HYDE PARK

Re: HYDE PARK

Postprzez Ita Wt, 11.10.2011 22:47

Brawo Sowo !
Chapeau bas, MarysiuB !

Dodam tylko, ze moim zdaniem, kto z mieszkających na stale w K-R rezygnuje dobrowolnie z przyslugujacego mu prawa glosowania i udzialu w wyborach, tym samym pozbawia się w przyszlosci prawa do oceny dzialalnosci osob wybranych ...
Avatar użytkownika
Ita
 
Posty: 1302
Dołączył(a): Pt, 24.02.2006 01:07
Lokalizacja: Poznan

Re: HYDE PARK

Postprzez Mzimu Wt, 11.10.2011 22:53

gocha napisał(a): nie chcialabym, aby mi prawo do podjecia decyzji odebrano. A to sie wlasnie stalo, za sprawa zarzadzenia dzialajacego wstecz.


tzn? jest takie zarządzenie uniemożliwiąjace Ci głosowanie? czy moglabyś kilka słów więcej o tym?
...lecz ludzi dobrej woli jest więcej

Mzimu
 
Posty: 5220
Dołączył(a): Wt, 31.08.2010 11:14

Re: HYDE PARK

Postprzez gocha Wt, 11.10.2011 23:37

Grejsiuniu, to nie jest prawda, ze konsekwencje ponosza tylko i wylacznie ci pozostali w kraju. Jedna z konsekwencji jest ta opisana przez mnie w oryginalnym poscie a dotyczaca obowiazku rejestracji malzenstwa zawartego za granica w polskim urzedzie, jesli kobieta (bo przeciez tylko kobiet to raczej dotyczy) chce dostac paszport na nazwisko meza, o ile takowe nazwisko nosi. I nie ma zadnego znaczenia, ze to malzenstwo, potwierdzone wszystkimi wymaganymi dokumentami, zostalo juz raz przez polskie wladze uznane i paszport na to nazwisko wydany. Swoja droga, coz za obrzydliwa dyskryminacja, kto nazwiska nie zmienia, nie ma problemow.
Inna sprawa, ktora mnie rowniez dotyka, sa przepisy emerytalne i umowy miedzynarodowe tychze tyczace. Bo tak sie sklada, ze za kilka lat bede miala prawo do polskiej emerytury. Ale od niedawna nie bede miala prawa pobierac jej dopoki pracuje w Stanach, choc nie odbieram tym miejsca pracy nikomu w kraju.

Nie wspominajac juz, ze dopoki wiekszosc chicagowskiej Polonii bedzie glosowac na jedna partie, ja bede glosowac tez, dla przeciwwagi :).
Avatar użytkownika
gocha
 
Posty: 474
Dołączył(a): Pn, 18.07.2005 20:40
Lokalizacja: arlington hts, IL

Re: HYDE PARK

Postprzez MarysiaB Śr, 12.10.2011 13:16

Gocha, a ktora to partia czy kandydat obiecali zajac sie problemami Polonii? Pytam, bo nie wiem. (Nie planowalam glosowac, to i nie sledzilam za bardzo kampanii i programow. :wink: ) W ogole to chyba Senat RP jest od Polonii. Jak juz sie nad nami czasami pochyla, to chyba jednak lepiej, zeby o nas zapomnieli. Polska biurokracja, ta gestwina kuriozalnych przepisow, moze zatruc zycie czlowiekowi, nawet mieszkajacemu z 17-18 tys. km dalej. Moja historia z paszportem taka: W 2004 r. Stary postanowil wybrac sie do Kraju Raju. Jego polski paszport byl juz niewazny. Mial australijski, ale potrzebna byla polska wiza, takie byly wtedy wymogi. W polskim konsulacie w Sydney powiedzieli mu, ze wlasnie nie daja, bo wlasnie wymyslili, ze jak jestes Polakiem, to musisz latac na polskim paszporcie (ja akurat nic nie wymyslam). No to ok, dajcie mi paszport. O nie, nie ma tak latwo. Konsulat juz sie tym nie zajmuje, wszystkie papiery wysylane sa do Kraju Raju, a tam to trwa miesiacami. Jak znasz swoj PESEL, to moze troche krocej. Stary zlozyl wniosek, zarezerwowal bilet i czekal. Przy okazji w polskim biurze podrozy nasluchal sie innych podobnych historii. Bo wszyscy rodacy, ktorym skonczyly sie paszporty, a ktorym zachcialo sie odwiedzic ojczyzne, walili z wnioskami do polskich agencji. Najgorzej mieli ci z kilkudziesiecioletnim stazem w Australii, no bo skad wytrzasnac ten PESEL. Dochodzilo do bolesnych rodzinnych podzialow. Matka ma paszport, corka nie, a chcialyby razem poleciec. Zblizal sie termin odlotu, a paszportu Starego ni widu, ni slychu, innych zreszta tez. Wtedy w konsulacie wymyslili, ze beda dawac konsularne paszporty tymczasowe. I na takim wlasnie Starego wpuscili do ojczyzny. Ale mial ze soba tez australijski, bo bez niego nie moglby wrocic do chaty. Normalny polski paszport dostal kilka miesiecy po powrocie. Pocalujcie sie w nos. Ta bonanza trwala okolo roku, az ktos zajarzyl i z nia skonczyl. Stary twierdzi, ze leciwi Polonusi zasypywali Sejm RP listami z blaganiami i grozbami, ale nie wiem, skad on to wie, moze cyganic. Nie sadze jednak, ze takie kwestie zaleza od tego, kto akurat przy wladzy. Te wszystkie pomysly, decyzje wykluwaja sie na jakichs innych tajnych ponadpartyjnych szczeblach.
Ostatnie zdanie z Twojego postu to jest argument, ktory chyba najbardziej do mnie przemawia. :D
Tak, ‘motywacje sa rozne, jedni czuja tak, a inni inaczej’. Ja np. nigdy nie czulam, ze znajac sklad polskiego rzadu, no prawie, bedac na biezaco i nawet posiadajac 10 programow polskiej tv, dysponuje zblizona, a moze i taka sama wiedza jak moi rodacy, ktorzy w Kraju Raju kupuja chleb, placa rachunki i ogolnie zmagaja sie z rzeczywistoscia. A ja w tym czasie kraze w sieci po polskich stronach albo dyskutuje o polskiej polityce z mama Starego. To nigdy nie bedzie to samo. I gdziekolwiek bym nie glosowala – rzad zawsze wybieram dla siebie, tu i teraz, nawet Staremu nie musze sie opowiadac. koniec tematu. :)
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Re: HYDE PARK

