przez rozella Cz, 27.03.2008 12:25
To prawda ,lekarze to ludzie, a ludzie wiadomo.... Jedni mniej zdolni i bezduszni, zupełnie nie, niezaangażowani w to co robią. Inni pełni poświęcenia, współczujący i czasami kompetentni. Mnie na szczęście i oby się nie zdarzyło inaczej, jakoś udawało sie trafić na tych normalnych. Ale to było wieki temu. Moja córka niestety, nie ma szczęścia. Kilka razy przecierałam oczy ze zdziwienia, jak można mieć takie podejscie do cierpiącego człowieka, a raczej jego brak. Lekarze sugerują się wyglądem, jak dziewczyna jest piękna i zadbana to nie może być chora i to , ze ma sine usta, paznokcie i dusi sie zwyczajnie w świecie ,to nie istotne. Pewnie to jakaś rozpieszczona pannica, która przedawkowała. Na nieszczęście jeszcze, corka przy swoich 34 latach wygląda o 10 lat mniej . Więc biorą Ją za smarkatą . Pierwsze pytanie to "brałaś", piłaś? była impreza?. Pozniej zapytanie o wiek. Po obejrzeniu dokumentu tożsamości , chrząknięcie i jakie leki PANI zażywa? Córka cierpi na rzadką postać astmy , bezświstową. Takie coś przekracza wiedzę przecietnego lekarza na dyżurze , do tego rozespanego i baaaardzo złego. Normalny atak astmy to świsty i wówczas lekarz wie co i jak , bo tego akurat się nauczył.
Nie wiadomo, czy dobrze wyglądać ? czy żle? W jednym i drugim przypadku można podpaść . I nie wolno cierpieć na coś, czego nie douczył się pan doktor , no i jeszcze w nocy ....
Rozpisałam sie, sprowokowało mnie do tego to, co napisała Renia. TO jest straszne. Człowiek zdenerwowany stanem swojego dziecka musi jeszcze cierpieć patrząc na podejście niektorych lekarzy.
Właśnie dzisiaj w tv24 komentowano przypadek chłopaka który z bólem brzucha trafil na ostry dyżur. Po 40 minutach pojawił się lekarz, zanim trafił na stół operacyjny niestety umarł. W międzyczasie jeszcze "zarobił" chamską odzywkę pielęgniarki , kiedy spadł wijąc się w konwulsjach z bólu. To już chyba "pustynia i całkowita dzicz" .....
Ech.... myslę, że dobrze jest w dzisiejszym zagmatwanym świecie trafić na człowieka, bez względu na miejsce w ktore się udamy. Wraca człowiekowi nadzieja, ze jeszcze nie całkiem wszystko przepadło.
Życzmy sobie tego.