Dzien dobry! Witam sobotnio. Mam super dzien, czego wszystkim zycze.
Jeszcze o wiernosci /wiadomo: 'konik'/. Napisalam, ze wiernosc po grob, ale powinnam dodac to, co zostalo w pamieci: jesli sie da, oczywiscie. Jak dotad mialam szczescie, ze miedzy mna a moimi przyjaciolmi nie bylo nawet cienia jakiegos zadraznienia czy 'zdrady'. Przy nich odpoczywam. A. tez jest b.oddany w swoich meskich przyjazniach. Nie rozumie, ze przyjazn moze sie rozleciec np. z powodu pieniedzy, co spotkalo niedawno naszych znajomych. Wiem, ze woli stracic /pieniadze!/, bo byla taka sytuacja, o ktorej tylko my wiemy. Ma rozne swoje powiedzonka. Jedno z nich: 'nie bede sobie robil z geby scierki.' Wiernosc w milosci moze sie skonczyc, bo druga strona nie daje nam na nia szans, podejmuje za nas decyzje, wbrew nam. Przezylam to. Bylam b.mloda i b.bolalo. Znam osoby, ktore potrafily przekuc takie doswiadczenie w sukces. Dla mnie to zawsze zyciowa porazka. Dopiero pozniej przychodzi odrodzenie.
Maciejko, piszac o wiernosci pogladom, mialam na mysli pryncypia /teremi/, inaczej 'kwestie zasadnicze' /MalgosiaM/. Bo te inne, okolozasadnicze ulegaja oczywiscie zmianom i przewartosciowaniom. Czasami sama za soba nie nadazam.
Czlowiek - plastelinowa kulka, inaczej Plastus. Stawiam na rodzine, na to, co sie wynosi z domu i szkole /--> 'Stow. Um. Poetow'/ Gdzies kiedys przeczytalam, ze pietnastoletni czlowiek to wypuszczona strzala. Tez tak to widze. W moim przypadku wygladalo to jak najbardziej doslownie - wtedy zaczelam mieszkac poza domem. Napisalam o swojej alergii na egoizm. Z domu to wynioslam. Rodzice tepili takie zachowania. Troche zimny chow mialam. Najgorsze, co mozna bylo uslyszec od mamy, to: 'Bo z ciebie to taki egoista, co z nikim niczym sie nie podzieli.' Dzialali przykladem wlasnym. O tacie-spoleczniku juz pisalam. Mama byla zdolna do duzych, moze nawet zaskakujacych poswiecen. Do pelnoletnosci wychowywala sie w domu dziecka. Kiedy usamodzielnila sie, wyszla za maz, pojechala i przywiozla babcie do domu, ktora mieszkala z nami do smierci. No wlasnie. Bol istnienia. Nie wynika on u mnie z poczucia istnienia rozdzwieku miedzy mna a innymi ludzmi, swiatem zewnetrznym. Piosenka E. Geppert: ja-widz i oni-teatr nie opisuje mojego postrzegania swiata. Co nie znaczy, ze znane mi jednostki nie irytuja mnie. Ale na pewno blizszy mi jest tekst: 'Ty i ja - teatry to sa dwa'. Boli mnie niesprawiedliwosc swiata, ten 'syzyfowy trud', uluda naszego zycia. Boli mnie tez, ze sa ludzie, mnostwo ludzi, ktorym glownie sie w zyciu nie uklada, przewaznie chude lata, ciagle pod gorke i wiatr w plecy. A na koniec umieraja /w cierpieniach/. Pocieszajace(?), ze tak jak wszyscy.
I jeszcze o szkole. Mam za soba epizod pracy nauczycielskiej. Wieki temu, w innym zyciu. Ciezkie to bylo dla mnie doswiadczenie. Glownie ze wzgledu na istnienie takiego miejsca jak pokoj nauczycielski. Bo samo nauczanie, kontakt z dziecmi b. lubilam. Jeszcze w NZ dostawalam listy od swoich bylych uczniow. Mam rozne teorie i 'pryncypia' w temacie: szkola. Np. uwazam, ze rodzice powinni stac murem za dzieckiem. I nie chodzi mi tu o darcie kotow z dyrektorka /chociaz czasami tez, szczegolnie jak wkurzy/, ale o wsparcie psychiczne, wysluchanie, zrozumienie. Dziecko musi miec pewnosc, ze ma gdzies swoj azyl. Tak to widze. Nigdy nie zaczynam od hura-bura ciotka Zielinska. Najpierw spoko. Uswiadamianie bledow i wypaczen w drugiej kolejnosci. Przeciez nawet rodzina kryminalisty moze odmowic zeznan w sadzie, nie? I jeszcze teoria wypracowana w ciagu lat obserwacji. Inni sa nauczyciele-rodzice, a inni nauczyciele bezdzietni. Nie lepsi, nie gorsi - inni. Wiem, ze wiele rzeczy zrobilabym teraz, kiedy mam wlasne dzieci, na pewno inaczej. A w ogole to rodzice sa u-ro-czy. Kiedys jedna matka na wywiadowce, na forum, ze sie tak wyraze, taka zlota mysl wyglosila: 'Lepiej miec piec corek prostytutek niz jednego syna inzyniera.' I poszla.
A jeszcze hasla do Kredensu, ktore mi dzisiaj wpadly w ucho i oko:
Variety is a spice of life. /wyglosil moj maz/
Kredens - where everybody is somebody. /zauwazylam na szkole/
Spadunek. Dobrego dnia wszystkim.
Ps1. Podaje strone, gdzie mozna znalezc zdjecia przecudnej urody from the air. W trzeciej czesci jest wyszukiwarka wg tematow, kontynentow itp.
http://www.yannarthusbertrand.com/
MalgosiuM, sciskam w pasie. Napisalam i sie smieje. Ach, te pionierskie czasy!
Przy okazji chcialabym przypomniec, ze za moim /auto/ironiczno-sarkastyczno-konkretnym stylem nic sie nie kryje. Kompletnie nic. Takie jest moje postrzeganie swiata. Czasami mysle, ze moze cos zmienic, jakos inaczej, powygladzac, wy-pra-so-wac. Ale mysle, ze czytajac, mialabym problemy ze zrozumieniem samej siebie. I co? Dolaczac przeklad w stylu /a/i.-s.-k.? Paaa...
Ps2. Aaa, i jeszcze na temat wieku, bo cos Teremi przycichla. Swoj, jak wiadomo, wyjawie na torturach. OK. Male ustepstwo. W koncu czasami zmieniam poglady, nie? Z tego co sie orientuje, to jestem z tej samej polki co MalgosiaM i Trzynastka. Tylko dzieci mam mlodsze, bo nie zawsze dostaje sie od zycia to co chce, no, tak od razu, jak w moim przypadku. A Gocha to mnie zaskoczyla! Myslalam, ze 18, gora 19, a tu 21! Bo historyjki o doroslych dzieciach, to zeby dodac sobie animuszu, co nie? Pozdrawiam!