Postprzez ignu Śr, 12.10.2011 13:40

gocha napisał(a):Grejsiuniu
:D
ignu
 
Posty: 1372
Dołączył(a): Cz, 07.02.2008 15:59

Re: HYDE PARK

Postprzez MarysiaB Śr, 12.10.2011 13:48

Ita: „Dodam tylko, ze moim zdaniem, kto z mieszkających na stale w K-R rezygnuje dobrowolnie z przyslugujacego mu prawa glosowania i udzialu w wyborach, tym samym pozbawia się w przyszlosci prawa do oceny dzialalnosci osob wybranych ...”

Tez tak uwazam. Ale z doswiadczenia wiem, ze bywa akurat odwrotnie – nieglosujacy czujac sie na uprzywilejowanych pozycjach (‘ja do tego reki nie przylozylem’, ‘macie, co sami wybraliscie’ itp.), krytykuja wszystkich od prawa do lewa i z powrotem. Ojczym mojego Starego nigdy nie glosowal. Najpierw w ramach protestu politycznego, a po 1989 roku juz chyba z rozpedu. Zawsze wszystkich krytykowal, z czasem nikt nie traktowal jego ocen powaznie.
Gdybym mieszkala w Polsce, to na pewno poszlabym na glosowanie. W Australii nie znam osob nieglosujacych. Zastanawialam sie nawet kiedys, czy podaja cos takiego jak ‘frekwencja wyborcza’, bo nigdy nie slyszalam. Tu glosowanie jest obowiazkowe (stanowe od 1915 r., federalne – 1924; moj syn na 17. urodziny dostal z Australian Electoral Commission druczek, zeby sie juz zarejestrowac; tu: http://www.aec.gov.au/Voting/Compulsory_Voting.htm za i przeciw obowiazkowego glosowania). Oczywiscie, mozna nie glosowac, przeciez nikt tu do urny nie zaciaga ani nie sciga po chatach, ale za taki ‘wybor’ placi sie kare 50 dol., no chyba, ze przedstawi sie wazne powody nieobecnosci. Kara niby niewielka, ale dziala mobilizujaco.

Grejsowa: "Tym bardziej cieszy, że jest takie miejsce, gdzie się możemy spotkać, podyskutować..."

Grejsiu, tez mnie to cieszy. Ze sie spotkalysmy, tu i tam.

Dobrego dnia, spadam na okolopolnocne robotki domowe.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Re: HYDE PARK

Postprzez vivien Śr, 12.10.2011 14:34

,
Ostatnio edytowano So, 08.03.2014 11:57 przez vivien, łącznie edytowano 1 raz
vivien
 
Posty: 11942
Dołączył(a): Cz, 09.08.2007 19:38

Re: HYDE PARK

Postprzez ignu Śr, 12.10.2011 15:07

vivien napisał(a):Dlaczego? Tak samo płaci podatki jak i Ty i ma pełne prawo do oceny rządzących.


klepac jezykiem moze kazdy, ale jesli nie robi sie nic by zmienic istniejaca sytuacje to jest to takie klepanie bez sensu.

moze 10% daloby do myslenia, przy 40% 'gora' czuje sie swietnie
ignu
 
Posty: 1372
Dołączył(a): Cz, 07.02.2008 15:59

Re: HYDE PARK

Postprzez vivien Śr, 12.10.2011 15:16

,
Ostatnio edytowano So, 08.03.2014 11:57 przez vivien, łącznie edytowano 1 raz
vivien
 
Posty: 11942
Dołączył(a): Cz, 09.08.2007 19:38

Re: HYDE PARK

Postprzez ignu Śr, 12.10.2011 15:26

byly kiedys proby z jednomadatowymi okregami (PO zdaje sie), ale wierchuszka sie przestraszyla, ze moze polec i nie zostac wybrana, a szkoda...
ignu
 
Posty: 1372
Dołączył(a): Cz, 07.02.2008 15:59

Re: HYDE PARK

Postprzez vivien Śr, 12.10.2011 15:31

.
Ostatnio edytowano So, 08.03.2014 11:56 przez vivien, łącznie edytowano 1 raz
vivien
 
