przez GrejSowa Cz, 24.12.2009 09:02
Dla wszystkich Ew oraz nieustająco dla Tej Naszej Najważniejszej zostawiam wiersz Juliana Tuwima. Wszystkiego rajskiego!
EWA
Zaczelo sie to dawno, dawno,
Najdawniej jak pamiec siega,
Tam, skad bierze poczatek
Rodzaju ludzkiego ksiega.
Pod modrym niebem, w cudnym ogrodzie,
Pod slynnym drzewem, w przewiewnym chlodzie,
Pierwsza wiosna, w pierwszym maju,
Zreszta kazdy o tym wie:
Kiedy Adam mieszkal w raju
Bardzo czesto nudzil sie,
Spac tam bylo we zwyczaju,
Wiec spoczywal w blogim snie...
Dalszy ciag kazdy sam sobie dospiewa.
Slowem: EWA.
I zaraz potem zerwala owoc z drzewa, co necil wonia
i blaskiem swiecil. Ach, przypadla don pozadliwymi usty:
Patrz Genezis, rozdzial trzeci, ustep szosty:
Widzac tedy niewiasta, iz dobre drzewo ku jedzeniu, a iz
bylo wdzieczne ust wejrzeniu a pozadliwe drzewo, dla
nabycia umiejetnosci wziela z owocu jego i jadla, i dala
tez mezowi swemu, ktory z nia byl i on tez jadl.
Od grzechu zaczal sie jej swiat,
A ze Pan Bog ja stworzyl, a szatan opetal,
Jest wiec odtad na wieki i grzeszna, i swieta,
Zdradliwa i wierna, i dobra i zla,
I rozkosz i rozpacz, i usmiech i lza,
I golab i zmija, i piolun i miod,
I aniol i demon, i upior i cud,
I szczyt nad chmurami, i przepasc bez dna,
Poczatek i koniec - kobieta, acha!
Luli, moj syneczku, luli, luli,
Matka cie do piersi tuli, tuli,
Chocbys nawet caly swiat przemierzyl,
Chocbys nawet bezmiar szczescia przezyl,
Nikt ci nie zaspiewa czulej: luli,
Luli, moj syneczku, luli, luli.
Lu ja w morde, a co, psiamac,
To ty mi bedziesz goscia brac!
A ja tu chodze caly rok,
A ty przychodzisz, szarpana w bok,
I szkandal robisz na caly rog,
Rozkwasze morde, skarz mnie Bog!
Bujac mnie bedzie! Ja ci pobujam!
Policja! Na pomoc! Gwaltu! Mordujom!
Gdyby nie ty, nie swiecilyby gwiazdy na niebie,
Gdyby nie ty, nie pachnialyby kwiaty na wiosne,
A z moich ust wykwitaja jedynie dla ciebie
Te slowa najslodsze... milosne.
Jesli nie ty, nikt mnie inny w ramionach nie zawrze,
Jesli nie ty, to kto spelni upojne me sny?
Przytul mnie, wez! Bede kochac jak nigdy, bo zawsze,
Bo wszystko na swiecie - to Ty, to Ty!
Hallo? To ty, Stasiu? Bede mogla... Tak. Idzie. Ja tez.
Co? Nie, nie! Nigdy przed polnoca nie wraca. Co? Ach, ty
swintuszku. No, dobrze, dobrze. Ze co? Sumienie? No,
jeszcze troche dokucza. Ja go doprawdy bardzo kochalam.
Zdawalo mi sie, ze to moja pierwsza i ostatnia milosc.
Zdawalo mi sie, ze gdyby nie on, nie swiecilyby gwiazdy
na niebie... Ale od czasu jak ciebie zobaczylam, cicho...
Musze przerwac rozmowe. Wiec o siodmej. Caluje...
Od pokus i grzechow swiata
W cichym zamknieta klasztorze
Rece w modlitwie splatam,
Klecze przed toba w pokorze,
Umartwiam grzeszne cialo
Postem surowym i biciem,
Ale to wszystko malo
Przed twym obliczem.
Wczoraj ptak, zwiastun wiosny,
Wpadl do samotnej mej celi,
Niech mi wybacza te chwile radosci
Twoi anieli...
Chodzi o to, prosze pani, zeby sukienka byla prosta,
najprostsza, ale szalenie dystyngowana. I ta dystynkcja
ma byc wlasnie w prostocie. Ta prostota w dystynkcji.
Chodzi o zwykla, wizytowa sukienke. Z przodu zupelnie
gladko, tylko tutaj pani troszeczke sfalduje, ale ledwo,
ledwo... Zeby bylo widac i jednoczesnie zeby nie
bylo widac. Z boku pliska, tutaj zmarszczona, tutaj
podniesiona, tutaj opuszczona, tutaj falda, tu rozcieta,
tu zamknieta, tu upieta: rekaw z pampelotka, tu merezka,
tu walensjenka, tu guziczki, tu entliczki, tu pentliczki,
kolnierzyczek bialy w zabki, w trabki, w pompki... Pani
wie. Jak najprosciej, a co do wstazeczki, to jest
w "Maison Chiffon" - sama kupie, a zreszta niech pani
kupi, metr: zloty dziewiecdziesiat...
91, 92, 93, 94, 95, 96... Tetno 96, no to juz lepiej...
A temperatura? Sama zobacze: 38,8. Swietnie. Wczoraj
o tej porze bylo blisko 40. Wszystko bedzie dobrze,
droga pani, niech pani nie placze.... A teraz prosze wziac
lekarstwo i spac... spac.
Prezac biodra i piersi bezwstydnie,
Blyskiem oczu noc ciemna rozwidnie,
I upalem rozkosznej pieszczoty
Wzniece pozar czerwony we krwi.
Osmiornica oplote kochanka,
Tajemnica upoje do ranka,
Kto raz wpadnie w te straszne oploty,
W tym sie zadza na zawsze tli.
A ze Pan Bog ja stworzyl, a szatan opetal,
Jest wiec odtad na wieki i grzeszna, i swieta,
Zdradliwa i wierna, i dobra i zla,
I rozkosz i rozpacz, i usmiech i lza...
I aniol i demon, i upior i cud,
I szczyt nad chmurami, i przepasc bez dna.
Poczatek i koniec - kobieta - to ja.
1934