Hyde Park 2006

Zapisane na zawsze wątki forum.

Postprzez Izabella N, 12.02.2006 07:54

Małgorzato M, zwana Grejs - obym tak jak Ty w dzisiejszej korespondecji do KJ,
potrafiła dziękować za przyjaźń i za to forum KJ...
Pozdrawiam i ściskam Was obie, Ciebie i ¦CIANę.
Avatar użytkownika
Izabella
 
Posty: 453
Dołączył(a): Pt, 28.10.2005 13:38
Lokalizacja: z Warszawy n/Wisłą

Postprzez Ibiza Iza N, 12.02.2006 08:28

Marysiu B. zwana Kangurzycą - przyjmij i od starszej pani najserdeczniejsze
życzenia urodzinowe. Niech Ci się darzy!!!
Ibiza Iza
 
Posty: 204
Dołączył(a): Wt, 08.11.2005 20:33
Lokalizacja: z Warszawy n/Wis

Postprzez GrejSowa N, 12.02.2006 10:36

Witam w niedzielny poranek!

Uwielbiam niedzielne poranki, zwłaszcza kiedy Misiek nie ma zajęć i nie trzeba się zrywać skoro świt. Uwielbiam leżeć po obudzeniu aż mi się znudzi, na ogół nudzi mi się szybko, ale jak jestem wykończona po całym tygodniu, to najlepiej odpoczywam właśnie rano, w łóżku, z kawą i gazetami...fajnie jest tak sobie leżeć, chwilowo nie mieć planów, niczego nie musieć...cisza...błogi spokój...dopóki młody nie wstanie, bo wtedy przygotowuję dla nas śniadanie, ale na razie śpi, odsypia trudy życia, a nie było mu ostatnio łatwo. Najpierw, jak pamiętacie nagłe choróbsko uniemożliwiło mu poprawienie dwóch ustnych egzaminów maturalnych, przez co odciąga się to wszystko aż do maja (ale nic to, na studia i tak zdaje dopiero w przyszłym roku). W szkole sesja egzaminacyjna, zakończona wczoraj sukcesem (średnia powyżej 4), a to oznacza, że i prawo zaliczone (Masza, cieszysz się?). W tym tygodniu miał "operację na otwartym uchu", bo nagle w tym uchu wyrosło coś zwane czyrakiem (brrr) i jak się dowiedział od swojego laryngologa, jeszcze chwila i by cholerstwo pękło mogąc uszkodzić słuch, a nawet go całkowicie odebrać. Na szczęście wszystko w porządku, operacja się udała, pacjent przeżył i ma się dobrze. Dlaczego mówię "operacja", skoro tylko zwykły, kilkuminutowy zabieg w gabinecie? A to nie wiecie, jak jest z facetami...? My, kobiety, zawsze musimy być zdrowe, żadne objawy nie są na tyle poważne, żeby mogły nas zwolnić z codziennych obowiązków...no, chyba, że utrata przytomności...:-))) A chłop, z byle powodu jest umierający, prawda...? Dla niego stan krytyczny zaczyna się już po przekroczeniu 37 stopni...Za jedno muszę jednak Miśka pochwalić - nigdy nie bał się lekarzy, zabiegów, zastrzyków, leków...nigdy!!! Za tę jego odwagę domagał się jednak ode mnie i od mojej Mamy wyjątkowej uwagi, troski i opiekuńczości w chwilach niedyspozycji, i trzeba mu przyznać, że potrafił to umiejętnie wykorzystać do własnych celów :-))) Podczas gdy na codzień mógł nie pamiętać, że miał odkurzyć, zrobić zakupy, czy pozmywać, to już zalecenia lekarza, zwłaszcza te, które dawały mu jako takie fory w domu, recytował zawsze bez zająknięcia :-) Mój były mąż, dawno, dawno temu, nie za siedmioma rzekami, ale tu, w Warszawie, a dokładniej w sądzie, oczekiwał na naszą sprawę rozwodową z termometrem w ustach (dosłownie!!!), a ja kurczę, zamiast się wzruszyć, że on z takim poświęceniem podszedł do tej sprawy, zaczęłam się śmiać i do dzisiaj, jak sobie to przypomnę, to się uśmiecham...(teraz też, o tak: :-))))))))))) No, nic....

