Pani Krystyno,jak to dobrze,że Pani i Pan Radziwiłowicz byliście na koncercie.Jedyny chyba akcent kontynuacji idei Solidarności,bo cała ta reszta skłócona,gwidżąca na siebie i szczerząca kły była tragiczna.Wszyscy chorują na władzę i kasę.Wygląda to na nieuleczalną chorobę.Niestety.A to Polska właśnie...
Pozdrawiam.