Posty: 11942
Dołączył(a): Cz, 09.08.2007 19:38

Re: HYDE PARK

Postprzez ignu Śr, 12.10.2011 16:08

poza tym zawsze przy glosowaniu pozostaje sie przed wyborem czy glosowac na mniejesze zlo czy wieksze dobro. Jak dla mnie - nie spotkalam sie z idealna partia, idealnym kandydatem, wiec zawsze jest cos na co musze 'przymknac oko'
ignu
 
Posty: 1372
Dołączył(a): Cz, 07.02.2008 15:59

Re: HYDE PARK

Postprzez GrejSowa Śr, 12.10.2011 20:14

Sorry, ale dla mnie mniejszym złem jest pozostanie w domu niż głosowanie na zło. Mniejszym złem jest świadoma decyzja o nie wzięciu udziału w głosowaniu, niż głosowanie byle jak, bez przygotowania, na złość, dla przeciwwagi itp... Nie rozumiem, jak można iść na wybory i świadomie głosować na zło. I jeszcze mówić, że to patriotyczny obowiązek. I jeszcze mieć nadzieję, że tak będzie lepiej dla kraju. Nie ważne, czy mniejsze czy większe. Zło to jest zło. Mogę tylko zagłosować na to, co w moim przekonaniu, na podstawie wiedzy i doświadczenia jakie mam, jest dobre. Nie chcę głosować na mniejsze zło, bo wtedy nie głosuje się na konkretne osoby, mimo, że przy ich nazwiskach stawia się krzyżyk, tylko na partię, tzn. na PIS, żeby zbawił naród przed Ryżym, albo na Ryżego, żeby nie dopuścić do władzy PIS-owskie gnidy lub na Palikota, żeby pogonił i jednych, i drugich, i przy okazji klechy. Takie głosowanie jest wynikiem kalkulacji, a nie poparciem człowieka, bez względu na to, z jakiej partii jest. Stąd moim zdaniem biorą się te dylematy wyborcze. Ordynacja wyborcza to jedno, ale podziękować należy też czwartej władzy, czyli mediom, które skutecznie dzielą społeczeństwo. Faktycznie, zwykło się mówić, że kto nie wziął udziału w wyborach niech potem nie narzeka. Skoro motywacje głosowania są różne, to dopuśćmy też to, że są różne motywacje pozostania w domu. Choć skutek wyborczy będzie ten sam, ale tu też jest ważne jak się czuje nie idąc na wybory. Nie wrzucajmy wszystkich nie biorących udziału w głosowaniu do jednego wora. Posłowie, których wybieramy też nie zawsze są obecni na głosowaniach w Sejmie, a jak już są, to oprócz „za” i „przeciw” mogą też wstrzymać się od głosu. Jeśli chodzi o głosowanie obowiązkowe – w ostatnich dniach usłyszałam w tv zdanie, że „społeczeństwo w Polsce ma taką siłę, że gdyby chciało, to mogłoby ten kraj wywrócić do góry nogami”. Od siebie tylko dodam, że uprawnionych do głosowania jest ok. 31 milionów, z czego tylko niecałe 6 poparło ten rząd (oczywiście znacznie lepiej i mniej groźnie brzmi taka wersja, że rząd poparło prawie 40% obywateli niż niecałe 20).

Gocha – przykro mi, że nie mogłaś głosować wskutek jakichś absurdalnych przepisów. Sprawa emerytury też wygląda absurdalnie, skoro nie pracujesz w Polsce. Mam tylko nadzieję, że jeśli to Cię dotknie, to niezbyt mocno. Dla wielu polskich emerytów oznaczać to będzie autentyczny dramat, jeśli nie będą mogli dorobić do nędznej emerytury, żeby nie wybierać między opłatami, jedzenien a lekami. Wolę nie rozwijać tego tematu, bo nie chcę się denerwować przed snem. Mówiąc o konsekwencjach głosowania miałam na myśli wzrost cen, podnoszenie podatków, likwidację ulg itp..czyli to, o czym się zazwyczaj mówi w kampanii wyborczej, w programach partii.

W dalszym ciagu mnie to obchodzi i nawet jesli nie wroce do Polski za najblizszej kadencji, a prawdobodobnie za kilu nastepnych tez, to to co dzieje sie teraz, ma i bedzie mialo wplyw na to jaka bedzie Polska do ktorej wroce. I chce miec na to wplyw.

Pewne sprawy z perspektywy Polski wyglądają nieco inaczej. Wzięcie udziału w głosowaniu to „tylko” wybór rządu. Cudów nie ma, wybrany rząd sam nic nie zrobi. Potrzebny jest człowiek. Tutaj. Teraz. Nie za kilka kadencji, kiedy być może już będzie pozamiatane i gotowe. Nie trzeba być ekonomistą, żeby wiedzieć, że aby mieć autentyczny wpływ na to, jaka Polska będzie za ileś tam lat, to trzeba tu, w Polsce pracować, tu odprowadzać podatki, tu inwestować, tu przyczyniać się do wzrostu PKB, tu napędzać konsumpcję. Jak wiadomo Polska jest w budowie, łatwo nie jest, mówiąc bardzo delikatnie. Ja nikogo nie potępiam, jeśli opuszcza Polskę za lepszą, lepiej płatną pracą, za lepszym życiem. Nie jestem też za tym, aby odbierać prawo do głosowania Polakom mieszkającym na stałe za granicą. Odniosłam się tylko do tego, co napisała Kangurzyca. Zaimponowała mi tym.
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Re: HYDE PARK

