HYDE PARK 2005

Zapisane na zawsze wątki forum.

Postprzez sonia So, 19.03.2005 10:59

Bardzo miło się Was czyta! W sprawie Basi popieram ¦cianę.:))
Avatar użytkownika
sonia
 
Posty: 11288
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 23:04
Lokalizacja: z szarosci......

Postprzez Trzynastka So, 19.03.2005 16:45

Do Magnolii odnosnie podrozy i marzen:

Bardzo dawno temu takie maslane oczy robilam w momencie, kiedy widzialam Wielki Kanion Kolorado. Czytalam na ten temat, w myslach schodzilam waska sciezka w dol, ogladalam filmy. Byl mi w myslach tak znany, jakbym go juz odwiedzila. To bylo dawno temu, kiedy mieszkalam jeszcze w Polsce, bylam studentka i wszystkie te rozmyslania o kanionie wydawaly sie bez sensu, po prostu niedostepne.
Moj tato zawsze patrzyl na mnie i mowil:
"dziecko, to prawda, ze co drugi glupi ma szczescie, ale dlaczego ty zawsze jestes ten drugi?"
Bylam ten drugi, wylosowalam pobyt w Stanach, ale oczywiscie nie chcialam ani jechac, ani po przyjechaniu zostac na stale. Bilet do Polski mial byc juz kupowany, kiedy zdarzylo sie cos, co zatrzymalo mnie do dzisiaj, ale to juz inna historia.
Bedac w Stanach "na chwile", oczywiscie, ze ciagle myslalam o Kanionie, tak, tak lazil mi po glowie.
Zaraz po przyjezdzie powiedzialam mezowi, ze bez wzgledu na wszystko "do pazdziernika" musze stanac na zywo na krawedzi i zrobic zdjecie.
Kiedy pod koniec wrzesnia, z dwojka malych dzieci, rozklekotanym wowczas samochodem przemierzalismy Ameryke, wiedzialam, ze warto marzyc.
Stalam w milczeniu przy punkcie widokowym nad wielkim Kanionem, a maz zapytal:
"o czym myslisz?". "Zdazylam do pazdziernika, w ostatniej chwili", odparlam.
W tym lezaczku, czy na kocyku, Magnolio, na chwile zamknij oczy i ... trzeba marzyc, a w dodatku bez ograniczen. Nawet jesli dzisiejsze marzenia wydaja sie kompletnie pozbawione mozliwosci realizacji.
Od czasu Wielkiego Kanionu zobaczylam kawal swiata i nie przestaje marzyc.
Z tego, co obserwuje, zaglada tutaj mnostwo mlodych ludzi ( tak na marginesie, ja stara mam 40-tke). Trzeba marzyc, szczegolnie teraz, kiedy wszystko wydaje sie niedostepne i nie dla was.
Bedac z wizyta w Polsce w pociagu spotkalam mlodziutka studentke anglistyki. Przegladala materialy do egzaminu, ja swoje notatki do meetingu. Materialy kazdej z ans byly po angielsku i tak zaczelysmy gadac. Zaswiecily jej sie oczy, kiedy mi opowiadala o swoich marzeniach, a zaraz potem zgasly, bo stwierdzila, ze to nierealne. Bedzie nierealne, jesli tak postanowimy. Przypomnialam sobie moje studenckie podroze pociagiem na dalekiej trasie nad morze (tam mieszkal moj chlopak). Cala droge towarzyszyly mi ksiazki i...marzenia.
Dziewczyny, trzeba marzyc i to na przekor wszystkiemu. Im mocniejsze mysli, tym szybciej zamieniaja sie w realia. NIE PRZESTAWAJCIE MARZYC!!!
Raz, ze to urocze, wystarczy tutaj spojrzec na niektore zdjecia tych, co marza, a dwa, latwiej zyc, mimo wszystko.
No to tyle z Chicago, nie tylko do Magnolii.
Trzynastka
 
Posty: 1050
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 13:59
Lokalizacja: Chicago