O pracy nie chce mi się pisać...bo mam jedyny wolny dzień i próbuję zregenerować siły, żeby móc skutecznie stawić czoło kolejnemu tygodniowi, który nie wiem jeszcze co przyniesie...oby mniej napięć, stresów, niepokoju, problemów, bo ostatnio coraz gorzej daję sobie z nimi radę...zakręty i labirynty, kłody, barykady...na porządku dziennym, każdy dzień to walka...ale jest też i nadzieja, że będzie lepiej, i jej się trzymam kurczowo, inaczej już dawno bym zwariowała...Na szczęście w domu spokój, zawsze uciekam do niego z radością, tu najlepiej odpoczywam...i w HP :-))))

Pajaca mi teraz nie wyjdzie, ja wiem...bez ¦ciany, to tak jakoś...no, same wiecie...a poza tym, po ostatnim spektaklu, choć nie jestem Tonką z domu Babicz, to też nie mogę spać...ciąglę ją słyszę, cholernie przejmujący spektakl, KJ absolutnie wszechwładnie panująca, rewelacyjna, boska i nieprawdopodobnie wiarygodna!!! Ona nie gra Tonki Babicz, ona nią JEST!!!

Spadam do życia, dziewczyny (i chłopaki, WOW!!!), przepraszam za zdawkowość relacji ze spotkań ze ¦cianą...jakoś nie umiem jeszcze o tym pisać, nie wiem co, nie wiem jak, naprawdę, nie żebym Wam skąpiła wrażeń...wciąż jestem tym zderzeniem oszołomiona, nie ukrywam, że jest to dla mnie ogromne przeżycie...spojrzeć nagle w oczy komuś, kogo się widzi po raz pierwszy w życiu, (chociaż wcześniej "widziałyśmy się" na zdjęciach), mając jednocześnie świadomość, że to ktoś, kogo już się dobrze zna, rozumie, lubi, darzy zaufaniem, z kim jest się już blisko od dawna...niesamowite...mówię Wam, bez tego piwa we szkle nie umiałabym chyba tego ogarnąć...;-))) chyba jeszcze potrzebuję chwilki czasu na to, aby się "wyrównało"...tak czuję, bo jeszcze kręci mi się w głowie...Ale jedno mogę Wam powiedzieć na pewno - nigdy nawet mi się nie śniło, że gadanie ze ścianą, tfu ¦cianą, może być takie cholernie przyjemne ;-)))) Przekroczyłam granice wyobraźni....czego i Wam życzę!!!

¦ciskam Was w pasie, jeśli go jeszcze macie ;-))) Jest niedziela, nie obżerać się!!!
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez MarysiaB N, 12.02.2006 11:28

Izabello zw. Ptaszkiem Niebieskim z serca Ci dziekuje.
Musze spadac na zycie, bo dom w proszku.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez GrejSowa N, 12.02.2006 14:04

Marysiu, już kiedyś Ci mówiłam: dolać gorącej wody i porządnie zamieszać ;-))))

U nas dalej leniwie, dawno po śniadaniu...słońca nie ma, pada drobny śnieg, zero stopni...brrrr
Uprawiamy leżenie na czas i próbujemy dochodzić do siebie...W tle relacje z olimpiady w Turynie...Ostatnio, przez "roztargnienie" Misiek nie powiedział u laryngologa, że jest uczulony od urodzenia na penicylinę. Pokornie wykupił antybiotyk, który ponoć po operacji był konieczny, i przyjął kilka tabletek, po czym źle się poczuł...Dzizys, co ja się mam...już będzie pamiętał, obiecał...Od tych znojów życia wysiadło mi naraz wszystko, tak czuję...nawet nie wybieram się do lekarza, bo musiałabym pójść do wszystkich specjalistów, a wycieczki zakrojonej na taką skalę nie mam w planach. Trzeba mieć zdrowie, żeby chorować...O pieniądzach nawet nie wspomnę...mam wrażenie, że ostatnio utrzymuję naszą aptekę...Tydzień temu puściły mi nerwy, nagle bardzo źle się poczułam, był środek nocy, Misiek chrapał w najlepsze...zadzwoniłam na pogotowie, żeby porozmawiać z lekarzem dyżurnym, poradzić się, uspokoić...a nie, żeby od razu do mnie pruł na Ochotę na sygnale, chociaż on dokładnie tak to zrozumiał i się zdenerwował. Wydusiwszy z siebie kilka słów na temat moich niepokojących dolegliwości...poinformował mnie po łacinie, ale tej dosłownej, co mi jest, czyli zachowując tę wiedzę wyłącznie dla siebie, gdyż niektóre języki obce są mi obce, po prostu. Zwróciłam mu uwagę, że też chciałabym wiedzieć, w końcu po jaką cholerę dzwonię w nocy na pogotowie...?! Kazał mi wziąć coś na uspokojenie i się położyć. Powiedziałam, że nie mam niczego takiego w domu. Zapytał mnie: "Czy pani sądzi, że my jesteśmy apteką na kółkach?". Zamurowało mnie i zdenerwowałam się jeszcze bardziej, niż w chwili, kiedy w ogóle zdecydowałam się zadzwonić. Następnie zapytał mnie, czy jestem sama w domu, bo jeśli tak, to dobrze by było, żeby ktoś do mnie przyjechał i mnie wyciszył. Rozumiecie to? WY-CI-SZYŁ!!! Ja na to, że dziękuję, że Pan doktor już to zrobił. Czuję się świetnie. Dziękuję za wszystko i rzuciłam słuchawką. Faktem jest, że niepokojące objawy ustąpiły. Ale i tak zadzwoniłam po Mamę, która przyjechała w nocy taksówką i została na noc. Zanim wreszcie zasnęłam, dwie godziny mnie "wyciszała" opierniczając za mój styl życia, pracy, złe odżywianie, przejmowanie się byle czym, jednym słowem za WSZYSTKO, czili całokształt...Rano stanowczo zabroniła mi iść do pracy, twierdząc, że powinnam zostać, odpocząć, że się mną zajmie...Ja na to: "No, właśnie, Mamo, idę do pracy, może wreszcie się trochę wyciszę...". Ale gdzie tam...nie wyciszyłam się...Po tym wszystkim zaczęłam się tylko zastanawiać (zawsze tak robię), czy ja aby nie za bardzo opierniczam Miśka, czy nie za bardzo próbuję go czasem "wyciszyć" ;-)))) Nie wiem, muszę go zapytać...Dzizys...to życie to jest, co...?

Pa!
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez MarysiaB N, 12.02.2006 14:48

Malgosiu, przytulam Cie. Kazde Twoje slowo zrozumialam.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez sonja N, 12.02.2006 15:03

chyba wszystkie tak mamy...matki, zony , kochanki...............baby:) Pozdrawiam

nic co babskie nie jest mi obce.....siły zycze...
Avatar użytkownika
sonja
 
Posty: 17740
Dołączył(a): Pn, 18.04.2005 23:50
Lokalizacja: z szarości ...

Postprzez Ibiza Iza N, 12.02.2006 16:33

przyłączam się do Soni
nic co babskie, a więc ludzkie, nie jest mi obce

Małgorzato MM - rozumiem więcej, niz piszę, niz jestem w stanie napisać
przełamując moją niechęć do pisania...

Pozdrawiam.
Ahoj!
Ibiza Iza
 
Posty: 204
Dołączył(a): Wt, 08.11.2005 20:33
Lokalizacja: z Warszawy n/Wis

Postprzez kmaciej N, 12.02.2006 17:25

MallgorzatoM pozdrawiam, wyglada ze mamy wiecej wspolnego niz kiedykolwiek moglabym przypuszczac, ja tez w tej grupie co wie o czym piszesz i jak sie czujesz....
te momenty kiedy wdech wydech juz nie pomagaja ...
Kangurzyco serdecznosci urodzinowe ...
Zycie wola glosem mojego malzonka zatem znikam nie dotykajac brudnopisu ,pozniej chyba schowam sie pod bledzik bo zwyczajnie jestem przeziebiona ,tu mam ochote krzyczec RODZICE TRZYMAJCIE SWOJE CHORE ZASMARKANE DZIECI W DOMU...
no tak, ja sobie moge krzyczec a oni musza do pracy , a oni sie boja o swoje niemowleta
ktore moga sie zarazic ..Zwykle przeziebienie w pewnych okolicznosciach (jak sie ma rodzine , duzo lat , lub tylko pare miesiecy) nie jest takie zwykle ...
Zdrowia zycze sobie i wam i do milego...
kmaciej
 
Posty: 421
Dołączył(a): Pn, 18.04.2005 02:13

Postprzez teremi N, 12.02.2006 18:38

witaj "brunecie" (czytaj HP) wieczorową porą

czy Wam też czas tak szybko ucieka? - przecież to już połowa lutego - dobrze, że chociaż rok wciąż 2006. Też tak jak Grejs mam leniwą niedzielę, ale pod tym względem jestem zdecydowanie uzależniona od pogody: świeci słońce - żyje, pochmurno - snuję się po życiu.

Małgorzato M - "w pierwszych słowach mego listu..." - dzięki za to co napisałaś do KJ w korespondencji - wzruszyłaś mnie tą opowieścią. Czytając, chwilami myślałam, że to o mnie. Cieszę się, że Misiek ma to już za sobą; u mnie w tle też Igrzyska...
Niestety na skołatane serce i nerwy pogotowie nie pomoże. Kiedyś w podobnej sytuacji (życie+praca+życie) usłyszałam: "musi pani zmienić pracę" zapytałam, a czy ma pan jakąś propozycję? - nie miał. Tym bardziej, że to nie praca, zawód, dom mnie dobijała - tylko bezmyślność ludzi (nie wszystkich oczywiście). Pozdrawiam i rozumiem, gdyby było bliżej, zawsze mogę być "osobistym pogotowiem ratunkowym", ale te 300 kilometrów bez samolotu i prawa jazdy?

Kangurzyco (kochana) - późne odkrycie Twoich urodzin ma jedną niewątpliwą zaletę - dłużej możesz świętować. Na skołatane serce wzruszenia działaja jak balsam: zdjęcia, teksty, życzenia, ciepłe słowa, przyjacielskie gesty... tylko świętować (nawet te okrągłe).
Pozdrawiam Cię też "pokojowo" może wybiorę się na "wojnę" - lubię czytać to co tam piszesz, tylko czasami ręce opadają i przypomina mi się używane przez moją Mamę powiedzenie: "gadał dziad do obrazu". Dyskusja TAM przypomina mi chwilami slalom lub zjazd równoległy (to tak na marginesie Igrzysk)

Trzynastko - był tu już taki apel o kalendarium (imieniny, urodziny, rocznice itp), ale jakoś to umknęło i zabrakło chyba odwagi ujawniania "tu" i kronikarza, który by to ewentualnie, gdzieś tam zapisał.

a dla wszystkich w celach terapeutyczno-konkursowych (konkursowych a pytanie brzmi: "kto jest autorem tych słów"):

"Oszczędności zoologiczne"
(fragment)
W ramach wszechświatowej akcji oszczędnościowej ośmielam się zaproponować wprowadzenie ograniczeń następujących:

Wielbłądy dwugarbne
Jeden garb można z powodzeniem skasować

Żyrafy
Skrócić szyję przynajmniej do połowy.

Słonie na trzech nogach
Ta innowacja już się zaczyna tu i ówdzie przyjmować. Zdolniejsze słonie opanowują sztukę podpierania się laską, mniej zdolne siedzą w domu, nie wywołując w ten sposób zamętu.

P.S. z konkursu rezygnuję - pytanie zdecydowanie zbyt łatwe.

pozdrawiam brrr zimowo
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Postprzez znad maasu N, 12.02.2006 21:50

***
jeszcze nie wspomnialam o milosci
milosc
tak-ona jedna
nie podlega uplywowi czasu
trwa-
jesli jest - jest wieczna
a jesli jej nie ma

klepsydry oceanow tocza ziarna piasku
ksiezyc nieustannie odmienia zlota twarz
pociemnialym swiatem ciagnie ogromny wiatr

nie ma zmilowania
nie ma odkupienia
nie ma nas
nie ma
nie ma

(Halina Poswiatowska)


Chcialabym zmiescic jeszcze dla Was link z najnowsza galeria World Press Photo
(mnie zawsze latwiej w obrazkach niz w slowach)
http://www.worldpressphoto.nl/index.php ... width=high

Usmiechy :)
Avatar użytkownika
znad maasu
 
Posty: 186
Dołączył(a): Pn, 16.05.2005 23:24

Postprzez eb Pn, 13.02.2006 00:13

MarysiuB
przesyłam ci pocztą Pożegnanie Okudżawy w wykonaniu Jacka, biedny On nie przypuszczał wcale, że tym walczykiem będziemy żegnac dwoch bardow jednocześnie i stąd moje wątpliwości co do tańca.
Przesyłam samo mp3 bo może będziesz miała kłopoty z odtworzeniem video, jeżeli tak to napisz

eb
EDIT: link do tekstu
http://www.kaczmarski.art.pl/tworczosc/ ... udzawy.php
Ostatnio edytowano Wt, 14.02.2006 02:13 przez eb, łącznie edytowano 6 razy
eb
 
Posty: 231
Dołączył(a): Wt, 29.11.2005 14:28

Postprzez kmaciej Pn, 13.02.2006 00:14

Odzywam sie jeszcze raz , robi sie pozno i nie wiem czy zdaze przed poniedzialkiem troche odkurzyc moj brudnopis zeby nie wracac do tematow ktore minely.
Ostatnio duzo milcze bo taki nastroj.. pod koniec miesiaca trzymalam kciuki wiec rece nie dotykaly klawiatury. Nie bardzo zdawalam sobie sprawe ze trzymalam za pomysny zabieg usuwania czyraka. Wredny pryszcz ,nikomu nie zycze a ciesze sie ze wszystko sie dobrze sie skonczylo ???
Przed chwila sprawdzilam swoje emaile (spam) tematow tam wiele miedzy innymi
"Improve sperm integrity" a co chodzi ??? nie mam czasu zeby to czytac ,ale sam temat wprawil mnie w oslupienie polaczone z oglupieniem .

M.C. podziwiwam za wklad bo przepisy, zdjecia, teksty , udzial w dyskusji a wszystko przyprawione dawka PH, rozbawilas mnie jednym slowem ..i to wiecej niz raz
Kangurzyco nawet mi przez mysl nie przyszlo to co przyszlo Tobie mianowicie ze Twoje przekonania na temat podzialow dzieci w klasie mnie jakos urazily . Widzisz ja ani tego nie wymyslilam ani nie doswiadczylam na wlasnej skorze badz moich dzieci wiec tylko sobie snulam rozwazania na temat wychodzac z zalozenia ze czasami najbardziej kretynskie na pierwszy rzut okiem pomysly maja jakies swoje uzasadnienie , logike, cel.
Tematy szkolne mi bliskie wiec zauwaze ze "fascynujace " tematy zajec jak pojscie do sklepu, czy do skrzynki pocztowej biora sie po czesci z tego ze szkola zabiera dzieci rodzicom wczesnie i na wiele godzin i dlatego edukuje w tematach ktore kiedys dzieci
poznalyby w domu. Kiedys dziecko poszloby na spacer z mama wrzucic list do skrzynki , do centrali rybnej po ryby a w domu widzialoby nie tylko jak sie robi mleko czy maslo ale i co kura , ryba (sciana nie czytaj) ma w srodku. Nie wspomne o dzieciach wiejskich ktore skad sie biora dzieci wiedzialy znacznie wczesniej niz rowiesnicy z miasta.
Ostatnie tredy edukacyjne w pewnych kregach to chodzenie z dziecmi zanim zaczna mowic na zajecia z jezyka migowego.
Duska pozdrawiam .
Kangurzyco przy kazdej migawce z AO w TV myslalam o Tobie ze gdzies tam daleko sobie zyjesz i ze masz z tych rozgrywek tyle radosci i emocji , moze nawet Cie widzialam jak myslisz?
Teraz w miare wolnego czasu ogladam olimpiade czyli mlodosc ... reprezentacje przeszly i raczej nikt nie bedzie pamieta jak kto byl ubrany na inauguracje (zauwazam ze stroje byly bardziej sportowe niz kiedys i slusznie )