Postprzez Małgosia Sz Śr, 12.10.2011 22:56

W maratonie filmowym dzisiaj m.in. argentyński Palec.
Uroczy film.
http://www.imdb.com/title/tt1849759/
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Re: HYDE PARK

Postprzez M.C. Cz, 13.10.2011 23:13

Dzien czwartkowy, ale nie calkiem zwykly, bo wlasnie puscili w radiu kolejny przeciek z nowej plyty pana Tomka...luuudzie, Albercia, dorbaldie rzucila robotki i slucha na okraglo. Jak ktos czeka na calO nowO plyte to uprasza sie o skrolowanie! NO!

If you don't want these arms to hold you
If you don't want these lips to kiss you
If you found someone new
Put me back in the crowd
Put the sun behind the clouds
Put me back in the crowd

There's a battle going on between the blue and the grey
And if you don't want my love; don't make me stay
There's a battle going on between the blue and grey
And if you don't want my love; don't make me stay

Take back your name
Take back these wings
Take my picture from the frame
And put me back in the crowd

Put the sun behind the clouds
Put me back in the crowd
Put the sun behind the clouds
Put me back in the crowd



wersja "Back in the Crowd" ktorej slucha Albercia

PS Maszmuniu, na ten "Palec" to ja zdecydowanie bede polowac!

Dobrego!
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Re: HYDE PARK

Postprzez MarysiaB Pt, 14.10.2011 13:10

Grejsowa: „Skoro motywacje głosowania są różne, to dopuśćmy też to, że są różne motywacje pozostania w domu. Choć skutek wyborczy będzie ten sam, ale tu też jest ważne jak się czuje nie idąc na wybory. Nie wrzucajmy wszystkich nie biorących udziału w głosowaniu do jednego wora”.

Bylo mniejsze zlo i wieksze dobro, czas na lepszych nieglosujacych.
Sorry, Grejsowa, ale wrzucam. Choc oczywiscie rozumiem, ze sa zasadnicze roznice miedzy np. pieknoduchem, ktorego organicznie brzydzi polityka a menelem, ktory kolejny raz zapil i na umor zapomnial o wyborach albo zniecheconym, sfrustrowanym wyborca, ktory na listach wyborczych widzi samo zlo a obywatelem, ktory generalnie ma wszystko w d... . Wrzucam, bo ‘skutek wyborczy bedzie ten sam’. I jak sie juz tak wszystko kalkuluje i stopniuje, to moze warto i o nim pomyslec. Pytanie: czy ‘lepsi nieglosujacy’ maja np. teraz moralne prawo szydzic z partii Palikota? Czy trzecie miejsce tej partii w Sejmie RP to tylko zasluga jej zdecydowanego i zdyscyplinowanego elektoratu? Uwazam, ze nieglosowanie to tez jakis wybor, ktory wplywa na wyniki.
Cus czuje, ze kabarety zlapia teraz nowy wiatr w zagle. Taki dlugofalowy skutek wyborczy.
Tak jak ignu ‘nie spotkalam sie z idealna partia, idealnym kandydatem’, chociaz moze kiedys, w mlodosci, kiedy sama bardziej ideowa bylam... Glosuje na to, co jest najblizsze moim pogladom, co mi sie bardziej podoba, choc nie zawsze do konca. Poza tym takiego kandydata bierze sie z calym inwentarzem, nigdy nie wiadomo, jakie numery kiedys wywinal czy wywinie. Nie myli sie tylko ten, kto nic nie robi.
Moim zdaniem zawsze glosuje sie na partie. Nawet jesli wydaje nam sie, ze na kandydata. :D No chyba ze bezpartyjny. Od poczatku, czyli jakies 10 lat, glosuje tu na te sama partie. W Australii sa jednomandatowe okregi wyborcze (yes x3!), do tego wybor proporcjonalny (taka wyzsza szkola jazdy). Przez 15 lat jak tu mieszkam, nie zdarzylo sie, zeby przegrana partia (rozgrywajace sa dwie: Liberal i Labor i zawsze wiadomo, ze ktoras z nich bedzie tworzyla rzad, pytanie tylko ktora), w nastepnych wyborach startowala pod tym samym przywodztwem. Przypadek J. Kaczynskiego (taki przyklad) raczej na pewno bylby tu niemozliwy. Liderzy poleglych partii ida w odstawke, czesto zmieniaja dzialalnosc, czasami kompletnie gdzies przepadaja. Na ten przyklad Mark Latham z Labor Party posadzany przez oponentow o chorobe dwubiegunowa. Ech, to dopiero byla barwna postac... Mam wrazenie, ze tutejsi politycy czesciej niz ich polscy koledzy maja pomysly na siebie poza polityka. Czasami naprawde zal, ze niektorzy w sile wieku odchodza ze sceny politycznej, np. taki Peter Costello z Liberal (super gosc, wlasciwie kandydat idealny, australijski minister skarbu od 1996 do 2007 r. !). Ta zmiana lidera to jest takie poklepywanie wiernego elektoratu: ok, on sie nie sprawdzil, ale m y ciagle jestesmy tacy sami, zostan z nami. Przez lata, a niektorzy moze i zycie, glosuje sie na te sama partie, to prawie jak kibicownie tej samej druzynie futbolowej, tyle ze to drugie – dziedziczne, rodzinne i dozywotnie.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Re: HYDE PARK

