Pani Krystyno! doprawdy z Pani wpisami i zapisami nie można się nudzić!!!! Wieczorami z niekłamaną przyjemnością (zamiast " W poszukiwaniu straconego czasu" )czytam Pani kolejną książkę (ze względu na lekkość pióra i dziesiątki dygresji w jednym wątku) a w dzień zapiski na tej stronie. Aż szkoda, że nowe pojawiają się co kilka dni...
A te zakupione bilety przez Panią i członków Fundacji proponuję sprzedać na aukcji z dopiskiem bilet Krystyny Jandy ... no przede wszystkim po to, żeby nie grać do pustej sali. Ale to chyba Pani teatrom nie grozi. Chociaż Pani refleksja z 2001 roku na temat pełnych wiedeńskich teatrów (w kontraście do naszych) nadal jest aktualna po 11 latach. Nawet w (dużo mniejszym od Wiednia) Salzburgu bilety na koncerty i do teatrów wykupione są na kilka miesięcy wstecz. No cóż... dla Austriaków kultura jest jak tlen... nie mogą bez niej żyć. My (w dużej części społeczeństwa) niestety nadal nie rozumiemy różnicy między "być" a "mieć". Co nie zwalnia nas z obowiązku by wpływać na przekonanie co jest ważniejsze.
Pani Krystyno! Należy Pani do tej nielicznej grupy ludzi, którzy zmieniają w innych proporcje widzenia świata. Robi to Pani wszystkimi możliwymi metodami: aktorstwem, reżyserią, wywiadami, koncertami... pisaniem. Mój Boże! Jaka to odpowiedzialność!
dziękuję, że Pani JEST, bardzo kolorowy dzięki Pani jest świat...
serdecznie Panią pozdrawiam
Emilia