Podróż w nieznane. Akt II.

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Podróż w nieznane. Akt II.

Postprzez ania1323 Pt, 29.05.2009 05:22

Kochana Pani Krystyno,


wróciłam do domu.. Jest 05.10.
Przebrałam się, nalałam sobie lampkę białego wina, zapaliłam papierosa, już jest jasno
i ptaki za oknem się budzą. Rozpoczynam list do Pani…

Tak bardzo chciałabym móc Panią uściskać, ucałować, opowiedzieć o tym co czuję, podać serce na dłoni, ale niestety jest to niemożliwe. Mogę jedynie nieudolnie spróbować to wszystko opisać, proszę więc przyjąć ten mój list jako wyraz najgłębszej wdzięczności.


Około godziny 13.00 wyruszyłam w pierwszą podróż do Teatru, na pierwsze spotkanie z Panią..
Przez całą drogę lało niemiłosiernie, ostrzegała mnie Pani, ale mogłam to przeczytać dopiero teraz. Jechałam z drżącym sercem i jeszcze bardziej drżącą kierownicą.
Choć droga dłużyła się okropnie, to dojechałam na godzinę przed spektaklem. Wjeżdżając do Warszawy nagle przestało padać, wyszło słońce i prowadziła mnie piękna tęcza.
Zaparkowałam w bocznej uliczce w odległości około 100 metrów..
Gdy ujrzałam neon Teatru Polonia nagle ogarnął mnie niewytłumaczalny strach, miałam jeszcze czas, pomyślałam że pójdę gdzieś na kawę, ale jednak siła przyciągania była większa. Otworzyłam drzwi..

Teatr

W środku mnóstwo ludzi czekających na wieczorny spektakl. Podeszłam do kasy, odebrałam zarezerwowany bilet i przeszłam tyłem do głównego wejścia. Zapaliłam jeszcze papierosa i po chwili weszłam do środka.
Trudno to określić, ale poczułam się jak w nowoczesnej galerii, w jakimś miejscu spotkań artystów, ale jednak jak u siebie, trochę jak w domu.
Klimat stworzony ręką kobiety, to dało się wyczuć od pierwszej chwili. Nastrojowe światło, na ścianach plakaty teatralne, wszystko w stylowej nowoczesnej aranżacji. Zatrzymałam się na chwilę przy Panu Edwardzie i w myślach podziękowałam za to miejsce. Nikogo jeszcze prawie nie było, przechadzałam się po wnętrzu odprowadzana wzrokiem przez młodych, uśmiechniętych pracowników. Poczułam się, że jestem kimś ważnym, że to dla mnie stworzono tę atmosferę dbając o każdy szczegół.
W toalecie.. doprowadziłam prawie do zawału jakiegoś Pana i siebie przy okazji, gdy chcąc zobaczyć swój lewy profil nagle w lustrze zobaczyłam mężczyznę. Oj, proszę Pani, ładnie to takie niespodzianki szykować, że to niby lustro a jednak szyba? Rozbawiłam się całym tym zdarzeniem i Pan chyba też i wreszcie napięcie nieco puściło..
Na dwadzieścia minut przed spektaklem weszłam na salę.. Z przerażeniem stwierdziłam, że scena jest bardzo blisko, a ja siedzę w piątym rzędzie, to zbyt blisko Pani, nie dam rady!
Po spektaklu żałowałam, że nie kupiłam biletu w pierwszym rzędzie..
Zaczęli schodzić się widzowie, obserwowałam jak wchodzą młode dziewczyny, starsze Panie, mężczyźni w różnym wieku, niscy, wysocy, w żakietach, w krótkich rękawkach, ubrani elegancko i swobodnie, jakaś Pani w sukience z futerkowym kołnierzem.. Czekając na spektakl podziwiałam wystrój sali, nieco dekadencki, barwny, świeży, pociągający.. Ostatni dzwonek, światło przygasa, na scenę wchodzi Shirley…


Sztuka

Co to za kobieta! Rany Boskie! Tak różna ode mnie, ale przy tym tyle mamy wspólnego..
Tak bardzo było mi jej żal, ale w którymś momencie chciałam normalnie wstać i trzasnąć ją tym garnkiem z ziemniakami w głowę! Obiadek dla męża ukochanego.. Siedziałam z nią sama w tej kuchni i tłumaczyłam, że każdy ma prawo do marzeń, niech jedzie w ta podróż życia i przestanie gadać ze ścianą. Raz wymknęło mi się z gardła nawet jakieś niecenzuralne słowo, ale Pan obok doprowadził mnie do porządku niedwuznacznym spojrzeniem.
A jutro rano zadzwonię do córki i powiem jej żeby przywiozła sobie telewizor z Akademika, bo ja nie mam już zamiaru tego od dziadków wnosić za każdym razem na 3 piętro, albo niech weźmie mój, ja i tak nie oglądam od miesiąca.
A ten psiak, Boże jedyny, jakbym mojego widziała gdy jeszcze żył dwa miesiące temu, za mięso to by dał się wytargać za kłaki.
Zryczałam się jak bóbr, gdy nagle zamilkła krzątając się po tej kuchni, myśląc o swoich niespełnionych marzeniach, przegranym życiu. Cisza na sali była przeszywająca..
No ale na szczęście wreszcie przejrzała i wyjechała zostawiając wszystko za sobą.
Ależ ona się zmieniła, jaka piękna, wyluzowana, rozmarzona. Tego Greka sama bym jej ukradła na jedną noc..
No muszę powiedzieć, że Shirley mnie zaskoczyła poczuciem humoru i dystansem do siebie, ja na jej miejscu skończyłabym w „wariatkowie”, ma siłę kobieta.. A przy tym jaki talent aktorski i komediowy! Gdy demonstrowała jak dźwiga codziennie te siatki z zakupami, to normalnie prawie z fotela spadłam ze śmiechu i tylko patrzyłam czy aby bieliznę mam z jednego kompletu…