Postprzez MarysiaB Pt, 14.10.2011 14:06

Dzisiaj przy obiedzie przeczytalam w sierpniowej Gali:

"MM w Wietrznym Miescie. Mieszkancy Chicago oddali hold legendzie kina. Na placu Pioneer Court przy glownej ulicy miasta North Michigan Avenue stanal prawie osmiometrowy pomnik Marilyn Monroe autorstwa Sewarda Johnsona inspirowany slynna scena ze "Slomianego wdowca". Nie obeszlo sie bez krytyki. Narzekano na zbyt doslowne potraktowanie tematu. "W filmie pozostalo niedopowiedzenie, tutaj widzimy bielizne Marilyn w calej okazalosci" - krytykowali gapie".

Tez wolalam niedopowiedzenie, a tu kawa na lawe i caly erotyzm sceny ulotnil sie wraz z widokiem zwyczajnych majtasow. A przeciez mogla miec filuterna koronkowa bielizne, albo i nic. I do tego te tlumy strzelajace fotki miedzy nogami MM...

U@U i dobrego weekendu. Spadam na urlop, czyli do kamieniolomow.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Re: HYDE PARK

Postprzez M.C. Pt, 14.10.2011 18:40

Urlop w kamieniolomach, hihi...Ty Kangusiu to sie coraz ambitniejsza robisz.

Ja tylko z ta, no....

If you don't want these arms to hold you(to prosze bardzo, matka kura ma zapasowa pare rak na zbyciu, phi, nie takie sztuczki si robilo)

If you don't want these lips to kiss you(a tutaj to juz do akcji wkracza Albercia z zapasowa para ust....co ja mowie?! Z zapasowa szminka numer 7, zrobi makijaz w swietle latarni i usta bedO jak nowe, phi)

If you found someone new(Druhny, a ja WOGOLE nie wiem ktore dziecie na zdjeciu jest Uciechy...Czy cos mi umknelo po drodze?)

Put me back in the crowd(a tu tlumow niet, bo juz po wyborach, Hobbitu spoznione, zzarly zjadly z tego wszystkiego i kartke i glosy i krzyzyki)

Put the sun behind the clouds(lapy precz od chmur! Zara bedzie padal deszcz!)

Put me back in the crowd(hihi...byle nie do pierwszego szeregu)

There's a battle going on between the blue and the grey(aaaaa....rtystyczne cienie na powiekach)

And if you don't want my love; don't make me stay(faceci to zawsze tylko milosc majO na zbyciu. A gdzie sa brylanty ja sie pytam? Eh?)

There's a battle going on between the blue and grey(wypisz wymaluj Bitwa Warszawska, Druhny juz widzialy? I co?)

And if you don't want my love; don't make me stay(a moze to nie jest dobra pora na milosc? Albercia ma glupawy usmiech na glupawym pysku.)

Take back your name(bo mamusia i tatus zamiast ganiac po sklepach jubilerskich to sie po prostu wymienili imionami, phi. Pasowaly im na palce jak ulal.)

Take back these wings(no wlasnie ile mozna latac, ne?)

Take my picture from the frame(a ramka? Co z ramka?)

And put me back in the crowd(a co? RobiMY rewolucje na Wall Street? Haslo: OCTOBER!)

Put the sun behind the clouds(somewhere over the rainbow, tra la la...)

Put me back in the crowd(aaaaa....mialam nic nie mowic odnosnie wyborow, bo nic nie mialam ciekawego do dodania. Lecz, narodzilo si we mnie nastepujace pytanie retorIczne. Czy Polacy mieszkajacy w Europie jeszcze sie WOGOLE czuja jako Polonia, czy moze raczej jako Polacy na wyjezdzie. Przeciez jest Union, tak czy nie? Przeciez odleglosci nam sie skurczyly, przeciez mozna przylatywac na niektore weekendy, albo i w tygodniu mozna wpasc...)

Put the sun behind the clouds(oj chyba nic z tego nie wyjdzie bo slonce sie rozswiecilo na calego. Zlota polska jesien made in CA. Pociagnie sie lisciena kolorowo i ujdzie w tlumie, hihi...)

Put me back in the crowd(poprosze o intymny tlum weekendowy, uffffff...Aaaaaaa...w ten weekend wchodzimy na dach, ha! Jedni sprzataja pod lodowka inni maja dach do wymiecenia, phi. Po namysle poprsze o skrzydla z wczesniejszego wersu. Paaaa...)


Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Re: HYDE PARK

Postprzez Małgosia Sz So, 15.10.2011 18:24

I jeszcze kilka filmów do polecenia.

http://www.summergamesthefilm.com/

http://www.novenafilme.com/

To wczoraj.