Erika dzieki za link ,rozumiem ze to Twoj wklad do wymiany mysli na temat jak roznie reagujemy na propozycje zdjec.Dziewczyna ladna, zgrabna najwyrazniej lubi sie fotografowac i ma podejscie biznesowe tu jest moj pusty portfel (lub niewystarczajco pelny) a ja jestem tutaj zrobcie mi zdjecie.

Do propozycji kalendarza z datami swiat osobistych podchodze jak pies do jeza, jeszcze jedna rzecz do pamietania i bycia na czas .. zdecydowanie mi pasuja przypadkowo odkryte swieta i spoznione serdeczne... , zadnego golebia z kalendarzem nie przyjmuje , co ja pisze przeciez gdyby golebie przynosily mi moje emaile to nie mialabym nic na temat ... integrity

Znad maasu dziekuje za linki, zdjecia ... nie wiem co powiedziec , slow brak.

Rayen jesli odezwalas sie do mnie to zauwaze ze nie jednemu psu Burek jesli wiesz co chce przez to powiedziec. Rosyjski to temat ktory jesli mnie moja pamiec nie zawodzi tylko czytalam ... nick maciej , chyba byl taki w historii forum, pozdrawiam Cie, dla jednch Kaska ,innych kmaciej lub maciejka.

To koncze zastanawiajac sie dlaczego tutaj tak duzo mowi sie o wieku , jakies Koreanskie wplywy wyczuwam.
kmaciej
 
Posty: 421
Dołączył(a): Pn, 18.04.2005 02:13

Postprzez M.C. Pn, 13.02.2006 04:01

Hey, heY, hey HP, pozna, nocna dobra pora. Od razu zaznaczam ze tekst mam zabezpieczony w brudnopisie i NIC mi nie zniknie, phi.

Dzisiaj udalo nam sie rzucic labiryny i zatrzymac na chwile czas. Mam takie jedno odludne, lesne miejsce, odwiedzamy go co roku i ludzi ktorych tam mieszkaja. Powod odwiedzin jest jak najbardziej przyrodniczy. Luty to czas wedrowek kalifornijskiej salamandry, zwanej tutaj popularnie newtem. Niewiarygodne to stworzenie przystosowalo sie do tutejszego klimatu. W lecie przechodzi hibernacje zagrzebane w ziemi, w lutym ozywa. Nieporadnie wykopuje sie spod butwiejacych lisci i zaczyna swoja wedrowke do...wody oczywiscie. Cykl rozmnazania sobie opuscimy co? Wspomne tylko, ze dzisiaj odbyla sie dla mojego syna pierwsza lekcja pokazowa w temacie seks...Na razie malo kapuje (moj syn). Moje dzieci uwielbiaja lapac newty i przekladac je z wody na ziemie z jednej reki do drugiej, wspomagaja w tym proces selekcji naturalnej, bowiem jestem pewna, ze niektorym newtom nie wyjdzie to na zdrowie...
Newty tak, a oprocz nich jeszcze ta lesna miekka cisza, szum potoku, mech, grzyby i dlugie slimaki ktore maja wyglad banana.
Dzieci znaja droge, pedza wiec przodem ja zostaje w tyle chlone zielen, chlod, spkoj. Nie wiem na jak dlugo mi go wystarczy. (Moze jakis odswierzacz dobrych mysli Trzynastko?). A pozniej czas w ogole zamiera. Patrze na trzech chlopcow puszczajacych kaczki, walacych w wode kamieniami, chociaz jeszcze przed momentem stapali na palcach zeby bron boze nie przeploszyc ktorejs z salamander. Jest mi wtedy tak dobrze nic, nic wiecej nie pragne, tylko zeby ta chwila trwala...

