Pani Krystyno!
Szalenie dawno nie pisałam do Pani, tak samo długo nie zaglądam na forum, regularnie czytam jedynie Pani dziennik.... Przed chwilą wyszłam z ostatniej "Hipnozy"...
Chcę Pani napisać, że w wirze życia (a żyję bardzo szybko) Teatr Polonia jest jedynym punktem, do którego wracam stale i niezmiennie. 2-3 razy do roku przyjeżdżam tutaj na tzw. weekendowy maraton teatralny. Tym razem (wczoraj i dziś) byłam na Patty Diphusa, Wątpliwości i dwóch Hipnozach. Chcę Pani podziękować za Pani pracę, dzięki której choć jedna "rzecz" w moim życiu jest constans... Ze smutkiem przyznaję, że stres i zmęczenie znieczuliły mnie, pozbawiły dawnej wrażliwości i umiejętności zachwycania się bezkrytycznie wszystkim co widzę. Zwyczajnie nie mam na to siły... Tym bardziej doceniam fakt, że wizyta w Polonii jest dla mnie wydarzeniem, dla którego jadę wiele kilometrów, szukam noclegów i nigdy nie pomyślałam ani nie poczułam, że nie warto.
Niedawno byłam też po raz kolejny na "Uchu...". I znów pomyślałam, że tym spektaklem zrobiła Pani więcej niż tysiące czarnych marszów pod hasłem "Nigdy więcej wojny!".
Byłam też na "Tataraku" i jakkolwiek Pani to odbierze, muszę wyznać, że po wyjściu z kina pomyślałam, ze to najpiękniejszy film o miłości jaki w życiu widziałam.
Kończę tę bezładną paplaninę...
Chciałabym żeby Pani wiedziała, ze jest Pani ważna. Myślę, że nie tylko dla mnie.
Pozdrawiam serdecznie