A dzisiaj seria KKA (matko, czy to taki był skrót?)

http://www.wff.pl/filmy/karuzela/

I bardzo fajny:

http://kantai-hospitalite.com/en/

Jutro jeszcze jeden film. This is not a film. No zobaczymy.
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Re: HYDE PARK

Postprzez GrejSowa N, 16.10.2011 09:46

Kangurzyco, zakładam, że w kamieniołomach jest net i przeczytasz to przy winku. Dziękuję że odpisałaś, bo po moim ostatnim poście jakaś taka cisza nastała (ktoś się na mnie obraził..?) plus zmiana dekoracji to przez Maszmunu, to przez Emciu, że się aż poczułam persowa nongrata. Emcia to wogle już poszła na całość - „Take back these wings” - plus jeszcze potem dopysek: „no właśnie, ile można latać, ne?,”. Żaluzju paniała i siedziała cicho. Ale wyszłaś Ty, to do Cię piszę. Nie wiem, dlaczego mnie przepraszasz już na wstępie, bo ja się ze wszystkim, co napisałaś zgadzam. Co więcej – nie widzę sprzeczności z tym, co ja wcześniej napisałam. Mówiąc, żeby tych niegłosujących nie wrzucać do jednego wora miałam na myśli potępienie za brak uczestnictwa w wyborach. Natomiast nie myślałam, że powód tego nieuczestnictwa miałby stanowić kryterium i dawać lub nie możliwość zabrania głosu po wyborach. Zgadzam się całkowicie, że niegłosowanie to też jakiś wybór, który wpływa na wyniki i dlatego zupełnie mi nie przeszkadza, jeśli ktoś komentuje rzeczywistość nawet jak nie zagłosował. Naiwnie wierzę, że sam wyciągnie wnioski, że może już żałuje. Nie mówię, że mu tego nie wytknę :), ale niech sowie pogada. Gdyby nic nie mówił, to chyba byłoby jeszcze gorzej.

„Cus czuje, ze kabarety zlapia teraz nowy wiatr w zagle”. I tu się kochana bardzo mylisz. W kabaretach, sorry, „kabaretach”, które puszcza telewizja jest mało polityki lub nie ma jej wcale. Jeśli już coś jest, to widać troskę, aby się władzy nie narazić, a wręcz odwrotnie (Pani Pelagia już dawno nie może). Parę postów wcześniej napisałaś „Przypominam tylko niektorym, ze Lech Walesa juz nie kandyduje.” No, właśnie. Lata świetlne minęły od tamtego czasu i dużo się zmieniło, zwłaszcza po 2007. Pamiętasz „Polskie Zoo” Marcina Wolskiego? Albo Jana Pietrzaka? Specjalnie dla Ciebie cytuję przeczytane ostatnio po wyborach (w tzw. „mediach niezależnych”), słowa Marcina Wolskiego: „Jako satyryk powinienem się cieszyć. Ale wyłącznie potencjalnie, cóż bowiem, że materiałów do szopek, audycji czy widowisk satyrycznych moc. Nie nada ich żadna telewizja, nie puści żadne radio, których twarzami pozostaną Kuba Wojewódzki, Szymon Majewski i żałosne stadko z <Bielma kontaktowego>. Oczywiście, trzeba robić swoje, tyle że droga stroma, pod górę, a rzeczywistość skrzeczy, że <lepiej już było>. W dodatku zawodowemu prestiżowi błazna cios zadaje błazen-amator. W Sejmie.”

A tu możesz obejrzeć ostatni, powyborczy felieton Jana Pietrzaka:
http://www.youtube.com/user/egida1

