Droga Pani Krystyno!
Uwielbiam Panią, podziwiam i zachwyca mnie Pani zawsze na scenie. W maju tego roku miałam ogromną przyjemność oglądać Panią w spektaklu "Biała bluzka" w Poznaniu. Pisałam już do Pani zaraz po obejrzeniu sztuki o swoim i męża zachwycie, wzruszeniu i emocjach. Tym bardziej, że byłam na "Białej bluzce" w Teatrze Polonia (za ostatnie studenckie pieniążki) i jest mi ten spektakl bardzo bliski.
Nie jestem małostkowa, mam ogromne poczucie humoru i dystans do świata i ludzi. Muszę jednak powiedzieć, że zrobiło mi się bardzo przykro, kiedy przeczytałam wywiad z Panią w miesięczniku "Uroda" i tu cytuję : "jak na razie zawsze znajdę wariata, który zapłaci za bilet, żeby zobaczyć, co tam gram i o czym". smutno mi, że tak Pani ocenia nas widzów, bo to rzeczywiście duży wydatek dwa bilety 320 zł.
No ale cóż, Krystyna Janda jest bezcenna, tak sobie wciąż myślę!
Długo się zastanawiałam czy kupić bilety na "Upadłe anioły" , chciałam się obrazić, ale ... zwyciężyła miłość do teatru. Teraz po czasie trochę żałuję tego wydatku, bo sztuka nas rozczarowała i grono naszych znajomych też. Same nazwiska Cielecka , Ostaszewska to trochę za mało !!! Przyznać muszę, że Pani Maja była rewelacyjna, pomimo przeziębienia dała z siebie 100% .Jak zawsze można na Nią liczyć.
Gorąco pozdrawiam
i życzę dobrego masażysty, który uzdrowi Pani kręgosłup, bo "Maria Callas" to nie lada wyzwanie.
Beata z Puszczykowa