Postprzez Monika (boston) N, 20.03.2005 01:44

Witam goraco,

Nadrabiam braki i czytam czytam czytam. Zaczelam nowa prace i jakos
nie uporzadkowalam sobie do konca tego mojego rozkladu dnia.
Sciana- mam nadzieje, ze sie swietnie bawisz!
Pozdrawiam wszystkich, a szczegolnie "nowe" (dla mnie) 13 i Margaretke.
Jestem w USA juz 4 lata, tez od przypadku do przypadku, bo mialo byc 18 miesiecy i basta.
Walcze z urzedami o wize i tak jakos trwam. Chcialam nawiazac do marzen- tez marzylam o Ameryce, ale nie jako o raju, lecz o zobaczeniu paru konkretnych miejsc i poznaniu paru konkretnych obyczajow. Uczylam sie j. angielskiego od dziecka sama- w szkole byl rosyjski, wiec zaczynalam od My First English Book, potem gazetka Why Not i cokolowiek wpadlo w rece. Potem wszystkie kursy w TV (polskiej i czeskiej) i tak sie rozkrecalo. Moje marzenia- Manhatan widziany "z wody" jak na reklamie jakis papierosow, wodospad Niagara jak na zdjeciu w atlasie do geografii i Wielki Kanion i most Golden Gate . Marzenia marzeniami, a po 3 roku studiow pierwszy wyjazd na 3 miesieczny camp do stanu Nowy Jork. I tak sie juz potoczylo z gorki. Marzenia zaliczone prawie wszystkie plus pare nadplanowych. Trzeba po prostu wziac inicjatywe w swoje rece. Pieniadze? Pewnie, ze nie bylo. Do Londynu, skad byl samolot jechalysmy z kolezanka o 5 dni wczesniej, tam tulaczka po kampingach (najtaniej) w oczekiwaniu na dzien odlotu. Przy okazji zwiedzilysmy Londyn, wiec fajnie i tak wyszlo.
Pozdrawiam wiec wszystkie tulaczki :) Zycie jest takie, jak nam sie uda wykorzystac dawane w nim szanse.
Ok, zaczynam filozofowac, wiec spadam.
Avatar użytkownika
Monika (boston)
 
Posty: 42
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 13:55
Lokalizacja: Boston

Postprzez MarysiaB N, 20.03.2005 10:45

Nie bylo mnie. Ciagle mamy jeszcze piekna pogode, wiec wyjazd nad morze, na spacer, rozmowy, nicnierobienie itp. Leniwa niedziela w leniwej nadmorskiej miescinie. Ale w sezonie to tam pewnie tlumy. Na plazy troche ludzi, ale bez tloku, w rozproszeniu. Dzieci odkrywaly miedzy kamieniami w plytkiej wodzie male zyjatka: kraby, krewetki, morskie slimaczki, rozgwiazdy itp. W miasteczku posilek. Czekajac na fish and chips (tutaj podstawa), dowiedzialam sie, ze moj maz nie lubi na plazy piasku, bo za duzo i depresyjnie i ze zycie corki byloby szczesliwsze bez kotletow mielonych (to o moich obiadach). I jeszcze powiedziala, ze byly ladne muszelki (b. lubi zbierac i na plaze zawsze z torebka), ale trudno bylo je znalezc. A ja sie ciesze, ze niedzielny obiad mialam dzisiaj z glowy. Zajrzalam do forum, a tu nowe osoby ze swiata. B.b. sie ciesze. Strasznie milo. O liczbie trzynascie wyczytalam: "Przesad, ktory sprawia, ze liczbe te do dzis dnia uwaza sie w wielu krajach, zwl. romanskich, za nieszczesliwa, przynoszaca pecha, feralna, byl juz zywy w starozytnosci i jest starszy od chrzescijanstwa.(...) Wloskie loterie staraja sie omijac nr 13, a francuscy burmistrze - opuszczac trzynastke w numeracji domow, mieszkan i pokoi hotelowych." A ja nie mam nic przeciwko tej liczbie i kiedy jest piatek, 13., to nie spodziewam sie zadnych sensacji. Kocham liczbe 6. Mam 3 w swojej dacie urodzenia (daje do myslenia, co?). Moja corka - 2 (gdyby sie troche pospieszyla, to tez bylyby 3). A Kj w "Rozowych..." pisze:"...i bron Boze zadnej szostki, bo mi przynosi pecha." Dlaczegooo?! Trzynastko, pieknie piszesz o marzeniach. Zdarza sie, ze przychodza do nas same. Nigdy nie marzylam o wyjezdzie do Australii, ale poznalam A., ktory mial takie wizje, plany, wiec sie "podczepilam" i nie zaluje. Margaretko, ja tez rozumiem radosc mojego meza po otrzymaniu listu z radia WAWA. "Kasia" daje mi do myslenia.:)
E. - zakochac sie na wiosne! (moja, wasza, nasza, ich...) Kuuurcze, to jest to! Tez bym chciala. Nie wiem tylko jeszcze, co A. na to. Ale jak go znam, to rzucilby cos w stylu: Zawsze pragnalem twojego szczescia. Wszystkim zycze MILOSCI. Przez okragly rok.
A podniebne serduszko - urocze.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez MarysiaB N, 20.03.2005 14:19

Magnolio - w sprawie kangurow. Co prawda nie slyszalam, zeby sie zmawialy i napadaly noca na kierowcow, ale kto wie? Zaczne od tego, ze kangur kangurowi nie rowny. Sa rozne gatunki. Najwieksze, Red Kangaroos, siedzac maja 1,8 m wysokosci i waza 90 kg. Inne, Grey K. - 1,6 m i 70 kg. Ale sa tez rozne mniejsze, gorskie, wallabies (wygladaja jak miniatury i w zasadzie to nie wiem, czy to kangur czy po prostu wallaby). Kangury maja to do siebie, ze w dzien odpoczywaja, a noca robia sie aktywne (podobnie jak ja). W nocy przeskakuja przez droge jak nie przymierzajac polskie zajace. Osobiscie nie chcialabym doswiadczyc zderzenia z tymi po 90 kg sztuka. Te mniejsze koncza tak jak nasze szaraki - tzw. road pizza, jak to obrazowo nazywa moj maz.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez margaretka N, 20.03.2005 17:58

Zrobilismy sobie z mezem wczoraj "dzien polski", zyjemy tutaj na amerykanskiej wsi, z dala od osrodkow kulturalnych i polonijnych, ale od czasu do czasu wybieramy sie do polskiej dzielnicy w Filadelfii - kupujemy polskie czasopisma, ksiazki, slodycze i w polskiej restauracji zajadamy sie flaczkami i pierogami.
Wczoraj postanowilam wypozyczyc polskie filmy. Wyjechalam z Polski dawno i niestety p. KJ nie widzialam w niczym innym poza Czlowiekiem z Marmuru. Czytalam wszystkie jej ksiazki, ale niestety ominal mnie teatr i filmy.
Wybor filmow w sklepie byl maly, polki zalozone polskimi serialami, co wzbudzilo moje zdziwienie, ale nic to, znalazlam Pestke. Jakiez bylo moje zaskoczenie kiedy w domu okazalo sie ze jest to film nagrany z TVPolonia, jakosc skandaliczna, ale za to byl dodatek do filmu w postaci programu ktory "lecial" w Polonii po filmie. Teraz zrozumilam skad na polkach tyle serialow, wszystko przegrane z telewizji.
Ciekawa jestem jak to wyglada w waszych regionach swiata, czy tez kroluje bezkarnie piractwo?
Kto w Polsce chroni praw autorskich?

Trzynastko, obudzilas we mnie wspomnienia z jednego z piekniejszych urlopow w poludniowo-zachodnich stanach. Wielki Kanion Kolardo przerosl wszelkie wyobrazenia wyrobione na podstawie filmow i zdjec?
Czy udalo Ci sie zejsc w dol do rzeki, ja po kilku godzinach zwatpilam w swoje sily i zwrocilam w polowie drogi obiecujac sobie, ze wroce w lepszej fizycznie formie.
Czy w drodze do Arizony zatrzymaliscie sie w Bryce kanionie? Cudowny park, mniejszy w skali, dajacy sie latwo przejsc wzdluz i wszerz, polecam wszystkim, ktorzy wybieraja sie w okolice Las Vegas.
http://www.nps.gov/brca/home.htm
Na temat marzen podrozniczych nasunelo mi sie jeszcze jedno wspomnienie. Pamietam moje jedno z dziecinnych marzen, kiedy jako kilkuletnia dziewczynka ogladajaca Bonanze w Polsce marzylam zeby zobaczyc Panderose. Czy ktokolwiek z was pamieta Bonanze?
Tutaj zdradzilam swoj wiek.
Jakiez bylo moje zaskoczenie, kiedy w okolicach jeziora Tahoe zobaczylam reklame Panderosy, oczywiscie pobieglam zobaczyc. Domek stoi jak z filmu i jest to rzeczywiscie miejsce, gdzie krecono serial. Domek nie ma pietra, tylko schody prowadzace na gore, ale poza tym wszystko autentyczne. Nie warte zupelnie zobaczenia, ale 40 lat pozniej spelnilo sie dziecece marzenie.

