Droga Pani Krystyno,
Emocje sylwestrowe już za nami. Wkraczając w nowy kalendarz, przeczytałam sobie Pani wpis na blogu, by uspokoić nieco zmysły bombardowane i karmione mocno odsmażanymi już hitami disco, odtwarzanymi przez nasze rodzime gwiazdy piosenki wszelakiej, w ramach transmisji z warszawskiej imprezy sylwestrowej na Placu Konstytucji... A u Pani spokój, spokój, refleksja nad spowolnieniem... Nie wiem, na ile jest ono do osiągnięcia, ale poprzekomarzać się ze swoim życiem i pomarzyć, w tym, ponoć magicznym, okresie świąteczno-noworocznym, można. Pani Krystyno, skoro więc jesteśmy jeszcze w okresie składania sobie życzeń i postanowień noworocznych, to życzę Pani, by paliła Pani do woli, ile tylko dusza zapragnie... Właśnie przed chwilą usłyszałam w jednym z serwisów informacyjnych intrygującą anegdotę na temat palenia i jego skutków...Przychodzi więc pacjent do lekarza i lekarz się go pyta: - Proszę pana, czy pan pije? - No tak, panie doktorze, jak wszyscy... - A pali pan? - Palę... - Hmmm....... Widzi pan... Lepiej by było, gdyby pan tylko pił, bo papierosy skracają życie o kilkadziesiąt procent. Ile pan ma lat? - Pięćdziesiąt. - No, widzi pan... A gdyby pan nie palił, miałby pan pięćdziesiąt siedem... Pani Krystyno, wobec tak logicznych i niezbitych argumentów i wniosków, proszę palić na zdrowie, ile tylko sobie Pani życzy... Wydaje mi się, że to życzenie jest mimo wszystko bardziej realne do spełnienia przez Panią niż zwolnienie tempa... Wszystkiego dobrego, Pani Krystyno, raz jeszcze. Dużo, dużo zdrowia, sił i niedopałków życzę... .
Serdecznie pozdrawiam.
Ada Pasiniewicz