Przeczytalam Wasze ostatnie wpisy o przyjazni, HP, o zyciu. Nie bede nic dodawac, wszystko byloby powtorka. Tez (tak jak znad Maasu) latwiej mi zamilkac i wyslac Wam pare lesnych zdjec.

Jeszcze chwilke jestem, wyjazd w srode (to do MaSzy).
Maciejko, dziekuje za komplement, lecz prawde mowiac czasami sobie zadaje pytanie co JA, JA, robie w HP? Siegam wtedy po "slownik" i zaczynam powtorke z otografii i nie tylko.
A z tymi drzewami moje drogie Teremi i Kangurzyco, to jest po prostu obowiazkowe slownictwo w moim zawodzie...
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez M.C. Pn, 13.02.2006 04:23

I jeszcze jedno zdjecie, jezeli sie zmiesci...
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez Trzynastka Pn, 13.02.2006 04:30

Emciu, dzieki za fotki, cudnie naturalne.
Odpisywalam niedawno znajomemu meza, z ktorym znamy sie od wieeeelu lat. Wiolonczelista, slynny z duzego poczucia humoru, wiec dla odswiezenia pamieci wyslalam zdjecia mojego Apollo szpakowatego, za domem, dokarmaiajcego dzikie gesi.
Odpowiedz byla nastepujaca:
"Okolica piekna, ale dziura straszna".
No i widzisz, ja tez wole cisze, spokoj, krzaczki, drzewa, wode, a innym Hameryka kojarzy sie z zupelnie odmiennymi widokami.
Ide na nocny spacer po chodnikach Darien, czyli "dziury strasznej".
Pozdrawiam, dzieciaki calkiem sie z przyroda rozumieja, a Ty zdazylas wyprostowac labirynty na chwile.
P.S. Sorry, czarodziejski fotel oddany Soni w tematycznych zyczeniach, okolicznosci byly waznej rangi. Jestes druga w kolejce:)
Trzynastka
 
Posty: 1050
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 13:59
Lokalizacja: Chicago

Postprzez Izabella Pn, 13.02.2006 08:26

dzisiaj trzynasty luty...
tym razem nie wypada ten "feralny" dzień w piątek, jak to było w styczniu...
dziś jest poniedziałek...od wielu lat trzynastego dnia miesiąca myślę o tym,
że zostało mi darowane życie 13 stycznia w piątek prawie ćwierć wieku temu...
przeszłam przez śmierć kliniczną do nowego życia,
pisałam o tym chyba w HP - wybaczcie, pamięć mam wybiórczą...

to były jakby nowe narodziny...

myślę, że wydarzyło się wiele...mimo krzywd, odrzucenia i sponiewierania,
a może własnie dzięki nim, nauczyłam sie przebaczać ...najpierw sobie,
temu dziecku we mnie, które już przed narodzeniem, jeszcze w łonie matki
"doświadczyło", że jest niechciane, a potem doznawało w domu miłości obwarowanej
warunkami... wybaczyłam Bogu i przyjęłam miłość, gdy zrozumiałam,
jak odrzucana jest ta MIŁO¦ć w świecie, który nie chce Boga i nie chce takiej miłości,
której nie mozna dla siebie zatrzymać, bo ta miłość niejako przymusza do dawania...
siebie innym...wybaczyłam tym, którzy mi zniekształcali obraz Boga, bo to nie był
ten Bóg, tylko ich wyobrażenie o Nim...