Marysiu, w polskiej ksiegarni kupilam ksiazke Bezsennosc w Tokio Marcina Bruczkowskiego, ktory opisuje swoj 10 letni pobyt w Japonii, polecam jako namiastke wyprawy w tamte regiony swiata.

Nie mamy kangurow, ale w naszym ogrodzie buszuja szare wiewiorki i kroliki. Wiewiorki upodobaly sobie nasz dach i zajadaja z apetytem asfaltowe dachowki. Poobcinalismy galezie drzew, z ktorych przeskakiwaly na dach, ale nic to, dzisiaj widzialam jedna wspinajaca sie do przysmaku po scianie domu, niestety spadla na gruba pupe. Maja w naszym ogrodzie mnostwo zoledzi, mogloby porobic zapasy na zime, ale gdzie tam moje tulipany i dachowki sa smaczniejsze.

Pozdrowienia dla wszystkich.
M.
margaretka
 
Posty: 7
Dołączył(a): So, 19.03.2005 01:46

Postprzez Trzynastka Wt, 22.03.2005 04:29

Czy Margaretka pochodzi od sentymentu do kwiatow?
Bo jesli tak, to tym milej witam na forum. A na wsi amerykanskiej w ogrodkach niezle pole do popisu. Z wiewiorkami walka trwa bez wzgledu na regiony. Ja obserwuje szczyty cierpliwosci ze strony mojego meza. Trwa kulturalne lapanie wiewioreczek do odpowiedniej klateczki i wywozenie do lasu. Tak juz bylo nie wiem ile razy. Bedac poza domem maz dzwoni i pyta sie, czy czeka go kolejny spacerek z wiewioreczka do lasu. Ja obserwuje, nic nie mowie, ale jestem pewna, ze jemu sie znudzi szybciej, niz wiewiorkom. Nie bylabym baba, gdybym mu nie wypominala, ze rok temu karmil je z reki, a teraz jego milosc do wiewiorek oziebla. Tylko dlatego, ze wyjadaja krokusy, ktore przypominaja mu wiosne w polskim ogrodzie jego rodzicow.
Bryce, Coral Reef i inne cudenka natury zaliczylismy. Nie moglam zejsc sciezka w dol w Wiekim Kanionie, bo dzieciaki byly wtedy w wieku zupelnie sie nie nadajacym do takich wedrowek. Nastepnym razem zobaczylam Wielki Kanion od strony polnocnej. Ogromnie zaskoczyla mnie duza ilosc lasow przypominajacych nasze polskie; taka mieszanka iglakow i brzoz (o, tak), cudne zachody slonca. Pamietam, ze zbieralismy po drodze grzyby, byly widoczne z trasy. Kawalek Polski przed Wielkim Kanionem...
Piszcie o ciekawych miejscach do zobaczenia w roznych czesciach swiata. Czasami takie miejsca sa ukryte i nikt nie pisze o nich w przewodnikach.
Maly, malenki wydaje sie ten swiat i naprawde wszedzie sa Polacy.
A wszedzie mozna podziwiac przyrode i nie ma sie co klocic, gdzie jest piekniejsza.
Dobranoc jednym, milego dnia innym, gdziekolwiek jestescie.
Trzynastka
 
Posty: 1050
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 13:59
Lokalizacja: Chicago

Postprzez sonia Wt, 22.03.2005 08:18

Trzynastko! Z Twoich pozdrowień wybieram miłego dnia, bo własnie wychodze do pracy, pozdrawiam twoje wiewiórki od moich/naszych/ parkowych Basiek..:)))
Avatar użytkownika
sonia
 
Posty: 11288
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 23:04
Lokalizacja: z szarosci......

