przez Trzynastka Śr, 11.10.2006 17:27
Hello HP!
Za oknem jesienne szare smety i caly wczesny poranek zastanawialam sie, jak tu urobic nastawienie na najblizsze miesiace, zeby te szarosc witac usmiechem. Lampa w biurze zrobila swoje i dala swiatlo sloneczne, Clayderman wymiata swoje na pianinie, kawa pachnie i...... buuu, zal mi lata mojego ukochanego.
Wczoraj jedlismy lunch w ogrodzie, kto wie, moze ostatni, przy dzwiekach niesamowitej ptasiej orkiestry. Bylo tak glosno, ze bez problemu slyszalam te dzwieki z kuchni, mimo zamknietych okien. Ptaki obraly sobie sasiednie drzewa za miejsce kilkugodzinnego postoju, a byly ich setki. Przed nami lataly jak szalone, przecinaly powietrze pod roznym katem, niektore gonily sie wzajemnie. Na jakis dziwny znak nagle przelatywaly z drzewa na drzewo i na podobny znak potrafily albo rozcwierkac sie bardzo glosno, albo prawie zamilknac. Szpakowaty oczywiscie zrobil mi wyklad na temat czestotliwosci tych dzwiekow, ktora koi ucho i nic a nic nie przeszkadza ( on to tak mowil, jak ja o uszkodzeniach tkanek miekkich). Drugi wyklad mogl byc na temat nazw tych ptakow, ale ja rozpoznaje tylko szpaki i wroble, a on wszystkie, ale mi go darowal. Czy slyszalyscie, jak szpaki potrafia zmieniac glosy? Kurcze, one to dopiero improwizuja, zadne tam cwir, cwir do znudzenia, ciagle cos innego, czasami dlugie swisty, czasami urywana melodia, ale jakos nie lubia sie identycznie powtarzac, cos pieknego.
Bylo tu cos o sasiadach. Zyjemy bez plotow, nasze dzialki sie lacza, a tyly posesji przechodza w doline wspolna dla kilkunastu domow. Lubie tych najblizszych sasiadow przede mna ( to dla Sowy, zeby mogla sobie wszystko wyobrazic), bo sa taktowni,kiedy trzeba i troskliwi, kiedy tak wypada. Kiedy Szpakowaty wyjezdzal z chlopcami do Polski, sasiadka zawsze mnie pytala, czy nie czuje sie samotna, hi, hi. Pod jej czesciowa opieka zostawiam ogrod, choc mam innych chetnych do pielegnacji podczas moich wyjazdow. Zazwyczaj nasze rozmowy odbywaja sie w ogrodzie i tam uaktualniamy, co sie wydarzylo. Wishba jest piekna Hinduska, a ostatnio powiedziala mi podczas spaceru ladne zdanie: „Cale zycie nie chcialam byc ksiezniczka, ktora oglada sztuczny swiat, tylko soba, ktora czuje, ze zyje, moze skromniej, ale pelniej”. Czasami wymieniamy sie lektura. W. jest pogodna kobieta, mimo, ze zycie doswiadczalo ja wielokrotnie. W swoim kraju miala ladny dom, wlasnego ogrodnika, sluzbe, a w Stanach na poczatku pracowala ciezko w fabryce. Potem zostala nauczycielka, wyksztalcila i wychowala dwojke madrych dzieci, teraz jest na wczesnej emeryturze. Zyje tak, jak mowi, nie jest ksiezniczka zyjaca na pokaz. Co roku z mezem podrozuja, duzo czyta, bierze jakies kursy, a to malarstwa, a to ukladania kwiatow, itp. Codziennie rano widze ja z mezem na spacerku i tak samo koncza dzien, nie spieszac sie. W. ma cukrzyce i chore serce, moze stad ta madrosc na cieszenie sie chwila. Bardzo przezyla rozwod corki (malzenstwo zaaranzowane rodzinnie), ale teraz znow sie usmiecha; corka lamiac zasady ich kultury wyszla za maz drugi raz za Amerykanina, ale widac jak ten facet troskliwie opiekuje sie jej dziecmi i to chyba wystarczylo, zeby go przyjac do rodziny bez oporow. Blondyn wsrod Hindusow, fajny widok.