Aktorka

Od pierwszych wypowiedzianych słów zniknął cały strach..
Nie wiem kiedy dałam się ponieść jak dziecko, wciągnąć bez pamięci w opowieść, ludzie na sali przestali istnieć.
Robiła Pani ze mną co chciała, jeden gest, intonacja głosu, inne ułożenie ciała, grymas, na przemian wywoływał salwy śmiechu albo łzy rozpaczy.
To nieprawdopodobne!
Jedną zmianą wyrazu twarzy albo wibracją głosu natychmiast czułam to co bohaterka, płakałam i śmiałam się razem z nią, jakbym miała jakiś przełącznik zainstalowany w głowie.
Siedziałam z twarzą ukryta w dłoniach i kręciłam głową z niedowierzaniem.

Jestem porażona Pani grą, tak prawdziwą, naturalną, swobodną, bez cienia fałszu.
Niesamowita wręcz perfekcja szczegółu, wszystko dopracowane do ostatniego ruchu, przemyślane, celowe. Nawet zauważyłam po ruchu Pani dłoni, że na tej żółtej karteczce pisze Pani dokładnie te słowa, które wymawia Shirley do męża, a nie tylko rysuje coś długopisem. To taki mały szczegół, a jak istotny. Jak wiele filmów traci swoją magię, gdy aktor nie dopracuje szczegółów i jednym gestem burzy jedność z postacią, przypominając że to tylko fikcja.
Nie potrafię powiedzieć kiedy była Shirley, a kiedy Pani, moim zdaniem tworzyłyście jedna postać.
Pani głos wypełniał całe pomieszczenie, wwiercał się w umysł, duszę, przedzierał się przez salwy śmiechu i brawa. Usłyszałam każde słowo, zobaczyłam każdy gest. Miałam wrażenie, że mówi Pani tylko do mnie, przeżyłam to bardzo osobiście..

Gdy po przerwie ujrzeliśmy Panią bez charakteryzacji z tym delikatnym uśmiechem na ustach, to dosłownie widownia zamarła, porażona Pani urodą, naturalnością, swobodą..
To widać, że doskonale Pani sobie zdaje sprawę z tego, że całkowicie panuje nad sceną, nad emocjami widzów, daje nam Pani lekcję pokory przed wielkim talentem. Przy tym bawi się Pani swoją rolą znakomicie, czerpie z niej przyjemność, satysfakcję, co udziela się oglądającym.
Gdy w ostatniej scenie zapadła cisza, a Pani mówiła ostatnie kwestie, na zewnątrz zaczął padać deszcz.
A jego odgłos w połączeniu z wymową Pani słów zrobił na mnie piorunujące wrażenie, poczułam przejmujący dreszcz na plecach. Tego wrażenia nie da się opisać..


Gdy wyszłam po spektaklu z Teatru rozpadało się już na dobre, a ja nie miałam parasola.
Szłam do samochodu, światło na Marszałkowskiej zmieniło się, stanęłam sama między przejściami, odwróciłam się, aby spojrzeć jeszcze raz na neon Teatru.
Odchyliłam głowę do tyłu i spojrzałam na ciemne niebo a krople deszczu spływały mi po twarzy wraz ze łzami wzruszenia. Poczułam się jak Shirley kiedy stała przy krawężniku i jak Pani w scenie na moście w „Tataraku” i wtedy poczułam jedność z Wami. Nigdy tego nie zapomnę…

Przekroczyłam wszelkie granice swojej emocjonalności, o których tak mądrze wczoraj Pani pisałam i.. jestem wdzięczna..
Pani Krysiu, w jaki sposób mogę Pani podziękować? Napisać niebieską czcionką, a może czerwoną, podkreślić, wytłuścić, zmienić na większy rozmiar, użyć innych słów? Jak mam wyrazić swoją wdzięczność za ten cudowny, niezapomniany dzień?..


Dziękuję…

Ania
Jeśli Bóg istnieje, wieczorami przechadza się po teatrze..
Avatar użytkownika
ania1323
 
Posty: 4381
Dołączył(a): Śr, 29.04.2009 21:05

Re: Podróż w nieznane. Akt II.

Postprzez Krystyna Janda Pt, 29.05.2009 09:19

Aż mi się płakać chce. Warto grać i warto było żeby Pani nas odwiedziła. Co to za list! I taki wysiłek, samochodem w tym deszczu powrót. No cóż dziękuje i dziękuję za ten list.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja