HYDE PARK 2005

Zapisane na zawsze wątki forum.

Postprzez Ściana Wt, 15.11.2005 11:52

HEj HP

a to znacie? Voila.

"Wyszły kobiety na morski piach, /czili plaza, ocean, te sprawy/
stanęły nad wielką wodą, /przeciez mowie, ze OCEAN/
stare, młode, /jakie stare? jakie stare? jasne, ze mlode/
całe we łzach... /no wiadomo, zycie=dno/
I z wiatrem leciały od lądu, bezradne i mokre od łez, /bezradne? wypraszam sobie!/
spojrzenia aż po horyzontu jasny kres... /jasny? KTOS tutaj mowil o kolorach teczy?/

Jeszcze się tam żagiel bieli, chłopców, którzy odpłynęli, /ale wroca, co nie?/
nadzieja wciąż w serc kapeli na werbelku cicho gra... /PRAWDZIWA NADZIEJA/

Wrosły kobiety w nadmorski brzeg, /pospimy troche?/
w czekaniu swym i cierpieniu, /oj tak../
jak kamienie, tnąc fali bieg. /scyzoryk pod reka/
I z wiatrem leciało od lądu milczenie ich oczu i rąk, /milczenie?/
daleko, aż po horyzontu jasny krąg... /horyzont=ocean/

Jeszcze się tam żagiel bieli, chłopców, którzy odpłynęli, /wroca, wroca/
nadzieja wciąż w serc kapeli na werbelku cicho gra, /oj gra/
bo męska rzecz być daleko, /do bani z nimi/
a kobieca - wiernie czekać, /a gdzie woman rights?/
aż zrodzi się pod powieką inna łza, radości łza. /a po co plakac?/

Męska rzecz - dognać w biegu i uśmierzyć grzywy fal... /hi hi, a to sie usmialam/
Nasza rzecz - stać na brzegu, /przeciez mowie: spac, czytac ksiazki i takie tam/
stać i wierzyć i patrzeć w dal... /bo tylko MY patrzymy w dal/

Jeszcze się tam żagiel bieli, chłopców, którzy odpłynęli, /wroca, nie bojcie zaby, tfu, sciany/
nadzieja wciąż w serc kapeli na werbelku cicho gra, /na werbelku? eee..tam..po prostu leci z laptusia, w koncu mamy XXI wiek/
bo męska rzecz być daleko, /aaaa spadajcie/
a kobieca - wiernie czekać, /a co to ja Penelopa jestem?/
aż zrodzi się pod powieką inna łza, radości łza. /a co to jest radosc?/

Bo męska rzecz być daleko, /wracaj juz do cholery/
a kobieca - wiernie czekać, /nie mam juz sil na czekanie, Odyseusz sie znalazl/
aż zrodzi się pod powieką inna łza, radości łza." /rodzi sie, nie rodzi sie - oto jest pytanie/

(Alicja Majewska)

PS Grejs fajna jestes, wiesz? A Twoj Misiek to jest jeszcze fajnieszy, wiesz? Dzieki za piosenke.
PS #2 Do HP: Grejs (czyt. Misiek) wlasnie mi przeslal(a) Alicje golebiem. Tak sobie spiewam, co mi w duszy gra....Do tego troche tancze...A co? Nie moge?
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez Małgosia Sz Wt, 15.11.2005 18:34

Drogie HP. Czytam, czytam (prawie wszystko). Nic nie piszę, bo labirynt (określenie pożyczam od Emci) w pracy mam. Jak myślę patriota to do głowy przychodzą mi od razu Jerzy Giedroyc i Karolina Lanckorońska. Jak myślę o tańczeniu to Leonard Cohen (dance me itd, kiedyś w rozmowach tekst wkleiłam), tzn. wersja dla was - Leonarda, bo dla mnie (no i może dla Grejs) to ostatnio Madeleine Peyroux:))) Tyle odniesienia się do tematów - telegraficznie.
¦ciskam Was wszystkie. Aaa i podoba mi się to co Erica napisała o patriotyzmie.
A teraz spadek.
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez Ściana Śr, 16.11.2005 06:35

Wiecie kto jest najlepszy na smutki? Jasne, ze Tom Waits...czy mozna zaspiewac bardziej depresyjnie albo psychodelicznie?
Trzeba dotknac samego dna, zeby odbic sie od DNA.
No to raz dwa trzy...spiewamy...Voila.

"They hung a sign up in out town /czili Kredens/
"if you live it up, you won't
live it down" /yeah...right...bajki to my, a nie nam/
So, she left Monte Rio, son /czili Monte Kredens/
Just like a bullet leaves a gun /PEACE/
With charcoal eyes and Monroe hips /Monroe hips, dobre sobie/
She went and took that California trip /Emcia, czekaj z butelka wina/
Well, the moon was gold, /znowu ten ksiezyc/
her hair like wind /jesien idzie, wiatr zimny wieje/
She said don't look back /spojrz z nadzieja w przyszlosc/
just come on Jim /Jim? aaaa...right...pseudonim znaczy sie/

Oh you got to
Hold on, Hold on
You got to hold on
Take my hand, I'm standing right here
You gotta hold on /a co masz innego do roboty?/

Well, he gave her a dimestore watch /szczesliwi czasu nie licza/
And a ring made from a spoon /niestety, mam uczulenie na aluminium/
Everyone is looking for someone to blame /prosze bardzo, mozecie wszystko zwalic na mnie/
But you share my bed, you share my name /bed? name? bez przesady/
Well, go ahead and call the cops /pogadamy sobie na migi/
You don't meet nice girls in coffee shops /no pewnie ze nie, nice girls siedza w Kredensie/
She said baby, I still love you /ekhm....ekhm.../
Sometimes there's nothin left to do /co fakt, to fakt/

Oh you got to
Hold on, hold on
You got to hold on
Take my hand, I'm standing right here, you got to
Just hold on. /stary, nie boj sie, wszystko bedzie OK/


Well, God bless your crooked little heart /crooked...uwielbiam to slowo/
St. Louis got the best of me /jeszcze wam pokaze/
I miss your broken-china voice /piekne...broken-china voice/
How I wish you were still here with me /oj....do lezki lezka az bede niebieska, jak chinska porcelana/

Well, you build it up, you wreck it down /w czasie deszczu dzieci sie nudza/
You burn your mansion to the ground /i nie chodzi tutaj o ubezpieczenie od pozarow/
When there's nothing left to keep you here, /znaczy sie maly patriortyzm, czyli polka przez male p/
when you're falling behind /jakie falling? jakie falling?/
in this big blue world /Wielki Blekit, pamietacie taki flim?/

Oh you go to
Hold on, hold on
You got to hold on
Take my hand, I'm standing right here
You got to hold on /dawaj lape buddy/

Down by the Riverside motel, /a u nas w Azji sa Love Motele, wiedzialyscie?/
It's 10 below and falling /jasien idzie, nie ma na to rady/
By a 99 cent store she closed her eyes /zeby nie widziec tego badziewia w 99 cent store?/
And started swaying /shall we dance?/
But it's so hard to dance that way /hard? come on!/
When it's cold and there's no music /jak to nie ma? przeciez leci z laptusia, udowodnic?/
Well your old hometown is so far away /ojczyzna znaczy sie/
But, inside your head there's a record /troche porysowana ta plyta/
That's playing, a song called

Hold on, hold on
You really got to hold on
Take my hand, I'm standing right here
And just hold on."

(Tom Waits)

PS HP, just hold on. Jutro bedzie lepiej.

PS #2 Przeczytalam wczoraj temat: Wybory i wiecie co? Odechcialo mi sie napisac pajaca do HP. Zamknelam Kredens na cztery spusty. Niech wszystko, co najwazniejsze zostanie w piosenkach.
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez Anna MM Śr, 16.11.2005 06:49

Dopiero teraz przeczytałas??? To zaoszczędziłas sobie miesiąc spokoju.
A świat i tak (Ziemia) będzie krążyć i Okudżawą się zachwycać.
Anna MM
 
Posty: 1808
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 20:53
Lokalizacja: ....

Postprzez Małgosia Sz Śr, 16.11.2005 09:59

Po raz kolejny na smutki najlepsza KJ!!
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez duska38 Śr, 16.11.2005 11:31

Dobry HP Dzień!!!

Witam WSZYSTKICH i w pasie ściskam na wejście...

Najpierw może odniosę się do sukcesów KJ. Nie wiem Kochani - jak WY? ale mnie ogromnie cieszą te sukcesy Pani Krystyny...to jak "miód na serce" - skołatane i zmęczone od pracy nad...wieloma sprawami .. Było tego ostatnimi czasy przecież sporo - bo i...film, budowa teatru, i monodram...Podziwiam w ludziach taką siłę, moc i niesamowitą ekspresję, jaką ma w sobie KJ!

Poza tym siedzę "ZNÓW" w domu...więc mam dużo czasu i...czytam.
Sciana - ciebie osłabiła polityka - mnie wyprowadza na codzień temat, jakżesz mi ostatnio bliski lekarze...I to co się w tym środowisku dzieje...Przytaczam więc Wam w całości artykuł...
------------------------------------
Lekarze amputowali pacjentce zdrową pierś. Innej zamiast jajnika wycięli nerkę. Odszkodowania za ich błędy zapłacisz ty.

W 2002 roku w ¦więtokrzyskim Centrum Onkologii w Kielcach kobietę poddano operacji usunięcia piersi. Po zabiegu okazało się, że pierś była zdrowa. Niedawno zaczął się proces chirurgów przeprowadzających tę operację. Zapewne nie obejdzie się bez wysokiego odszkodowania dla pokrzywdzonej.

W 2004 roku młoda kobieta poszła do szpitala powiatowego w Pruszkowie na operację jajnika. Zamiast tego usunięto jej nerkę. "Ja na nerki nigdy chorowałam! I nikt w szpitalu nie badał mnie pod tym kątem" - skarżyła się potem prasie pani Lidia.

Sąd nad kolegami

Działające od 1998 roku w obronie praw pacjenta Stowarzyszenie Primum Non Nocere szacuje na podstawie danych ¦wiatowej Organizacji Zdrowia, że w kraju o populacji Polski popełnianych jest rocznie 15 - 20 tysięcy błędów lekarskich. Według danych Naczelnej Izby Lekarskiej, w ostatnich latach do rzeczników odpowiedzialności zawodowej trafia rocznie ponad 2 tys. skarg, z czego przeszło 300 kończy się wnioskiem do sądu lekarskiego. Liczba ukaranych lekarzy oscyluje w granicach 150 - 200 rocznie.

Obrońcy praw pacjenta krytykują sądy lekarskie za to, że postępowania przed nimi są tajne nawet dla pokrzywdzonego. "Poszkodowany pozbawiony jest wszelkich praw przed sądem lekarskim. Nie może zadawać pytań czy też występować w charakterze oskarżyciela posiłkowego. Co najwyżej może zostać przesłuchany. Sprawę sądową można prowadzić nie tylko bez jego udziału, ale i utajniając ją przed poszkodowanym" - można przeczytać na stronach Primum Non Nocere.

Wszystko to rodzi podejrzenia o tuszowanie błędów kolegów po fachu. A jest to o tyle istotne, że dokumenty i opinie przygotowane przez Izbę Lekarską określają nieraz dalsze losy sprawy karnej. W praktyce prokuratury często korzystają z nich, umarzając większość postępowań karnych prowadzonych przeciw lekarzom.

Najczęstsze kary przed sądami lekarskimi to w dodatku jedynie upomnienie lub nagana. Zawieszenie w prawach wykonywania zawodu orzeka się kilka razy w ciągu roku, a pozbawienie prawa wykonywania zawodu orzeczono w zeszłym roku jedno.

Dla obrońców praw pacjenta istotny jest jednak nie rodzaj kary dla lekarza, ale samo uznanie jego winy. - Nie apelujemy o podnoszenie kar dla lekarzy. Gdy dojdzie do popełnienia błędu, apelujemy o to, by uznawać winę lekarza, a pacjentowi przyznawać status ofiary, co daje mu określone prawa w naszej rzeczywistości prawnej. Związane jest to np. z obowiązkiem pomocy czy gwarantowaniem leczenia poszkodowanemu - tłumaczy dr Adam Sandauer, założyciel Primum Non Nocere. - Tuszowanie błędów to wyrok na ofiarę, często pozbawiający ją pomocy - dodaje.

Jego zdaniem, nieumyślny błąd nie powinien przekreślać całej kariery zawodowej lekarza, tak jak nie odbiera się kierowcy na całe życie prawa jazdy za nieumyślne spowodowanie wypadku. - Jeśli jednak ofiara błędu nie żyje albo została kaleką, to lekarz musi ponieść tego konsekwencje, a ofierze lub jej rodzinie należy się odpowiednie odszkodowanie i zabezpieczenie na przyszłość .

Uznanie winy lekarza otwiera drogę do uzyskania odszkodowania na drodze cywilnej. Odszkodowania te płacą szpitale, w których popełniono błędy, czyli - innymi słowy - wszyscy podatnicy, a nie sami lekarze. A wysokość odszkodowań wynosi - w zależności od sprawy - od kilku do kilkuset tysięcy złotych.

- Za błędy pracownika powinien płacić pracodawca. NFZ przeznacza rocznie na leczenie 35 mld zł, a jeśli przyjąć że średnie odszkodowanie wynosi około 100 tysięcy złotych, to rocznie wypłaca się na odszkodowania kilkadziesiąt milionów złotych. To ułamek procenta wydatków na ochronę zdrowia, to naprawdę niewiele - mówi dr Sandauer.

Pytany, czy za błędy nie powinien płacić sam lekarz, odpowiada porównaniem: - A czy pilot rozbitego samolotu powinien płacić odszkodowania poszkodowanym w katastrofie? Odpowiedzialność ponosi towarzystwo lotnicze, które go zatrudniło.

Czarna lista lekarzy

Mimo rosnącej liczby przyznawanych przez sądy odszkodowań, obrońcy praw pacjenta wciąż mówią o środowiskowej zmowie milczenia lekarzy. Kilka lat temu powstała nawet internetowa czarna lista lekarzy. Są na niej dane osobowe oraz miejsca pracy medyków, którzy mieli popełnić błędy w leczeniu. Strona jest umieszczona na serwerze zagranicznym, co pozwala ominąć polskie prawo.

Twórcy strony ostrzegają co prawda, że "przedstawione tu informacje są niezweryfikowanymi skargami" i że nie biorą odpowiedzialności za zamieszczone tam informacje, a jednak wpisy idą w świat i łatwo o skrzywdzenie dobrego lekarza, który ma wrogów lub zazdrosnych kolegów po fachu.

Na stronach Primum Non Nocere można znaleźć link do "czarnej listy". Dr Sandauer przypomina, że zawierająca ocenę nazwa "czarna lista lekarzy" została nadana liście przez środki masowego przekazu, a stowarzyszenie zawsze wypowiadało się o niej jako o liście skarg na lekarzy. - Powstała, by przełamywać zmowę milczenia dotyczącą błędów lekarskich, by nie były tuszowane. Gdyby sytuacja była inna, ta lista by nie powstała - mówi. Pytany o to, czy nie uważa, że anonimowe często wpisy na liście mogą szargać dobre imię niewinnych lekarzy, odpowiada, że na liście znajdują się "skargi, a nie wyroki".

Szef Primum Non Nocere przyznaje jednak, że po latach ma mieszane uczucia, jeśli idzie o funkcjonowanie listy. - Łatwiej było podjąć decyzję o uruchomieniu linku do listy niż o zlikwidowaniu go - mówi. Zwłaszcza, że z czasem znalazło się tam wiele wpisów, które - zdaniem Sandauera - mają na celu wyłącznie jej ośmieszenie. I rzeczywiście - znajdują się tam choćby wpisy niejakiego Osamy bin Ladena z Kabulu...

Po pierwsze nie szkodzić...

W obronie praw poszkodowanego pacjenta łatwo o jednak skrzywdzenie dobrego lekarza. Anna, stażystka w jednym z krakowskich szpitali, spotkała się z przypadkiem mężczyzny, którego lekarze wyciągnęli z bardzo ciężkiego stanu, ale podczas prawie miesięcznego pobytu na oddziale intensywnej terapii nabawił się odleżyn. I choć tylko lekarzom zawdzięcza, że w ogóle żyje, to teraz o spowodowanie tych odleżyn skarży szpital.

Często zdarza się też, że pacjent trafia do szpitala w bardzo zaawansowanym stadium choroby z winy swojego niedbalstwa albo lekarza pierwszego kontaktu, który nie postawił właściwej diagnozy. - Ale lekarza pierwszego kontaktu nikt nie skarży. Zawsze obrywa się temu, komu pacjent umrze na rękach, choć często niewiele już może zrobić - mówi Anna.

Polskie środowisko lekarskie z pewnością długo będzie się jeszcze uczyło, że lekarz nie jest bezkarnym panem życia i śmierci. Ale trzeba też pamiętać, by zasada "primum non nocere", czyli po "pierwsze nie szkodzić", chroniła nie tylko pacjentów, ale i dobre imię solidnych lekarzy.
---------------------------------------
I to tyle....
Doświadczyłam TEGO błędu lekarskiego na sobie! nie dalej jak we wrześniu..(2 operacje pod rząd - w tym ta druga ratująca życie po błędzie lekarskim) Jestem na zwolnieniu do dziś... I co ? zapytacie...Nie wytoczyłam sprawy - ani lekarzowi, ani szpitalowi...Ponieważ - w praktyce oznacza to moją "długowalową" szarpaninę z sądami, lekarzami orzecznikami etc. Stracone nerwy, czas...
A w efekcie - wylądowanie na "czarnej liście" ...tak! tak! czarnej liście pcjentów upierdliwych! A człowiek przecież jeszcze będzie się leczył...jeszcze będzie chorował...jeszcze będzie CHCIAŁ ŻYć!!!
Smutne?...ale prawdziwe - Pozdrawiam
Avatar użytkownika
duska38
 
Posty: 429
Dołączył(a): Pt, 25.03.2005 16:37
Lokalizacja: Nareszcie - na SWOIM miejscu :)))