Postprzez dancerka Wt, 22.03.2005 08:23

........
Ostatnio edytowano Cz, 04.08.2005 13:56 przez dancerka, łącznie edytowano 1 raz
dancerka
 
Posty: 718
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 12:16

Postprzez Magnolia Wt, 22.03.2005 17:50

No to nie wiedziałam, Marysiu, że kangurek potrafi raptem takim sobą, takimi 90 kg... zrobić plask.... z ładnego, wypolerowanego... albo ten mniejszy to z siebie.... raczej. A u mnie po drugiej stronie ulicy - kangurek /taki sklep otworzyli.../ i patrz... on jest czynny w dzień... ;)
Co do marzeń... och to ja raczej wolę nazwać to – cel, bo słowo marzenie od razu z nierealnością mi się kojarzy....
Margerytko! No nieźle... Pestka przegrana z TV Polonia... nieźle, nieźle... a co do skandalicznej jakości... to pierwszy raz jak oglądałam Pestkę, a kasetę VHS miałam wypożyczoną z... wypożyczalni, to jakość była co najmniej wątpliwa... a jak chciałam przewinąć.... by ponownie lub chociaż najsmaczniejsze kawałki, to już mogłam o tym zapomnieć... nie dało rady... Na szczęście potem nagrałam sobie właśnie z „kochanej” TVP a jeszcze potem, to znaczy ostatnio nabyłam na DVD... a to nośnik nie do zdarcia....
Pozdrowienia dla HP-bywalców!
Avatar użytkownika
Magnolia
 
Posty: 3722
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 17:25
Lokalizacja: Mio Destino

Postprzez margaretka Wt, 22.03.2005 18:36

DVD - nosnik nie do zdarcia, kupilam kilka podczas ostatniej wizyty w Polsce, po powrocie zasiadlam do ogladania i nic z tego. Okazalo sie, ze tym razem, kiedy juz myslam, ze mamy za soba problemy z tasmami roznych systemow, KTOS wymyslil aby podzielic swiat na regiony DVD i znowu Polska i USA sa w roznych regionach.
DVD daly sie obejrzec na komputerze, ale przyznasz, ze to nie to samo.

Dzisiaj u nas wiosna, nie nadlugo tylko jeden dzien, ale cieszymy sie bardzo i czekamy na forsycje
margaretka
 
Posty: 7
Dołączył(a): So, 19.03.2005 01:46

Postprzez M.C. Wt, 22.03.2005 19:46

Krotko o wiewiorkach. Moja mama podczas pobytu u nas pare lat temu ratowala wiewiorke, ktora skaczac z drzewa na drzewo wpadla do nadmuchiwanego basenu naszych dzieci. Mama wylowila ja w koncu wiadrem ale stwierdzila ze wiecej zadnych wiewiorwk nie lowi. Tlumaczylam ze to byl pierwszy taki wypadek i od tej pory dbalam zeby basen byl jak najdalej od galezi drzew.
Zagladnelam z ciekawosci do lokalnej biblioteki zeby sprawdzic dostepne tytuly polskich filmow. Jest Czlowiek z marmuru, Cz. z zelaza, Mefisto, Zemsta, Kanal i pare jeszcze tytulow. Nie zbyt wielki wybor. Bibliteki uniwersyteckie z programami slawistycznymi maja doslownie wszystko, lecz tam trzeba byc studentem, profesorem, lub specjalnym gosciem. Obawiam sie ze sie raczej nie kwalifikuje.
Pozdrowienia z deszczowego dzisiaj San Francisco.
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez Monika (boston) Śr, 23.03.2005 04:19

