przez GrejSowa Cz, 17.09.2009 20:02
Teremi, zmylił mnie ten „smród”, jakoś mi tak zgrzytał z Druhny kulturalnym postem, ale jeśli to o zapach chodzi, to oki, bo „smród” zabrzmiał mi tak jakoś pogardliwie i to mnie zmyliło. Hałas w odbiorze sztuki przeszkadza mi niewątpliwie, z czym się zgadzam. Tam, gdzie sprzedają, czyli dopuszczają jedzenie i picie, nie przeszkadza mi to, ale oczywiście brak kultury tego jedzenia i picia to na pewno, bo ten hałas. Chodziło mi o to, że wytworzyła się jakaś taka tendencja do napiętnowania multipleksów śmierdzących popcornem, hipermarketów, telewizji itp… i zrobiło się takie trendy, żeby podkreślać swoją odrębność, lepszość z powodu że się do tej grupy nie należy. Jak multipleks, to od razu smród popcornu. Jak hipermarket, to od razu sposób na spędzenie niedzieli z rodziną, jak telewizja, to bezmyślne przerzucanie kanałów na pilocie i oglądanie bzdurnych telenoweli. Dla mnie w kinie liczy się przede wszystkim film, ale jak już powiedziałam – hałas mi przeszkadza oraz śmieci, o które się potykam wychodząc. Faktem jest, że mam sentyment do mniejszych, klimatycznych kin, ale nie uważam, że chodzenie do multipleksów jest niskie. Hipermarket nie jest dla mnie formą spędzania czasu, ale koniecznością – dużo rzeczy w jednym miejscu i taniej. Znam osoby, które bardzo podkreślają, że hipermarket be, dla plebsu, sklepik osiedlowy z klimatem to jest to. Jasne, ale jakie ceny! A jak słyszę, że ktoś mówi, że nie ma telewizora w domu, to najczęściej nie jest to zwykłe stwierdzenie faktu, ani tym bardziej brak pieniędzy, tylko chwalenie się. Jakie to fajne w dzisiejszym świecie, ne? Nie mam telewizora. WOW!!! I od razu czuję się gorsza. Więc coś jest nie tak z formą przekazu. Ale jak już przy tym jesteśmy, to tylko wyjaśniam, ze 80-90 procent kurka to są koncerty, kabarety, filmy, dokumenty, sztuki, wywiady nagrywane na VHS, przegrywane przez tuner do pliku na komputer, kompresowane, zgrywane itp…Mi zupełnie nie przeszkadza, że ktoś lubi co innego, robi co innego itp…ale jeśli mi to komunikuje tak, że czuję się od razu gorsza, to coś jest nie tak.
Emciu – ja w ogóle już nic nie rozumiem, serio. Napisałam, że przestaję kumać cytatenki, bo nie widziałam filmów i nie znam angielskiego na poziomie „native”, no i że w związku z tym to mnie nudzi. Nigdy nie powiedziałam, że są BE, albo nie doceniałam ich artyzmu. Wręcz przeciwnie. Wiele razy zamiotłam mojom czapkom podłogę w kredensie. Właśnie dlatego, że wiem, że nie ma musu i nie czuję się zmuszona, to korzystam z tego dobrodziejstwa i czytam rzadziej, coraz mniej dokładniej, bo nie przyswajam. Niestety, gdybym ja wypożyczyła nieobejrzane filmy do obejrzenia, plus ugrzęzła na dobre w słowniku, żeby zrozumiec cytatenki i się do nich dopisać, to bym zwariowała, ja to wiem. Nie jest to w mojej mocy, po prostu, przepraszam, co wcale nie znaczy, że mam cokolwiek przeciwko wielojęzycznym cytatenkom. No, nie wiem, może ja mam jakąś obstrukcję umysłową. Tak czy owak nie zmienia to faktu, że ja się niczego nie czepiam, mowie tylko co mysle w kontekście mojego odbioru, a raczej trudności z tym związanej. Oczywiście, ze rozumiem i doceniam wysiłek Druhen, przecież wiem ile pracy to wymaga, tak jak wiem, ile pracy wymaga zrobienie ciekawych ujęć specjalnie dla HP, potem selekcja, jedna, druga, trzecia, zmniejszanie, wklejanie i szarpanie się z imidższakiem. Ja to naprawdę rozumiem. Czapka z głów dla tych, którzy czytają cytatenki, ale dla tych, co szczerze mówią, co czują i myślą – to już nie. Zwłaszcza, jeśli dla Druhen cytatenki mają działanie terapeutyczne to nie rozumiem tego obrażania się. Znaczy jak ja nie czytam, to nie mają już działania terapeutycznego? No to są dla Publisi jednak, czy nie? No, skoro to, co mówi Publisia ma znaczenie jednak, to coś w tym chyba jest. Druhny się zdecyduja.
Ścianuś – oczywiście, że się obraziłaś i wkurzyłaś. Bujac to MY a nie NAS. Szpila na szpili. Wyglądam jak poduszka krawcowej. Wkleić? Bo cytować mi się nie chce i nie mam kiedy. Mam inne klomby do przeorania. A ja naprawdę uwierzyłam, jak przeczytałam, że się nie obraziłaś, bo wiem, że jesteś starom hipiskom. Ale pierwsze słyszę, że Ty się w wolności wytrenowałaś na forumie. No, szok. Swiat mi wziął i runął po raz drugi dzisiaj. A Ty to mogłaś wejść i napisać, że Cię nie smieszą listy AL do KJ. Ktoś się obraził na Ciebie za to? Ja nie, choć mnie te listy smiesza, więc powód był. Skoro serialenka jest niezależna, czyli nie dla Publisi, to po co się na publisie obrażać? Cytatenka Jest elitarna i ok. Toż był kiedyś taki temat J&J, pamiętasz? No. Skoro si pisze niezależne, elitarne rzeczy na publicznym forumie, to jednak Publisia po coś potrzebna jest. TAM to już nie byloby to samo i dobrze o tym wiesz. Trochi szacunku więc dla Publisi.
Na koniec powiem Druhnom, że ja się poważnie zastanawiam, czy HP to jest jeszcze miejsce dla mnie. Wolność słowa bowiem nie polega według mnie na tym, że mogę tu wejść i napisać co chcę, ale na tym, żebym mogła potem wyjść bez poczucia winy i wyrzutów sumienia. Może warto, żeby Druhny na chwilę się zatrzymały miedzy jedną cytatenka a drugą i zastanowiły, czy Druhny aby nie są PRZEWRAŻLIWIONE na punkcie wierszenek w ogóle, co? To wtedy możemy wrócić do tematu.
Tymczasem pa. To mówiłam ja – Sowa z tej niższej Polski, oglądająca TV, robiąca zakupy w hipermarketach, chodząca czasem do multipleksu, wcinająca mięcho, lubiąca rosołek z kury oraz schabowego i zapach popkornu. Mi nie jest przykro i ja się nie obrażam. Nie dla psa kiełbasa. Organiczna, oczywiście.