przez MarysiaB So, 02.04.2005 12:18
Panie Grzesiu, tez bede szczera, bo dzien, dni takie...Smutek mam dzisiaj naturalny, z glebi, bo tv tutaj nie dopinguje do niczego. Rano byly polgodzinne specjalne wiadomosci i po poludniu w glownym wydaniu 10 min. plus pani w czerni. Wspomnienia z wizyty Papieza w Australii w 1986r. Glownie rozmowy z Polakami. Ksiadz Slowik powiedzial: 'Kazdy byl Jego przyjacielem.' I jeszcze zdjecia Papieza z kangurami. A potem jak zwykle sieczka. Tez bym chciala, zeby pokazali cos wiecej. Wylaczylam tv. W tle cicha muzyka. Jutro pojade z dziecmi do polskiego kosciola po spokoj. Dzieci chodza do katolickiej szkoly, wiec tam tez codzienne rozmowy z nauczycielami, modlitwy, ale tez wycieczki do innych kosciolow, synagog, cerkwi, meczetow, coroczne spotkania z mnichami z Tybetu itp. Przypomnialo mi sie cos. Kiedys przez chwile pracowalam w Polsce w szkole podstawowej. Na godz. wychowawczej rozmawialam z dziecmi z czwartej klasy o kodeksie ucznia. Wyjasnialimy slowo 'tolerancja'. Wstal Pawelek i powiedzial: 'Tolerancja to znaczy nie bic prawoslawnych.' W Polsce religijnosc trzeba POKAZAC, co wydaje mi sie zaprzeczeniem wiary, ktora jest czyms bardzo osobistym, intymnym, wewnetrznym. A potem wiele rzeczy jest na pokaz tylko w niedziele w kosciele. Chociaz jak ostatnio pisala Pani Krystyna, tam tez juz kradna. No, ale to tylko takie moje luzne opinie.
Czasami tez mysle, ze jestem za slaba na zycie. Mam chwile zwatpienia, no, jakis taki pesymizm jest troche we mnie. Ale duzo rzeczy pomaga, glownie rodzina, codziennosc. Zacytuje Jacka Kaczmarskiego, bo ja to wiadomo - bzdety:
"Jestem człowiekiem pogodnym, potrafię się cieszyć życiem, ale prawdą jest, że to i owo mnie dręczy. Dręczy mnie niesprawiedliwość ludzkiej kondycji, świadomość swojej śmiertelności, bezradność wobec tego, co się dzieje, nie tylko w świecie ludzi, ale i w kosmosie, nikłość naszego istnienia a jednocześnie potrzeba zaistnienia. Dręczy mnie syzyfowy trud, bezustanne wtaczanie tego kamienia pod górę, który wreszcie spada i miażdży wtaczającego. Temu wszystkiemu można poświęcić całe życie, zastanawiając się i szukając formy, by wyrazić ten nasz los. Ale wyrazić nie w sposób, który załamuje: "a strzelcie sobie w łeb, bo nic nie ma sensu", tylko stwierdzając: "nic nie ma sensu, ale i tak warto żyć" Wszystkiego dobrego, Grzesiek /mozemy chyba po imieniu, prawda?/. Pisalam niedawno - lubie ludzi zwyczajnych (wiadomy sens) i prostolinijnych.
Wszystkich pozdrawiam.
Ostatnio edytowano So, 02.04.2005 14:01 przez
MarysiaB, łącznie edytowano 1 raz