Postprzez MarysiaB Śr, 16.11.2005 15:18

Jestem, witam, pozdrawiam drogie Komy! Przezycia mialam, to nie pisalam, bo przezywalam. "Bo nerrrwy napiete"... Taka uroczystosc jak Pierwsza Komunia Swieta rodzonego dziecka to dla Kangurzycy, czyli dla mnie, wysiadka. Aaa, bo ja chyba Wam nie pisalam, ze w takich sytuacjach jestem panikara, padaczka i galareta, tzw. zimne nozki a raczej lodowate raczki, ktore u mnie swiadcza wlasnie o stanie przedzawalowym. Strachy jak Himalaje mam rozne, ale tak konkretnie to nie wiem, o co /a czy to wazne?/. Wszystko chyba z tej wrodzonej dzikosci. Mobilizacja 200% i ogolne rozedrganie /wbrew pozorom mozna to polaczyc/ juz od piatku. Nadprodukcja roznych karteczek przypominajaco-uspokajajacych /np. 'Kupic Oli biale majtki i dwie swiece, takie grubsze, dla A.'/. Rzucanie sie na prace domowe zalegajace od kilku tygodni, zeby sie urobic, pasc i nie myslec, co bedzie. Wyprowadzanie Kangura z wrodzonej rownowagi ogolna nerwowoscia. /A co? Tylko ja mam cierpiec?!/ itd, itp. Wszystkie te dzialania pomogly i przezylam, a na koniec przy deserach i po Baileysie nawet sie rozluznilam. Pogoda dopisala, chociaz w sobote wszystko wskazywalo na zblizajaca sie nawalnice. Nawet niedzielny poranek swoja szaroscia i pochmurnoscia wrozyl raczej gradobicie niz temp. 23-25 st. i slonce, ktore zbudzilo sie ok. 10. Chwile grozy przezylam, kiedy szczesliwi, ze udalo nam sie wybrac, wsiadalismy do samochodu. Ola zaczepila wiankiem za uchwyt przy drzwiach i caly tyl /wianka/ troche sie rozlecial. Mozna powiedziec, ze tego wlasnie mi brakowalo. Troche spanikowalam /tu nalezy czytac z wyjatkowym zrozumieniem/. Jakos dojechalismy na miejsce w komplecie, chociaz Kangur straszyl, ze wyrzuci mnie z samochodu. Przed kosciolem wszystko uklepalam i przybilam wsuwkami do glowy Oli. Ceremonia, radosna, bez zbednej pompy, bo ksiadz mowil zwyczajnie, do dzieci, przebiegla bez wiekszych zaklocen. Ola slicznie przeczytala, plame za to dal b. zrownowazony tatus Oli. Byl razem z innym panem-tatusiem odpowiedzialny za podanie ognia dzieciom. Podczas prob zapisal sobie w ksiazeczce-programie swoje wejscia. Pierwsze - po kazaniu ksiedza. Niestety, z nadgorliwosci /a moze tez z nerwow?/ polecial za wczesnie, jeszcze zanim ksiadz zaczal je wyglaszac. Drugi pan-tatus, mniej zorientowany, oczywiscie za nim. Nawet udalo im sie odpalic swoje swieczki /te, ktore kupilam/. Niestety, do dzieci juz nie dotarli, bo do akcji wkroczyl ksiadz i poki co kazal im wracac na miejsce. Taaa, dzieki Kangurowi bylo troche wiecej radosci. No a potem pojechalismy w gory Dandenong. Przed przyjazdem gosci pospacerowalimy troche po pieknym ogrodzie wokol restauracji. Ola nawet wypatrzyla dzikie kaczki pod krzakiem. Cieszylam sie tym dniem, a przede wszystkim jej radoscia.
W poniedzialek odpoczywalam po przezyciach. W dodatku zrobily mi sie straszne zakwasy /nie mam pojecia od czego; Kangur twierdzil, ze od spiecia --> baaardzo smieszne/ i chodzilam jak polamana. We wtorek odpoczywalam po zakwasach, a dzisiaj pisze, czyli szafa gra.
Bardzo dziekuje wszystkim za zyczenia, dobre mysli i slowa. Miod na serce. Zaraz zamieszcze kilka zdjec Oli.
Ps1. Pamietacie moje problemy z sukienka? Okazaly sie chwilowe. Trzeba po prostu dac czasowi czas. W piatek mialam dwie do wyboru, czyli nowy problem /ale takie to lubie/. Pierwsza uznalam za smutna na taka uroczystosc i wlozylam w kwiaty. Kangurzyca-wiosna.
Ps2. Sciana, po przeczytaniu tematu Wybory mozna na poczekaniu napisac z piec pajacow. Inspiracji co niemiara. Wiesz co? Zapchalas mi skrzynke. Dzisiaj dostalam od Ciebie 6 x RE:poniedzialek, 6 x RE: sroda noca, 6 x RE: dopisek. Wzielam na przeczekanie i w koncu sie urwalo. Wiem, wiem, wszystko z milosci. I vice versa!
Ps4. BARDZO sie ciesze, ze KJ wrocila. Cwiczylam sie w cierpliwosci.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez MarysiaB Śr, 16.11.2005 15:37

...
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez MarysiaB Śr, 16.11.2005 15:49

...
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez Ściana Śr, 16.11.2005 16:00

sciema...

