Pani Krystyno
Piszę pozdrowienia dla Pani z komputera, który niedawno znalazł się "na stanie" mojego zakładu pracy. Minęło sporo lat zanim się tu pojawił. Niestety żadne tam mecyje, ot spadek po kadrach z windowsem 98! Istny zabytek. Od paru już dobrych lat pisze do Pani listy....zaczęło się w 1999 roku. Pierwszy list napisałam na nocnym dyżurze na pierwszym roku studiów. Potem wyczekiwałam w gigantycznych kolejkach do komputera w uczelnianej kafejce, czy mi Pani odpisze. Dzisiaj sytuacja abstrakcyjna - komputer jest dostępny wszędzie. Nie pamiętam sytuacji by mi Pani nie odpisała. Raz na zajęciach z informatyki przyłapała mnie profesorka, że zamiast wypełniać komendy przez nią wydawane (ćwiczenia z informatyki) zaglądałam na Pani stronę! Każdy wówczas coś sprawdzał ukradkiem. Potem wesoły czas miną i zdarzyło się wiele nieszczęść, z którymi musiałam sobie poradzić. Ta strona nie raz podnosiła mnie na duchu. Dziękuję. Teraz znowu mam czas na moje przyjemności i patrzę na życie nieco bardziej optymistycznie, choć nie mogę sobie znaleźć do tej pory miejsca dla siebie w rzeczywistości zewnętrznej. Tylko dom i moja rodzina są dla mnie całym światem. Czasami odnoszę wrażenie, że moje życie podzieliło się na życie przed i życie po. Całe nieszczęście polega na tym, iż z idealnego życia PRZED nie wiele dał się uratować i teraz trzeba to życie PO urządzać od nowa. Urządzam je już 5 lat i nadal oglądam się za siebie. To bardzo męcząca sytuacja. A powiedzenie „czas leczy rany” jest zupełnie nieadekwatne do życia i szczególnie mnie irytuje. W każdym razie nie jest tak źle. O filmie Tatarak nawet nie piszę, bo zbyt bardzo mnie od dotyczy. Tatarak będzie trwał na zawsze. Niezmiennie, tak jak pamięć.