Witam sedrecznie Pani Krystyno!
U mnie z tym szczęściem ostatnio trochę trudno, bo mój zaprzyjaźniony lekarz, który mi bardzo pomagał w mojej chorobie sam poważnie zachorował.I on teraz wymaga nie tylko lekarskiej pomocy ale też wsparcia od przyjaciól a cała nasza rodzina się do takowych zalicza. Staramy się na ile tylko można i cieszymy się z każdej lepszej wiadomości o jego zdrowiu, pomimo ( a może właśnie dlatego) że jest ich niewiele. W takich właśnie chwilach trudnych staram się bardziej cieszyć z nawet z takich drobiazgów jak uśmiech mojego ukochanego trzymiesięcznego bratanka (a wkrótce chrześniaka) Franka czy spacer z moją suczką Idą po lesie,gdzie już zazielenia się coraz bardziej. I oczywiście te chwile spędzone w teatrze i to że udało mi się przebukować bilety na 'Ucho, gardło, nóż" i mam takie dobre miejsca, już się doczekać nie mogę .
Poza tym tak sobie myślę, że nawet jeśli tych powodów do radości nie ma zbyt wiele, czy nawet na pierwszy rzut oka nie ma wcale to trzeba się ich doszukiwać z całych sił, jak robiła to książkowa Pollyanna.Gdy słyszę słowo szczęście zawsze przypomina mi się właśnie ta bohaterka rzec by można z lat dziecinnych.
Pozdrawiam słonecznie na przekór deszczowi, który pada za oknem.Życzę udanej premiery (na pewno taka będzie).
Ewa Sobkowicz