przeciez mowie, byle do wiosny...jakiej wiosny? no przeciez mowie, tak na zapas. Zima idzie, nie ma na to rady. Trzeba sie uzbroic w prawdziwe czekanie, nadzieje i te sprawy.
Matka Kangurzyca sie odezwala (wreszcie!). My tu w napieciu i oczekiwaniu na komunijny reportaz, a TA cicho siedzi od niedzieli. A ja co? Siedze w kacie i sie martwie czy Kangurzyca miala co na grzbiet, czili torbe, wlozyc. Wintage, tak podaja hamerykanskie magazyny mody /dostalam od kolezanki/, smiechu warte, zeby za takie cacka placic 5000$ (hamerykanskich znaczy sie). Wystarczy wyciagnac z szafy. Kangurzyco, kwiaty bardzo modne, czili wiosna idzie (przeciez mowie!). Mam nadzieje, ze nie ubralas kowbojek (ekhm...ekhm...znaczy sie aboriginal cowboy boots), bo to tez moda, dojdzie do kraju-raju w nastepnym sezonie. Jestem zlosliwa, a co to nowosc czy jak? Troche sie ....na bycie mala polka....przez male p, a co nie moge? Dostalam emigracyjne zaproszenie na udzial w wyborach, nie pojechalam, bo pracuje w weekendy, bo place podatki dla polskiego rzadu w RP, a potem mnie taka jedna z druga, obarcza godlem gorszej polki...Wiecie co? Wypchajcie sie ...........Zmieniam temat, bo mnie zolc zalewa. I po co ja sie szwendam po innych tematach? Stick to HP, Sciana, malo Ci problemow w zyciu? Pozdrawiam ja - mala polka z emigracji. W ogole mi nie zalezy. Moge sie z wypisac z zakonu Templariuszy. Wole dzialania indywidualne, czili walke z wiatrakami, niz dzialania zbiorowe, czyli psychologie tlumu. Mozna walic we mnie moherowymi beretami, wiecie co? I tak nie doleca do Korei, zatrzymaja sie gdzies po drodze .....w Litwie, Ukrainie, Rosji czy Mongolii. W ogole sie nie boje.

Kangurzyco - Ola piekna. Cudna po prostu! "We are one" czili czytam ze ZROZUMIENIEM.
PS jasne ze z milosci albo z nadmiaru wolnego czasu, czili L-4. Teraz czas na Ciebie.

Duska - KJ jest the best. To wiadomo. Wlasnie obejrzalam sobie jej film "Kochankowie Mojej Mamy" i doszlam do wniosku, ze KJ jest najlepsza na swiecie. I tyle.
PS Ja to bym wytoczyla sprawe. Sprawiedliwosci zdecydowanie mowimy TAK.
Duska, nie daj sie. W koncu jestes Hp-owka, a HP-owki NIGDY sie nie poddaja.

Anno MM- aha. Nie mam czasu na czytanie Forum. Bije sie w piersi. Zagladam tylko do HP. Jestem na L-4, wiec doszlam do wniosku,ze jako patriotka przez male p, powinnam zajrzec do tematu Wybory. Ja tam wole, zeby slonce krazylo wokol ziemi. I zeby nam gralo, to co nam gra w duszy.

Ide spac.NA-RA. Troche sie zdenerwowalam. Eeee....tam.
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez Anna MM Śr, 16.11.2005 16:20

Gratulacje dla Oli, Mamusi, Tatusia i reszty Kangurzej Rodziny.
Życzę Wam wielu takich świetych chwil - błogosławionych ogniem Ducha św.
Twój Małżonek - Kangurzyco - w gorącej wodzie kapany. To dobrze, ze spieszył z tym ogniem, bo wiesz, co mówi sw. Paweł???
"Bądź zimny, bądź goracy" - czyli NIE CHŁODNY, OSCHŁY.
Anna MM
 
Posty: 1808
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 20:53
Lokalizacja: ....

Postprzez Małgosia Sz Śr, 16.11.2005 16:21

Piękna Ola, piękna sukienka, wianek i rękawiczki (a co!). MarysiuB fajnie, że jesteś. Ty jesteś, ¦ciana jest, KJ jest, ogólnie ... fajnie jest. I tego się trzymam dzisiaj.

Ps - Duśka moi znajomi walczą ze szpitalem, w którym zmarło ich dziecko. Patrzę na ich walkę i wspieram ich jak mogę! Oni twierdzą, że nie mogę za cenę "ciągłego przechodzenia przez to" nic nie robić. Podziwiam ich bardzo. A Ciebie ściskam mocno.

