przez soulinka Pn, 28.07.2008 20:16
Ness... Napisac, ze byla, to prawie jak sklamac. Bo Ona jest. Piszac o Niej zawsze sobie uswiadamiam, jak bardzo JEST i jak niewielu jest takich, po ktorych pamiec trwa w taki sposob, a uczucie obecnosci jest takie... Gdziekolwiek teraz jest, czuwa nad tymi, ktorych kochala i na pewno dobrze wszystko pouklada. Bedzie wiedziala, co zrobic, by pojawiajace sie w zyciu zakrety Jej najblizsi przeszli lagodnie. Ja osobiscie wierze w przenikanie sie swiatow - tego, co jest tu i tam...
Dobrze, ze zalozony przez Agnieszke tak wazny temat stale przynosi rozmowy o tym, o czym z tak niezwykla otwartoscia mowila. W ten sposob Jej zalozenia, to, na co postawila ujawniajac tu swoja historie - spelnia sie kazdego dnia, a Ona jest z nami... Podziwiam Ja za te otwartosc - wiele razy zastanawialam sie, czy znalazlabym w sobie sily, by zachowac sie tak samo. Nie wiem. Podziwiam Ja za walke do konca. Historia Agnieszki przyniesie jeszcze wielu ludziom, bardzo wiele - Agnieszka ostrzegala, niczym grubym czerwonym mazakiem zaznaczala, co jest w zyciu wazne i uczyla, jak zyc, od wielu pewnie bedac mlodsza... I tej nauki, tej lekcji - nie mozna zapomniec.
Nie bylo mnie tu 'w tym samym czasie', ale kiedy czytam, Jej sila, otwartosc i niesamowicie rozlozone akcenty, na to, co najwazniejsze - pomagaja...
Historia Ness - to takze poczatek tego, ze tu jestem, a wiec poznania wspanialych ludzi. Majacych otwarte serca, niezwykla wrazliwosc...
Kasiu, M. - Sciskam Was mocno i mam nadzieje, ze bede mogla usciskac Was kiedys osobiscie. Dotre kiedys do Szczecina - na pewno...
Olu B., rozczulilo mnie Twoje zdjecie... Piekne... Dziekuje.