Droga Pani Krystyno!
To upalne lato zabiera nam tylu Wspaniałych Ludzi. Dzielę z Panią smutki. Siedzę teraz i ze łzami w oczach czytam dziennik Anne Frank. Nie ma czym oddychać, duszno i smutno. W dzień śmierci Pana Łapickiego odeszła również moja prababcia. Po krótkiej, lecz ciężkiej chorobie odeszła i już Jej nie ma. Tak szybko, tak mało było czasu ,by się z Nią pożegnać, by wysłuchać historii, by połknąć kawałek pięknej opowieści. Tak wspaniałe ma świadectwo. Przez wiele lat, podczas drugiej wojny przebywała w niemieckim obozie, cudem unikając śmierci. A teraz te opowiadania Anne Frank. Tak źle się robi na sercu, kiedy to wiadomo, jaki finał, jaki przykry koniec, a i tak czyta się dalej, bo trzeba, bo czuję obowiązek.
Mawiają, że życie pisze historię, skoro tak, to Bóg mógłby zwolnić niektórych pisarzy.
Te wszystkie refleksje napawają mnie licznymi obawami. Gdyby mnie ktoś w życiu zapytał, czego się boję najbardziej, to odpowiedziałabym chyba,że tego ,że nie uda mi się w życiu. Może to dziwne, nie kwestionuję tego, ale boję się, że za kilkadziesiąt lat, kiedy przyjdzie mi podsumować swoją "pracę", usiądę i złapię się za głowę, krzycząc: "Co ja narobiłam?!" Wiem, że tak nie powinno się myśleć, zwłaszcza na samym początku, ale to wcale nie jest proste, wyrzucić z głowy naraz wszystkie nieprzyjemności.
W pierwszym liście do Pani, napisałam że moim największym marzeniem jest zostać aktorką. Podoba mi się to , kocham teatr, sztukę. Co z tego? Rodzina widzi mnie jako lekarza, bo to dobry zawód. Przykro mi, nie dla mnie. W między czasie było też dziennikarstwo do którego namawia mnie pani polonistka oraz własny rozum. Mam jeszcze pół roku, do podjęcia decyzji, co do liceum. Zmienia mi się to wszystko, niczym w kalejdoskopie. Tak wiele marzeń legnie mi się w głowie. Nie wiem co postanowić, nieustannie coś kalkuluję, rozmyślam, co najlepiej, a wokoło obawy ,że będzie niepomyślnie, że mi się nie uda. Wiem, że wybór należy do mnie i tylko do mnie, ale proszę o słowo otuchy. Pani od razu wiedziała w jakim kierunku się udać? Ktoś Panią nakierował, czy może wpadła Pani na ten pomysł przypadkiem? Kiedy już była Pani w 100% pewna, że aktorstwo to, to co Pani kocha?
Pozdrawiam, życząc Pani uśmiechu i dobrego nastroju (choć może dzisiaj jest on już wyśmienity).
Oliwia.