Po drugiej stronie (za mna, to dla Sowy, hi, hi) dom byl pusty przez 6 lat, sasiadka zjezdzala 3-4 razy do roku, ale teraz mlodzi ludzie organizuja sobie tam zycie. Mieszkaja, co widac po zaparkowanych samochodach, ale bardzo wczesnie choda spac i rownie wczesnie wstaja. Tatuaze sasiada jeszcze nie sprawdzone, jeszcze ich nie znam. Dom za nimi mieszka super para, on z wielkim poczuciem humoru, a ona macha reka na powitanie nawet przejezdzajac z daleka. Tych lubie bardzo za lekkosc i radosc wieku sredniego i to ich lapanie zartu w pol slowa. Ciekawostka, jej dziadek pochodzil z Katowic.
Inni dookola laki OK i.... jedna nasza zolza po skosie. Zatruwa zycie naszemu ulubionemu dziadkowi. Dziadek nosi polskie nazwisko, kocha Sobieskiego i oblepia pamiatkami sciany, piate przez dziesiate tak jak umie ciagle pokrzykuje po naszemu pozdrowienia. Ona fanatycznie szyje Matce Bozej kolejne sukienki z falbankami, przyozdabia oltarze w kosciele i jest permanentnie zla i zlosliwa jak osa. Jako jedyna postawila plot oddzielajacy ja od sasiada i siatke od trzeciej strony, odgradza sie, izoluje i zawsze i wszystko jest nie tak, ustawowo jej to potrzebne, jak tlen do zycia, zeby opinia stanac w poprzek. Ile to bylo sasiedzkiego blagania, zeby te ploty nie powstaly, bo tak ladnie, kiedy jedne ogrody przechodza w drugie i jest otwarta przestrzen. Kiedys na chodniku wszyscy po sasiedzku omawiali ten dziwny przypadek, jej sasiedzi sa zmeczeni. Nie widzialam jej usmiechnietej, za to zaciecie argumentujaca wielokrotnie. Dobrze, ze nie mam jej tak bezposrednio blisko siebie.
Ufff, teraz szybkie odnosniki, od czego tu zaczac? Jestem na stronie 460.
Masza- dzieki za wszytkie cudne krecikowe historie. DVD z Grecja juz czeka na wolny wieczor, chce Krecika zobaczyc na filmie. Ciagle czekam na zdjecie tego popa od klucza, a to ostatnie zatytulowane ”Dzwi do celi mnicha”....... bedzie mialo ciag dalszy, prawda? Zobaczymy, jak bylo na pokojach mnicha. Przypomnialy mi sie noclegi w Checinach, w bylych celach mnichow i obiady w restauracji na dole. Poczatkowo dziwne uczycie, kiedy wie sie, jakie bylo przeznaczenie tych wnetrz wczesniej. Tylo mysmy tam ze Szpakowatym nawet nie zajrzeli do ksiazek na chwile:)
Ita, An-Dora, ahoj na trasie i wracajcie z relacjami, please.
Rfechner- Reniu, kurczeta juz w domu, rozbiegane po swojemu, prawda, a my Matki-Kury, chcialybysmy, zeby opowiedzieli wszystko z detalami, byli dluzej w zasiegu wzroku? Dzis jade po A. Starszego, ma 4 dni wolne, ale tylko przez czwartek i piatek bede go mogla ogladac, bo wyruszam do Kanady i Detroit. On i tak nie przyjezdza, zeby siedziec tylko ze mna. Nagadamy sie podczas podrozy, to jedyna szansa na dluga rozmowe, bo na miejscu porwia go koledzy. Czego ten chlopak tam nie robi: studia, koszykowka, football, nagrywanie piosenek; jest w swoim zywiole. Ostatnio mi mowil, ze profesor od tego humanizmu, o ktorym pisalam wczesniej go uwielbia, bo jest najbardziej aktywny. Ja na to: „Synku, jakim cudem, kiedy przez telefon gadasz krotko po swojemu: yes, no, cool, bye”. A on na to: „You know I like arguing”. Ja na to, ze jest w tym dobry i mam pomysl na dluga nasza rozmowe, poklocimy sie na jakis temat podczas podrozy, byle dlugo. Obiecal, smiejac sie, ze moge na niego liczyc. Poprzednio klocilismy sie na temat rozsadek, kalkulacje, a serce i uczucia. Ciekawa jestem, co bedzie teraz. Acha, jeszcze jedno- jak go dzis odbiore wieczorem, bedzie juz po przeczytaniu listu, ktory napisalam wtedy w czasie wakacji, jak odwiedzilismy uniwersytet na dwa dni, zeby sie z uczelnia zapoznac. Na zakonczenie tego pobytu kazdy rodzic napisal taki list, wyznanie milosci, wskazowke i kolko ratunkowe, informujacy o tym, ze jestesmy calym sercem z tymi mlodymi --pi--, ktore nieopierzone zaczely dorosle zycie. Pisalam Wam, ze wszyscy siegali po chusteczki do wycierania nosa, tatuskowie tez podczas pisania. Twardziel A. Starszy bedzie juz po otwarciu koperty, hi, hi.