W mojej lokalnej bibliotece cienko...Jest Potop na DVD wiec pozyczylam sobie dzisiaj, obejze pewnie w jakis deszczowy dzien :) Bo n razie WIOSNA!!
A Pani Krystynie sie z tego wszystkiego popsul komputer...Ja tez ostatnio walczylam z moim i skonczylo sie na kompletnym wyczyszczeniu do zera calego dysku. Oczywiscie z sluchawka przy uchu, gdzie na starym kontynencie brat dawal wskazowki-kliknij Enter, wlacz num lock i nie becz itd. :) Ale sie udalo.
Pozdrawiam.
Sciano- jak tam pobyt w Polsce? Otrzasasz sie pewnie z szoku i kupujesz fajne polskie ciuchy!!
Avatar użytkownika
Monika (boston)
 
Posty: 42
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 13:55
Lokalizacja: Boston

Postprzez MarysiaB Śr, 23.03.2005 04:35

Monika! Jestem tu, ale tylko na chwilke, bo Wielkanoc i spraaawy...A w domu tzw. tragedia w proszku. Serdecznie pozdrawiam! I M.C., bo gdzies mi mignela w innym temacie. Duzo serdecznosci! No i oczywiscie spadam.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez MarysiaB Śr, 23.03.2005 10:00

Jezeli chodzi o dziwniejsze, bo dzikie zwierzatka przychodzace do domu, to osobisty kontakt mialam z roznymi pajakami (mniej wiecej raz na miesiac, co pozwolilo mi poznac zwyczaje niektorych) i possumem. Possum w duzym przyblizeniu wyglada nastepujaco: wielkosci wiekszego kota, ale taki bardziej wydluzony i plaskaty, blizej ziemi, szarawobrazowy, z dlugim ogonem, ktorym moze zawijac sie np. za galezie drzew, wylupiastymi oczami i dosc duzymi spiczastymi uszami. Historia mojego possuma. Siedze sobie kiedys w nocy przed komputerem, a tu na werandzie nagle jakis halas. Wyszlam, ale na poczatku niczego nie zauwazylam. Po chwili to samo. Znowu wyszlam, zapalilam swiatlo i od razu rzucilo mi sie w oczy wiszace na fikusie zwierzatko, w ktorym rozpoznalam wlasnie possuma. Usilowalam go jakos delikatnie wykurzyc. Tupalam nogami, pohukiwalam, ale nie robilo to na nim zadnego wrazenia. Possum wyraznie rozwijal sie i buszowal po kwiatkach. Wzielam szczotke, zeby go jakos zmiesc, czy cos. Serce walilo mi jak mlot. Na pewno bylam bardziej spanikowana niz 10 possumow razem wzietych. W koncu udalo mi sie przegonic go na porecz przy schodach. Stamtad zeskoczyl na trawe i pognal na pobliskie drzewo. Zniknal z mojego zycia na wieki wiekow. Na szczescie, bo wedlug tutejszego prawa possuma nalezy zaakceptowac i pozwolic mu zamieszkac w poblizu swojego domu, jesli akurat cos takiego strzeli mu do glowy. Nie mozna go np. lapac i wywozic samemu do parku. Grozi za to b. wysoka kara pieniezna. Dzieki wielkie! O niczym innym nie marze, jak o possumie biegajacym cala noc po dachu jak Marek po piekle. Moi znajomi, ktorzy tez mieli possuma, ale taka twardsza sztuke niz moj, pozyczyli gdzies klatke, zlapali go i wywiezli pod oslona nocy za rogatki miasta.
W pobliskim parku, raczej skwerze, mamy papugi, rozne: szarawe z rozowymi brzuchami, intensywnie zielone z czerwonymi, niebieskimi piorkami i duze biale z zoltymi czubami. Pare razy byly u nas na podworku. Ci, ktorzy mieszkaja poza miastem, blizej buszu moga liczyc na codzienne nocne wizyty kangurow. Jezdzimy czasami w takie miejsce, gdzie zawsze o zmierzchu zbieraja sie ich cale stada. Kiedys sfilmowalam, jak jeden pil wode z przydomowej fontanny. Dzien dobry. Serdecznie pozdrawiam.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez sonia Śr, 23.03.2005 11:29

