzy w lustro zobaczy
swój wzrok...
Ona wróci z kawą do łóżka
przygładzi kołdrę...
Tej nocy wyjątkowo dobrze spała
tylko pościel rozkopna bardziej...
Jego oczy tak obce...
Usiądzie na brzegu wanny zapłacze...
Ona zrobi łyk kawy
Przymknie powieki...
Odwiedził ją w nocy, choć we śnie....
On przetrze twarz, wróci do pokoju
i niechcąco stłucze kieliszek...
po winie.