Duska, jak ja lubie, jak ktos inny w HP aktywnie przejmuje paleczke dyzurowa, dzieki, pisz czesciej.
Magnolia, ten bol glowy "pieprznikowy" gdzies trzeba zanotowac, ale to bedzie wystepowac tylko na polskim gruncie. Nic nie wskazuje na to, ze ta epidemia ma szanse na wygasniecie. Co w tym dziwnego, ze kochasz swoja prace? Tak byc powinno. W szkole A. Mlodszego jest nowy nauczeyciel, facet, ktory prowadzi klase collegowa o nazwie „Microeconomics”, bardzo inteligentny, majetny, z zamilowania uczacy, bo....” chce teraz przekazac zasady osiagania sukcesu mlodym ludziom szkol srednich”. P. go uwielbia za niezwykla osobowosc i ten nauczyciel bedzie jednym z trzech, ktorzy napisza mu listy polecajace do uniwersytetow, na ktore zamierza startowac moj mlodszy. Moim zdaniem fajna inicjatywa, jesli nauczyciel moze swoja charakterystyka osobowosci ucznia wplynac na decyzje uczelni.
Sonia, ja bym sobie buszowala dalej i szerzej po forum, ale ostatnio coraz mniej czasu. O polityce nigdy na forum, bo to nie temat dla mnie. Obserwujac z boku widze tylko jedno- kazda ze stron zajadle broni swoich racji, zajadle, powtarzam, a niektore posuniecia nawet na forum wynikaja tylko i wylacznie z frustracji i brak im jakiegokolwiek smaku, a tego juz nie toleruje, w zadnej dziedzinie.
Co jeszcze zauwazylam- jesli rodacy mieszkajacy w kraju narzekaja w nieskonczonosc na to, co w kraju, jest to akceptowane i popierane; jesli minusy zauwaza emigracja, wzbudza to natychmiastowy sprzeciw. Taki mechanizm obronny.
Do HP przychodze, bo mi tu wygodnie, nawet bardzo, a poza tym nie sposob dyskusjami ogarnac wszystkie watki. Ja tez uwazam, ze ilosc tematow jest tylko pozorna, w sumie istnieje tylko kilka, a osob kilkanascie stale piszacych, tloku tu raczej nie ma. Zaluje, ze odeszli ci barwni ludzie, ktorzy mieli ochote mowic NIE, ale to forum jest specyficzne i wymaga jednomyslnosci, a szkoda.
MarysiaES, a Ty gdzie sie skrylas?????? Golab bedzie, wkrotce.
Tajemnicza AnnoMario, Ty wiesz kto- wysylalam odpowiedz 3 razy, z zalacznikami i bez, ale za kazdym razem powrot. W takim razie tu dziekuje za pamiec, bo nie moge inaczej.
O., stanowczo za malo Ciebie na forum, jest jakis powod? A pamietasz stare dyskusje o A, B, C? Chyba sie nic w rankingu serca nie zmienilo.
Emciu, twarze na fotografii; z kazdej mozna umiejetnie wydobyc piekno. Czasami kradne z podrozy takie twarze. Fotka mozna tyle pokazac z osobowosci. U mnie zmieniaja sie oczy. Ogladajac dawne zdjecia doskonale wiem, w jakim bylam nastroju. Tuz po smierci taty krecilam glowa niezadowolona, stracily blask na dlugo. Tak moje nastroje rozpoznaje Szpakowaty. Po oczach wie, co i jak. Moja przyjaciolke rozpoznaje po glosie; kiedy przestaje „spiewac” glosowo, wiem, ze ma dolek.