Nabieram odwagi bo temat mi "podszedł".Napiszę i ja o zwierzętach "przydomowych"..
Kuny - pozostawiajace swoje "znaki identyfikacyjne" w kwiatowych skrzynkach balkonowych i na parapetach, drapiace w szybe zamnietych okien,ze juz pora wstawać.
Na strychu tchórze/ nie wiem skad ta nazwa bo nikogo sie nie boją/ grajace w sobie tylko znaną grę kamykami oczywiście w nocy. Słyszałam o dobrym sposobie na to - właczyć radio na strychu wtedy słuchaja nie grają koniecznie muszę wypróbować, tylko ten brak czasu domowego "złotej rączki",zeby to jakos zainstalować.
Na pobliskich drzewach wiewiórki, ale te trzymaja sie zdaleka podobnie jak bezdomne koty ze względu na znaczną ilość psów w "obejściu".
Nietoperze -latajace o zmroku nad głowami ja przy moim wzroście ponizej normy nie czuje sie zagrożona.Nie wspominam juz o żabach, ropuchach wchodzacych na schody w deszczowe dni szczególnie, i żuczkach,ćmach chrabąszczach wlatujących wieczorami do otwartych okien do zapalonych lamp.Pozdrawiam possuma-intrygujący zwierz.:)))
Avatar użytkownika
sonia
 
Posty: 11288
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 23:04
Lokalizacja: z szarosci......

Postprzez Monika (boston) Śr, 23.03.2005 14:45

O zwierzatkach- cd. Kolo mojego domu mozna w zasadzie spotkac tylko wiewiorki, zajace (?! uciekly komus chyba i hycaja) i skunksy. Jeden skunks ma tu przez nasz ogrod sciezke...zawsze czuc jego obecnosc- i to doslownie. Skunks zostawia tak specyficzny smrod za soba...Okropnosc. Letnimi wieczorami, chcac pooddychac swiezym powietrzem trzeba niestety zamknac okna, a nie je otwierac.
Marysia- a poslij nam jakies zdjecia tych zwierzatek, ja to nie mialam pojecia o ich istnieniu. Widzialam wczoraj w bibliotece film o paru krajach, m.in. Australii, chyba sobie pozycze :) I naucze sie o zwierzatkach!
A teraz uciekam do pracy...Oby do piatkowego WIECZORU.....
Avatar użytkownika
Monika (boston)
 
Posty: 42
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 13:55
Lokalizacja: Boston

Postprzez Magnolia Cz, 24.03.2005 12:31

Maryyyyysiu...... co za mrożąca krew w żyłach opowieść.... ja chyba wyzionęłabym ducha... No, umarłabym ze strachu. I tak uważam się za dzielną, że nie krzyczę JUŻ na widok pająków... Poza tym w moim domu nigdy nie było, nie ma i nie będzie żadnego miłego futrzaka... alergeny itp.... ale mam takie wspomnienie z dzieciństwa... już pisałam kiedyś, niedawno w zasadzie w korespondencji, tylko jedno zdanie – taka fajna różowa świnka... na wadze... przed rzeźnią... nieświadoma co ją czeka.... ale chrumkała do mnie /małej dziewczynki/ radośnie...
Przepraszam, że więcej nic nie piszę, aleeee te święta..., trzeba zakasać rękawy i brać się do roboty... A Was zostawiam z życzeniami – wszystkiego smacznego, wesołego i mokrego, jeśli chcecie.... Wesołych ¦wiąt!
Avatar użytkownika
Magnolia
 
Posty: 3722
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 17:25
Lokalizacja: Mio Destino

Postprzez MarysiaB Cz, 24.03.2005 12:49

Magnolio - dzieki! A na wspomnienie bliskiego spotkania z possumem jeszcze dygoce. I troche prywaty: Radosnych Swiat dla wszystkich bywalcow HP!
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez M.C. Cz, 24.03.2005 17:42

Zyczenia pogodnych swiat Wielkanocnych dla Wszystkich tu piszacych. Wogole nie jestem do niczego przygotowana, jeszcze dzisiaj pracuje, ale i tak jest mi jakos radosnie na duszy. No bo przestal padac deszcz, zrobie wiec dzisiaj bukiet kwiatow (tak od tylu), a jutro upieczemy bulke i tort czekoladowy. I beda piekne swieta, bo przeciez chodzi o to zeby sie nie rozdrabniac tylko przezywac, tak sobie nerwowo tlumacze..
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Archiwum



cron