Szanowna Pani Krystyno,
jak zapewne Pani wie, są w życiu takie momenty, które niespodziewanie zmieniają wszystko. Dla mnie taką chwilą był spektakl "Maria Callas. Master class", który miałam przyjemność zobaczyć w tym roku w Szczecinie. Wtedy po raz pierwszy mogłam cieszyć się Pani grą na scenie i zrealizować swoje odwieczne marzenie o ujrzeniu Pani "w akcji", zasiadając w teatralnym fotelu. Piękniej to marzenie nie mogło zostać spełnione. Po spektaklu emocje z nim związane towarzyszyły mi bardzo długo, w zasadzie do dziś na samo wspomnienie tego momentu, gdy stanowczym krokiem wchodzi Pani na scenę, budzi się we mnie ogromne wzruszenie.
Po "Marii Callas" przyszły kolejne przedstawienia, a każde z nich sprawiało, że zarówno zapominałam o codziennych problemach, jak i znajdowałam cień nadziei, że jakkolwiek źle by nie było, to zawsze znajdzie się wyjście z najtrudniejszej sytuacji.
Teraz raz w miesiącu spędzam kilkanaście godzin w zatłoczonych pociągach do Warszawy dla kilkudziesięciu minut szczęścia, które dają Pani spektakle. Niby raz to w zasadzie nic, ale...
Z niecierpliwością oczekuję kolejnych chwil, gdy usiądę w fotelu Pani teatru, wsłucham się w ten szmer publiczności przed przedstawieniem, a później dam się Pani oraz innym aktorom zaprowadzić do niezwykłego świata, który bawi, wzrusza, uczy.
Dziś, kiedy poczucie jedności, bezpieczeństwa oraz wspólne przeżywanie pięknych chwil jest w zasadzie towarem deficytowym, stworzyła Pani miejsce, do którego chce się wracać (wychodzić z niego troszkę mniej ), za co serdecznie dziękuję. Nie sądziłam, że siedząc w tłumie obcych mi ludzi, można poczuć tak wiele pozytywnych emocji, że w oglądaniu spektakli, które przecież odbieramy inaczej, jesteśmy właśnie przez te różnice zintegrowani w chwili, momencie.
To wielka przyjemność móc obserwować Panią na scenie, cieszyć się tą grą, a z fabuły czerpać wiedzę każdego rodzaju.
Tak na koniec tego zbyt długiego listu dziękuję, że swoją codzienną pracą, samą obecnością motywuje nas Pani do patrzenia dalej, czucia więcej, wnikania głębiej. I chociaż brzmi to pewnie patetycznie - za wzruszenia, radość, otwieranie nam nowych drzwi do pięknych teatralnych światów również dziękuję.
Życzę Pani dużo siły, zdrowia, cierpliwości do tych, którzy nie rozumieją i nie chcą zrozumieć, ile Pani praca znaczy dla tak wielu ludzi. Mam nadzieję, że każdy spektakl Pani teatrów będzie zawsze przyciągał tłumy, a radość publiczności będzie dla Pani oraz całej Fundacji niesłabnącym bodźcem do tworzenia nowych, interesujących przedstawień.
Pozdrawiam serdecznie,
Aleksandra