Moja Ulubiona Pani Krysiu,
lubię przysłuchiwać się toczącym się obok mnie rozmowom, przyglądać się dziejącym się wokół mnie sytuacjom. Może to nie do końca grzeczne, ale ze względu na dziennikarskie zamiłowanie - silniejsze ode mnie. Ostatnio byłam świadkiem takich dwóch perełek:
stałam na przystanku naprzeciwko hipermarketu, podczas okropnej ulewy. Siedząca obok mnie dziewczynka, lat mniej więcej 5, z pełną powagą, stanowczością i dociekliwością spytała mamę: "Dlaczego Carrefour jest otwarty w taką pogodę?" - nie sposób nie przyznać słuszności temu pytaniu. W "taką pogodę" najlepiej jest bowiem zaszyć się pod kocem, z ciepłą herbatą i z Pani ciepłem - zawartym w książkach.
Druga sytuacja miała miejsce w tramwaju, starszej pani najpierw ktoś pomógł wsiąść, a następnie ja ustąpiłam miejsca. Jej reakcja była, dla mnie, dość zaskakująca: "Dziękuję, wszyscy tak narzekają na tą młodzież, a co my byśmy zrobili, gdyby nie młodzi?" - prawda, że to urocze? Miła odmiana po tak wielu narzekaniach na "moje pokolenie".
Ponadto cieszę się ogromnie, że na Forum następuje sprzężenie zwrotne, że nie tylko Pani jest dla nas ogromnie ważna (choć powinnam raczej użyć tego przymiotnika w stopniu najwyższym), ale i my dla Pani. W podziękowaniu przesyłam Pani moją dzisiejszą małą radość:
Mogłabym się żywić tylko nimi! Choć byłoby to niebezpieczne, bo przez przeważającą część roku chodziłabym głodna... ;)
Pozdrawiam Panią ciepło i życzę udanego tygodnia z "Shirley",
Nadia