Witam Panią,
Przyznaje się na początku, że zalogowałem się na konto żony, która pewnie jak się o tym dowie nie bedzie ze mnie dumna, ale muszę do Pani napisać, a nie chce mi się tworzyć nowego profilu.
Wczoraj moja małżonka która od paru miesięcy wypatrywała Pani przyjazdu do Krakowa, zadzwoniła do tetru Bagatela zamówić bilety, byłem wtedy w domu więc widziałem przejęty wyraz jej twarzy - w końcu 4 czerwca jej największy autorytet w końcu przyjeżdża do Krakowa!! Po paru minutach w końcu się dodzwoniła , cała w uśmiechach zaczęła rezerwować dla nas miejsca. I tu nagle widzę jak jej mina ze zdziwienia przechodzi w smutek, zmieszanie, zakłopotanie... Cichym głosem dziękuje pani po drugiej stronie słuchawki za rozmowe i się rozłącza. Nie wiedziałem co się dzieje, w końcu od paru dni trąbiła na cały dom o 4 czerwca i że w końcu Panią zobaczy.
Pytam ją w końcu co się stało? A ona na to: na balokonie 110 zł , same miejsca pojedyncze, parter 190 zł , dostwka 150zł.... i wyszła.
Tu się kończy moje opowidanie.
Przemyślałem sobie ten temat i tak sobie myślę jak słyszę nie raz Pani wypowiedzi nt tego że coraz mniej ludzi chodzi do teatru, że one upadają itd to Pani Krystyno za co ludzie mają chodzić do tego teatru? prawie 400 zł za dwa bilety? Kogo dzisiaj na to stać , jak przecież wiadomo że większość społeczeństwa zalicza się do klasy niższej i średniej niższej... Dlaczego od paru lat teatr stał się niedostępny dla przeciętnego Kowalskiego?
Może to wina zbyt dużych wynagrodzeń aktorów? Powie mi Pani, że wybitny aktor musi kosztować... a ile w Polsce mamy wybitnych stolarzy, mechaników, idt są specjalistami w swoim fachu a jednak ich pensja niekiedy nie przekracza 2000 zł, więc może to było by rozwiązaniem dla współczesnych teatrów? koszty były by mniejsze a bilety tańsze gdyby aktorzy zarabiali choć trochę mniej.
Czy czasem nie doceniacie (przeceniacie) swojej pracy aż tak, że na podziwnianie jej efektów już mało kogo w tym kraju stać?
Proszę niech Pani o tym pomyśli.
Nie pisałby tego wszystkiego, ale smutek w oczach mojej żony nie daje mi spokoju. Tylko z pozoru wszystko jest po staremu. I choć nie jesteśmy ubodzy, nie stać nas na te bilety. I niech Pani nie myśli że bark środków mnie tak denerwuje, raczej to że sztuka się tak bardzo ceni że podziwianie przestwawień w teatrach stać już tylko nielicznych.