Dynie super, ale mnie tez ta BRONA, czy co najbardziej przypadla do gustu, tez mi sie przypomnialy wakacje u dziadkow. W niedziele na trasie widzialysmy taka farme i dzieciaki z rozdziawiona gebula patrzace na kozy. Mieszczuchy chicagowskie jezdza wtedy krowe zobaczyc pierwszy raz w zyciu na wyciagniecie reki, ale egzotyka.
MarysiuB, czy mini golab dotarl, bo zalaczniki sie buntowaly znowu? Akwariumowe cuda super, az korci przeniesc sie gdzies w cieple kraje, zeby pod woda zobaczyc je na zywo. Zdradz tajemnice Kangura, w ktora strone azymut wakacyjny? Wiesz co, po tylu probach poprawiania chalupy po tzw. fachowcach chyba Kangur potrzebuje wakacji najbardziej, fizycznie tez. Kibelki zainstalujesz kiedys, jedzcie. Piotrek bedzie kim? Bo ja bylam Monika na czesc piosenki: „O Moniko, o Moniko, czemu jestes taka zla, czy wstapilo w ciebie licho, czy tez inny powod masz”. Chcialam powielic imie narzeczonej Winetou, bo to byl czas fascynacji tamtym filmem, ale ksiadz mnie tylko zmierzyl wzrokiem.
Sciana, witaj, jaki sztywniacha ten zolnierz. Czy nie korcilo Cie, zeby cos spontanicznie zadzialac podczas tego pobytu? A opowiesci, a fotek wiecej, to gdzie? Tyle tu bylo knoconych tekstow na Twoja czesc. Skreca nas ciekawosc, a oczy prosza o potwierdzenie podrozy.
Bronka, wkleilas brzoze, to Ci wybacze to „nieodpowiedzialne” zachowanie moje. Dziewczyno, ja jestem niesamowicie odpowiedzialna osoba:) A co bys zrobila, gdyby sie okazalo, ze jedziesz z najwyzszej gory z duza predkoscia, a tu nagle za zakretem zamiast drogi pojawia sie jezioro? Po tych wielkich burzach pierwsze 2 dni bylo OK, a potem poziom wod tak sie podniosl, ze zupelnie zalalo droge. Zamiast wyladowac w jeziorze , wyladowalam 2 metry od wody, ale w sposob niekontrolowany. Jutro jade znowu, juz sie nie moge doczekac.
Sowa, dzieki, jedna jedyna wiedzialas, co zrobilam potem. Otrzepywania bylo duzo, przejechalam przez te wielka wode, chwile potem zatrzymalam sie pod daszkiem na prerii, obmylam rany powtarzajac, „jasna ch..., ale pieronsko boli”, zmienilam muzyke w Ipodzie na bardziej dynamiczna i przekalkulowalam- albo wracac 5 km, albo do przodu 14, wolniej, na spokojnie i ukoic w myslach bol. Pojechalam do przodu, dziwiac sie, ze nie umiem do konca wylaczyc bolu.
W niedziele Szpakowaty dzwonil 4 razy, sprawdzajac, czy nie padlam na trasie w Wisconisn. Widzialyscie tamte fotki? Umarlego by ozywily.
Teremi, upadek byl na wlasnym terenie, fotki sa z daleka, ale podzialala ta wycieczka jako najlepsze lekarstwo. W ostatniej chwili pozegnanie lata, dzis w nocy pierwszy przymrozek.
Dostalam pudelko inspirujacych kart, ilustrowanych pieknymi zdjeciami. W pierwzsej chwili pomyslalam, a bzdurka jakas, a teraz codziennie wyciagam losowo jedna i klade na biurku przed komputerem. Czytam kilkakrotnie i podpedzam ducha. Fajna sprawa.
Karta na dzis:
Believe in Universal Timing
You must believe in a Universe that’s created and guided by an intelligence greater than your ego- a Universe where there can be no accidents. When an idea’s time has come, it can’t be stopped. And the reverse of this is true: An idea whose time hasn’t come can’t be created.
No to bez rozedrgania, czekamy spokojnie, az sie IDEAS wykreuja w swoim czasie. Ci na gorze, to tak strasznie po swojemu kreauja, ze czasami mamy ochote ich przyspieszyc albo zmienic te postanowienia.
Koniec tasiemca, Szpakowaty dzwonil juz trzy razy z pietra i pyta, co slychac „W Jezioranach”, czyli na forum.
PA, HP!...13