Szanowna Pani Krystyno,
czytałam ostani wpis. Próby w teatrze muszą być ekscytujące. My - widzowie oglądamy efekt końcowy. Państwo, pracują i pracują bez tchu, bez dekaracji, bez kostiumów... Czysty tekst i dykcja.
Nie mam pojęcia o kuluarach powstawania spektaklu. Taki ze mnie "zielony" ludek Pamiętam jednak przygotowania mojej Córki do szkolnych ról teatralnych. Dzieci ćwiczyły 3 czasem 4 miesiące. Ciągle ten sam tekst, te same próby. Nuda, nuda, nuda, jak mawiała moja Córka. Może dlatego, że tylko Ona była na tip top przygotowana. Znała nie tylko swoją rolę (nieskromnie powiem, że zawsze główną), ale o dziwo role wszytkich pozostałych współuczniów. Role męskie, żeńskie...
Od razu przypomina mi się Irena Kwiatkowska, która też była takich "pracusiem" na 100%. Znała role i kwestie nie tylko swoje, ale i współaktorów.
Miło patrzeć na efekt końcowy przedstawienia, ale właśnie dzięki doświadczeniom mojej Córki, wiem ile to Państwa kosztuje trudu i pracy. P O D Z I W I A M ten etap pracy. Ileż ja się w domu nasłuchałam od swojej latorośli "tekstów"... Uff, nie było łatwo pytać, słuchać i w kółko powtarzać ten sam fragment tekstu do perfekcji. Do idealnego brzmienia.
Za te próby dziękuję najbardziej!! I zawsze podziwiam (-łam) Państwa pamięć. Tak, jak podziwiam pamięć mojej Córki. Naprawdę nie zdajecie sobie Państwo - widzowie sprawy, jaki to trudny zawód. Ale i piękny, cudny. Przedstawienia mojej Córki pamiętam do dziś i to ogromne wzruszenie, łzy, że się wszystko udało...
Dlatego składam same serdeczności dla Pani i wszystkich innych aktorów na próbach
Joanna M.