Dobry wieczór,
wczoraj jak pewnie większość z tu obecnych oglądałęm "Pestkę".
Jak inni sam nie wiem, który to już raz.
Dwa wnioski po wszystkim się we mne "zrodziły":
I. znalazłem swoją "pestkę" hmm
II. myślę, że niektórzy dlatego "nie polecają" bo nie przeczytali, że to film "na motywach powieści" a nie jej ekranizacja.
To jak z Madonną na krzyżu> Grzmieli, że obraza uczuć i godzenie w te uczucia a nikt z tych co najbardziej "dym" robią nie widział tego.
Pozdrawiam serdecznie najbardziej ulubioną ze znanych mi Krystyn
Serdeczności i uszanowania
M.