Jak widzisz, Marysiu, kabaret jest, ale zszedł do podziemia. Wychowałam się w PRL-u i taka sytuacja bardzo mnie smuci. Czy o „take” Polske walczyliśmy? Mamy demokrację, na którą tak długo czekaliśmy, wielu oddało za to życie. Skoro prawem demokracji jest istnienie opozycji w parlamencie, jest ona legalna, wybrana przez naród, to dlaczego się ją zwalcza, poniża, ośmiesza, gardzi nią, straszy i wywołuje histerię? Media są nieobiektywne, niesymetryczne, fakty niewygodne dla rządu marginalizują lub wręcz przemilczają, mimo, że są one ważne dla obywateli. W mediach ma miejsce nieustanna promocja władzy i zaszczuwanie opozycji. Jako obywatel mam prawo i chcę wiedzieć o sukcesach władzy, ale również i o jej porażkach, błędach, chcę również znać opinię opozycji, chcę wiedzieć, co się dzieje w kraju, żebym potem wiedziała na kogo oddać swój głos w następnych wyborach. Przecież całą wiedzę na temat tego, co się dzieje czerpię z mediów. Nie żyję na co dzień z politykami, nie znam ich osobiście, nie wiem, jakimi są ludźmi. Oczywiście, mogę ocenić to, co robią w praktyce, obserwując jak wygląda życie pod ich rządami, jak mnie i moim najbliższym się żyje, ale jest też wiele innych kwestii, które są ważne dla mnie, dla mojego miasta, kraju, a o których mogę się dowiedzieć wyłącznie z mediów. Nie zgadzam się na to, że media robią ze mnie idiotę i narzucają, co dobre i jedyne słuszne, a co złe, że występują w roli sędziego. Mają mnie uczciwie informować, a ocenę i decyzję pozostawić mnie. Mają władzy patrzeć na ręce, bo dostaje od społeczeństwa mandat rządzenia i publiczne pieniądze, nasze pieniądze. Tak pojmuję demokrację i demokratyczne media. Rozumiem, jeśli dziennikarzom trudno czasem ukryć swoje sympatie polityczne, to przecież też wyborcy, ale nie akceptuję jeśli wchodzą w rolę prokuratora i sędziego. To oczywiście musi budzić sprzeciw, zarówno polityków opozycji jak i ich wyborców, puszczają nerwy, rodzi się agresja, odwet. Stąd mamy taką sytuację, że politycy w mediach rzadko rozmawiają, a częściej wszyscy mówią jednocześnie przekrzykując się nawzajem, nierzadko obrażając. Wyborcy to oczywiście powielają i zamiast ze sobą rozmawiać merytorycznie, na argumenty, wymieniać się dostępnymi informacjami, nawet spierać, wzajemnie przekonywać, przejmują te role z mediów. Mało konkretów, za to mnóstwo emocji, także złych. Co dla mnie dziwne i niepojęte – są dla siebie o wiele bardziej brutalni niż politycy. Zupełnie nie wiem dlaczego. Bronią swoich polityków jakby byli co najmniej ich ojcami, braćmi, przyjaciółmi, podczas gdy to obcy ludzie kreowani przez media, nad czym zresztą pracują specjaliści, żebyśmy ich odbierali tak jak chcą, a nie takimi, jakimi są naprawdę. Media nami manipulują jak chcą, przy czym politycy, którzy znają się i pracują razem od dawna, są ze sobą po imieniu, wychodzą nierzadko po takiej kłótni ze studia i idą wspólnie na kawę lub piwo, podczas gdy my dalej wojujemy na śmierć i życie. Wszystkie sondaże też służą jedynie manipulacji i osiągnięciu marketingowych celów. Badania profilu wyborcy stają się automatycznie etykietkami, które media im przyklejają. Wyborca PIS-to człowiek niewykształcony, biedny, najczęściej ze wsi, wsteczny, ograniczony, nieudacznik życiowy, agresywny, fanatyk religijny w moherowym berecie z antenką skierowaną na Toruń, widzący w prezesie swojego zbawcę, który ich poprowadzi do zwycięstwa. Wyborca PO to człowiek sukcesu, z miasta, o wysokiej pozycji społecznej i zawodowej, wykształcony, zamożny, nowoczesny, wyważony. Bycie wyborcą PO jest cool, podczas gdy bycie wyborcą PIS to obciach. To moim zdaniem jeszcze bardziej przyczynia się do tego, że się głosuje na partię, lub raczej przeciwko innej partii, niż na osobę. Te etykiety powodują, że o wyborze decyduje często to, z czym się identyfikujemy, z jakim wizerunkiem wyborcy. Oczywiście łatwiej identyfikować się z tym drugim.Przy dzisiejszych możliwościach techniki odpowiednie zmontowanie materiałów filmowych i wpływanie nimi na odbiorców to żaden problem. Powiem więcej – te same techniki pozwalają na wykreowanie dokładnie odwrotnych profili. PIS zrobił taki spot, ale telewizja nie zgodziła się na jego emisję. Można tylko obejrzeć na youtube. Chcę przez to powiedzieć, że obraz wyborców obu czołowych partii, jaki lansują media, z pewnością nie jest zupełnie nieprawdziwy, bo niektóre dane potwierdzają badania, ale jestem daleka od przenoszenia tego na wszystkich i uogólnień, zwłaszcza tych nacechowanych emocjami, bo to jest niesprawiedliwe i krzywdzące. Są w PO politycy, którzy budzą mój szacunek (np. pan Gowin) i są politycy w PIS, którzy moim zdaniem powinni zniknąć z mediów (np. pan Hofman). I odwrotnie. Są politycy w PIS, których szanuję, choćby pan Cymański, i są politycy PO, którzy nie powinni się pokazywać, jak pan Niesiołowski. Dokładnie to samo można powiedzieć o wyborcach. Media powinny być obiektywne po to, żebyśmy i my byli, żebyśmy mogli dobrze wybrać dla kraju, dla siebie. Co to za obiektywizm, jeśli się nie głosuje za daną partią, tylko się głosuje przeciwko innej partii, żeby nie doszła do władzy. To jest jakiś absurd. Sama się zastanawiałam, czy nie lepiej zostać w domu, zamiast iść na wybory. Myślę, że ta sytuacja jeszcze bardziej skłania do tego, że głosuje się wyłącznie na partię, a nie na osobę. Media nas zupełnie nie szanują jako wyborców i przez to jest to zaszczuwanie i nagonka. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że ci, którzy głosowali na PO nie kryli i nie kryją swoich preferencji. Przeciwnie, chętnie, wręcz z dumą się do tego przyznawali, bo to automatycznie ich nobilituje, ustawia ich ponad przeciwnikami, jako tych lepszych, mądrzejszych, doinformowanych. Ale czy ktoś z równą łatwością przyzna się otwarcie, że głosował na PIS? Nie. Ze strachu przed atakami, zaszczuciem, posądzeniem o ciemnotę, traktowaniem z lekceważeniem i pogardą, wręcz jak kogoś chorego, nad którym trzeba się pochylić i mu pomóc. Na tym forum, w zeszłym roku, przeczytałam takie zdanie, którego dokładnie nie zacytuję, bo nie pamiętam, ale chodziło o to, że ktoś przeżył szok jak się dowiedział, że jego dobry znajomy, przyjaciel wręcz, sprzyja PIS-owi. Komentarz był w rodzaju, że jak może człowiek wykształcony, z poczuciem humoru popierać PIS. Ciekawe jak by ten ktoś zareagował, gdyby znał ten komentarz o sobie. Albo inny przykład: kiedy widzimy w metrze ludzi czytających gazety, to od razu można po tytule ich zaszufladkować: Wyborcza – PO, Rzeczpospolita – PIS, Gazeta Polska – jeszcze gorszy PIS. Nie mówiąc już o tym, że nikt przy zdrowych zmysłach nie wyciągnie w demokratycznym i wolnym ponoć kraju Gazety Polskiej. No, to jak nie mam racji, jeśli mówię, że media dzielą naród? Stacje TV są bardziej zgodne, bo wiadomo – telewizja to nie to, co gazety i tam się opozycję zwalcza dużo łatwiej. Sama pamiętam, jak w ubiegłym roku tu na forum coś napisałam, co chyba było przeciwko Komorowskiemu. Od razu usłyszałam pytanie, czy właśnie wracam spod krzyża. A ktoś inny napisał, że miał mnie za kogoś innego i się nie spodziewał. A tu taki zaskok. Pękałam ze śmiechu przez 3 dni z rzędu z tych „fachowców” :)
Jeśli o mnie chodzi, to staram się do polityki podchodzić bez emocji, co łatwe nie jest w naszej rzeczywistości, lecz koncentrować się na faktach. Jak ktoś słusznie zauważył – partia, to nie mąż, któremu się ślubuje na całe życie. Od polityków bardziej oczekuję stałości poglądów, żebym miała jasny obraz i wiedziała jak głosować. Żle przyjmuję wszelkie transfery, ale nie wykluczam. Ważne jak się kończy, a nie zaczyna, że polecę klasykiem. Głosuję w zależności od tego, w jakim stopniu czuję się przez kogoś reprezentowana. Nie przywiązuję się do polityków, tylko ich oceniam i rozliczam. Przywiązanie i wierność to ja mogę okazywać moim najbliższym, podczas gdy żadnego polityka nie znam osobiście i całą wiedzę o nim czerpię z mediów. Dziwi mnie, dlaczego ludzie, zwłaszcza bliscy sobie, unikają rozmów o polityce w obawie, że się od razu pokłócą na zawsze. Ja tego zupełnie nie rozumiem, zwłaszcza jak ktoś od razu na początku dyskusji rzuca: „nic mi nie mów i tak mnie nie przekonasz”. Śmiać mi się chce, serio. Taka wierność do końca życia bez względu na wszystko trochę mi fanatyzmem zalatuje. No, chyba że ktoś jest jeszcze lepiej poinformowany od samych polityków, to tak. Ponieważ media nie są rzetelne i dają na to dowody każdego niemal dnia, to sięgam również do mediów niezależnych i wcale z tego powodu nie czuję się gorsza, albo mi wstyd. Wręcz przeciwnie. Uważam, że to dobrze, że chcę usłyszeć głos i jednych i drugich, nie chcieć dać się manipulować mediom, trzeba chłonąć co się da, żeby wyrobić sobie pogląd i wystawić ocenę. Tym bardziej, że utrudniają to dyskusje zarówno w mediach jak i w życiu (także tu na forum), które w mniejszym stopniu operują konkretami, a w większym emocjami, na których decyzji wyborczej opierać nie chę. Dlatego nie przyjmuję niczego z góry, nie wierzę politykom od razu na dzień dobry, a tym bardziej dziennikarzom. Robię tak jak oni – w wywiadach z politykami powołują się na media niezależne (Pani Olejnik, Pan Lis), więc ja też do nich sięgam. Sami mi podsuwają źródła. A co, ja gorsza? Wychodzą ciekawe rzeczy czasem jak się porówna informacje z mediów prorządowych z niezależnymi, jak się przeanalizuje informacje zmarginalizowane przez telewizję lub całkiem pominięte. Ale wnioski każdy sam niech sobie wyciąga. Nie moje to zadanie. Już i tak stanowczo za bardzo się rozpisałam. Ciekawa jestem bardzo, Marysiu, jak to w Australii wygląda.