był stan wojenny, szykany... mówiłam sobie powtarzając kilka, kilkanaście
razy dziennie " muszę być twarda, szorstka i wrażliwość, ten piękny dar Boga
dla mnie, schować gdzieś tam głeboko"...chciałam uciekać z tego kraju i już wyjechałam
z mężem i synem i ...zmarł mój ojciec,
wróciłam z synem...nie zdążyłam na pogrzeb, ale stanęłam przy jego świeżym grobie
i tam zrozumiałam, co jest naprawdę ważne

mój syn, który urodził się któregoś pięknego letniego poranka o 3 nad ranem
trzynastego w sobotę nie żyje od trzech lat...był moim oczkiem w głowie...
dbałam o jego zdrowie, kondycję fizyczną, języki obce, studia, jakie chciał
i gdzie chciał...i patrzyłam jak się stacza po równi pochyłej zdrowy, zdolny,
wysportowany, zbyt wrażliwy na ten wyścig szczurów...a może też mu za mało
dałam miłości...
zmarł tak nagle, jak zdmuchnięta świeca
dziecko po nim płakało
ja nie mogłam
serce mi z bólu skamieniało
milczałam
błąkałam sie po ulicach
zaziębiłam się i przyszło zapalenie płuc przy tej mojej astmie...szpital...
byłam pewna, że umrę...otrzymałam sakrament namaszczenia i pełen spokój...
...opiekował się mną wspaniały lekarz, ja w ogóle mam szczęście do lekarzy!
ten lekarz się chyba uparł, żebym nie umarła , no i z nim Pan Bóg:):):)

nie wiem, czemu to piszę, ale w trakcie pisania tego postu czułam wzrastająca
we mnie wdzięczność za dar życia, za każdy dzień, jaki minął, za dziś...a dziś
będą mi pobierać krew z moich kruchych żył, aby zobaczyć, jak sie mają te
przeciwciała jakieś tam, a ja sobie tak żyję wbrew wszelkiej nauce
i z każdym dzniem bardziej cieszę się życiem...nie, kochani, to nie znaczy,
że chodzę po tym świecie i śmieję się jak głupi do sera, ale żyję wszystkimi
odcieniami życia i chcę te odcienie zycia przeżywać z innymi, dawać im siebie,
nie z przymusu szukania samozadowolenia, ale ot tak, po prostu...jestem
jaka jestem, głupia, mądra, wesoła, smutna, ale otwarta na ludzi i ich problemy...
być przy łożku umierającego dziecka, w jego oczach ujrzeć blask nowego
życia, które się nigdy nie kończy...iść do ludzi za murem i oknami w kratach...
czy ja, kiedyś tak bardzo zaambarasowana swoim życiem, pełna lęku o przyszłość
myślałam, że będę miała tyle odwagi i tyle czasu do dawania innym? ...po to
zostało mi darowane drugie życie i za nie dziękuję Najwyższemu...

i dziękuję Wam, że jesteście...

Ahoj!
Avatar użytkownika
Izabella
 
Posty: 453
Dołączył(a): Pt, 28.10.2005 13:38
Lokalizacja: z Warszawy n/Wisłą

Postprzez MarysiaB Pn, 13.02.2006 08:35

Izabello, kochana, to ja Tobie dziekuje.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez teremi Pn, 13.02.2006 09:28

Izabello - dziękuję, że podzieliłaś się Sobą - wiem, że to trudne ale masz rację w takiej chwili uzmysławiasz nam swoim słowami, to co jest w życiu ważne.
pozdrawiam jak zawsze cieplutko
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Postprzez znad maasu Pn, 13.02.2006 09:41

Izabello..................... :)
Avatar użytkownika
znad maasu
 
Posty: 186
Dołączył(a): Pn, 16.05.2005 23:24

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Archiwum



cron