Ps 2 - ¦ciana Wielki Błękit pamiętamy oczywiście. Wywołaj błękit - Masza się zgłosi:)) pewne jak w kredensie!
Ostatnio edytowano Śr, 16.11.2005 16:31 przez Małgosia Sz, łącznie edytowano 1 raz
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez MarysiaB Śr, 16.11.2005 16:29

Kuuurcze, nie mialam pojecia, ze jestem modna. O kowbojkach nie pomyslalam, ale zastanawiajac sie nad jakims australijskim akcentem w swoim stroju, bralam pod uwage aussie wynalazek - kapelusz z dzyndzelkami od much, ktorych tu latem dostatek. Pomysl niezle sie zapowiadal, ale jakos padl.
Sciana, na dobry sen wypij mleko z miodem i przestan sie przejmowac bzdetami.
Ide spac. Z zemsty wysle Ci kilka zdjec. Pa, pa wszystkim.

AniuMM, Malgosiu Sz - bardzo dziekuje!
Ostatnio edytowano Cz, 17.11.2005 01:12 przez MarysiaB, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez sonia Śr, 16.11.2005 16:39

Dla Oli!
Avatar użytkownika
sonia
 
Posty: 11288
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 23:04
Lokalizacja: z szarosci......

Postprzez znad maasu Śr, 16.11.2005 19:18

=.
Ostatnio edytowano Cz, 08.12.2005 09:00 przez znad maasu, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
znad maasu
 
Posty: 186
Dołączył(a): Pn, 16.05.2005 23:24

Postprzez znad maasu Śr, 16.11.2005 19:19

=.
Ostatnio edytowano Cz, 08.12.2005 09:02 przez znad maasu, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
znad maasu
 
Posty: 186
Dołączył(a): Pn, 16.05.2005 23:24

Postprzez znad maasu Śr, 16.11.2005 19:20

=.
Ostatnio edytowano Cz, 08.12.2005 09:01 przez znad maasu, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
znad maasu
 
Posty: 186
Dołączył(a): Pn, 16.05.2005 23:24

Postprzez teremi Śr, 16.11.2005 23:07

Witaj HP
Kangurzyco - dziękuję i gratuluję (Oli i całej rodzinie). Bohaterka dnia wyglądała pięknie - problemów wiankowych nie widać, ale też nie widać autorki wszelkich przygotowań (ach ta suknia w kwiatki). Rozumiem Twoje rozterki przed i w trakcie - ja w takich sytuacjach jestem mistrzynią spokoju - padam/rozklejam się po, ale wtedy nie ma to już większego dla innych znaczenia, tym bardziej że robię to (tzn. to rozklejanie) w zaciszu domowym. Nie chcę Cię straszyć, ale jeszcze kilka lat i już panna Ola... (Ty sama wiesz co Cię czeka).

M.C. - wracaj - rozumiem, że karmisz gołębicę która dofrunęła, ale tyle dni to przesada. Gdzie jesteś? - znowu w jakimś labiryncie?

... a gdzie Grejs?

¦ciana - dzięki (Ty już wiesz za co). Niestety ja też zawędrowałam "na wybory", ale to szokujące doznanie miałam rozłożone w czasie, bo jednorazowy wstrząs jest niebezpieczny.
Nie mogę się rozpisywać bo pełnię obowiązki pani domu a normalnie mówiąc, to zjechał gość i rozwijam się towarzysko, ale teraz gość śpi a ja do HP - bez Was trochę smutno...

a dla wszystkich na rozdrożu...politycznym...

"Życie jest sztuką"

Życie jest sztuką
w bardzo kiepskiej obsadzie...
Dziwka gra rolę dam,
Anioła łotr i cham,
mędrca półgłówek rżnie,
a cały cyrk i pic
opłaca
biedny widz...

To jest tak -
kurtyna jak spódnica idzie w górę
i w światłach staje nędzny szczurek
szczur
jakiś nikt,
zwykły nikt
głupi nikt...
i świateł blask
sprawia, że zwykle zdaje mu się, że...
że skoro zna się na globusie
to może świat,
zmieniać tak
jak chce...
A wokół mu
wtóruje chór,
niech żyje szczur!
to surrealizm,
w najczystszej formie,
wprost pure...
komedia w cyrku pchlim
trwać długo może nim
zabierze głos
kolejny boss,
następny clown,
najlepiej mim...

Życie jest sztuką
w bardzo kiepskiej obsadzie...
Konia gra stary muł,
inteligenta - pół
albo ćwierć osła rżnie
A cały cyrk i pic
opłaca
biedny widz...

Farsa trwa -
kobiety gonią supermena - piękna scena,
a on ma zaburzenia w genach
i
choć chłop cud,
ale cóż
próżny trud...
A inny typ
królową matką został w ulu, bo
strasznie należeć chciał do królów sam
wczoraj - cham,
dzisiaj - pan,
również cham...