Jeszcze odnośnie przypadku Kaczyńskiego – absolutnie się z Tobą zgadzam, Kangurzyco. J. Kaczyński powinien po przegranych wyborach ustąpić, zwłaszcza że to wcześniej zapowiadał. Obawiam się jednak, że ma problem z następcą i w związku z tym lęk, że jego odejście mogłoby znacznie osłabić partię (a może byłby to początek jej końca). Biorąc pod uwagę to, że pozostałe partie, które weszły do Sejmu raczej nie przyjmą roli zdecydowanej opozycji, to istniejąca opozycja musi być silna, bo musi być bezwzględnie ktoś, kto będzie patrzył władzy na ręce. Tej i następnej, każdej, bez względu na to, jaka partia rządzi musi być ktoś, kto będzie patrzył jej na łapy.

„Nie myli sie tylko ten, kto nic nie robi.” – oczywiście, że tak i ja się pod tym podpisuję. Dlatego nikogo nie przekreślam, ale też się nie zakochuję, dopuszczam zmianę swoich decyzji wyborczych, daję szansę, a jak przychodzi czas rozliczeń, to oceniam.

Dziękuję za uwagę, przepraszam za zajęcie czasu. A teraz zabieram skrzydła i spadam, bo właśnie się zaczyna "Kawa na ławę" w powyborczym składzie: Niesiołowski, Kłopotek, Palikot, Kalisz i Hofman. Oj, będzie się działo :) Idę po kawę.
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ogólne