Życie jest sztuką
w bardzo kiepskiej obsadzie...
Nie ten król, nie ten cieć,
czasami - nie ta płeć,
wśród tych bzdur trzeba żyć,
lecz gdy nie cieszy nic
to pewnie
nie ten widz...!
/.../
(Paolo Conte; polski tekst Andrzej Strzelecki)
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Postprzez Ściana Cz, 17.11.2005 00:46

Hej ho, hej ho, do pracy by sie NIE szlo! Fajna jestem, co? Wstaje o 7 rano i zaraz do Was lece. A tutaj, w HP, same cuda i dziwy.

Teremi - no wlasnie. Gdzie MC? Gdzie Grejs? Dodam jeszcze - gdzie Trzynastka? Gocha? Greenw? Maga? Oj....Wywoluje wilki z lasu.
Troche sie wczoraj zdenerwowalam w HP, wybaczycie co? Obiecuje, ze juz sie nigdy i nigdzie nie bede sie szwendac. "wśród tych bzdur trzeba żyć" haftuje na zloto.

Znad maasu- juz sie nie przejmuje. Dzieki za "chromowe" zdjecie. David J.Nightingale, zgadza sie?

Zaratustra - a co powiesz na to: idealistka pelna geba, co to ma ogromnego dola, ze nawet wdech i wydech nie pomagaja? Do tego coraz zimniej...

Kangurzyco - dobrze, ze pomysl z kapeluszem padl. Przynajmniej reprezentowalas sie godnie. Hi hi.
Dzieki za porade. Mleko z miodem - fajna sprawa, tylko gdzie ja Ci znajde miod w Korei? Ide na poszukiwanie pszczol.

Masza - trzymaj sie w labiryncie. Listopad olej, jeszcze tylko dwa tygodnie i bedzie grudzien. Pomysl o wielkim blekicie. Terapia kolorem znaczy sie.

Duska - przeczytalam wszystko ze zrozumieniem. Przytulam Cie mocno. Bardzo mocno.

Znad maasu - uwielbiam filmy Carlosa Saury. A "Carmen" to cudny film. Dzieki za plakat.

Mario z Krakowa - no przeciez tancze i płaczę. Wcale mi nie do smiechu. Gdzie znowu zniknelas?

Gocha - piekna opowiesc o Bar Mitzvah. W Stanach mieszkalam z zydowska rodzina. Obchodzilam z nimi wszystkie swieta. Moze kiedys opowiem wiecej.

Emcia - a co Ty tak sie krecisz po labiryncie? Wracaj tutaj, ilez mozna czekac? Al P. Mniam mniam. Zapach kobiety.

Kmaciej - dzieki za "Wariatka tanczy". Uwielbiam te piosenke. To moj prywatny taniec derwisza.

Maradali - "skad my tyle tekstow znamy?" Z zycia.

Greenw - Ty mi tu oczu nie mydlij czacza, tylko montuj te kabelki. Do roboty!!!! HP-owka sie znalazla! A norme wypracowac, to KTO?

Grejs - na kaca najlepsza pajaca, albo powietrze z materaca. Mialam napisac pajaca, a wyszlo, to co wyszlo....
Ide na spacer, szczekasz na lawce? Moze znajde natchnienie i wene tworcza.....
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez Ściana Cz, 17.11.2005 01:08

Zamiast obiecanego pajaca na kaca, piosenka. Voila.
Mozna tanczyc, mozna spiewac, mozna plakac. Do wyboru, do koloru.

"I got chills, /zima idzie, nie ma na to rady/
they're multiplyin', /Gocha ---> matematyka znaczy sie/
and I'm losin' control /wybucham, czili tornado/
Cause the power you're supplyin', it's electrifyin' /od glodu, ognia i elektrycznosci zachowaj nas panie/

You better shape up, /ooh...ooh...ekhm...ekhm../
cause I need a man, /a to sie usmialam/
and my heart is set on you /kleks/
You better shape up, /żółw/
you better understand, /yeah! right! bajki to my, a nie nam/
to my heart I must be true /albo nie/
Nothing left, nothing left for me to do /czili DNO/


You're the one that I want (you are the one I want), ooh ooh ooh, honey
The one that I want (you are the one I want), ooh ooh ooh, honey
The one that I want (you are the one I want), ooh ooh ooh,
The one I need (the one I need), oh yes indeed (yes indeed) ***
*** komentarza brak, no moze ewentualnie /ooh...ooh...ooh/

If you're filled with affection, /rece precz/
'n you're too shy to convey /hi hi/
Meditate my direction, /wdech. wydech/
Feel your way /po zakrecie, zawsze sie znajdzie jakas droga, co?/

I better shape up, /obudzil sie/
cause you need a man /hi hi/
I need a man, who can keep me satisfied /smieje sie do lez/
I better shape up, if I'm gonna prove /żółw, ślimak/
You better prove, that my fate is justified /ma sie rozumiec/
Are you sure? Yes I'm sure down deep inside /sure, nie sure - oto jest pytanie/

(slowa: z filmu "Grease" nie mylic z Grejs)

PS nie ma za co
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Archiwum