przez Ściana So, 22.03.2008 01:30
Czy juz mozna sie odezwac w HalYnce i popajacowac troche?
No co? U mnie juz sobota, phi!
I don't care if monday's blue (I do! Blue Mondays so najlepsze! Zraz po mokrych!) /zaraz wyjdzie slonce i wszystko wysuszy. Lzy tez/
Tuesday's grey and wednesday too (no nie zawsze, bo z tO mglO to nigdy nic nie wiadomo...ale zdarzajO sie) /Hobbitu robiO zadyme. Ukradly panu Fizykowi przyrzad do robienia mgly (a bylo nie zapinac kieszonki na guzik?)/
Thursday i don't care about you(empatia wylaczona, chodzi o to zeby przezyc) /zeby przezyc nalezy wyciszyc sie w weekend, podleczyc grype, pogapic sie na swiete dobra na kurku i udawac, ze swiat niet/
It's friday i'm in love(ten wers to ja zostawiam DruhnOm z mniej zwariowanym piatkiem niz moj...w piatek to ja nie wcisne milosci zebym nie wiem jak sie starala!) /no to ja tez przekazuje ten wers nastepnej Druhnie, bo wczoraj to milosci tyle co KOT naplakal. PS I jakby Druhny chcialy podlaczyc komputery z koreanskim system Microsoft, to prosze walic w sciane. Pikus, a nie piatek!/
Monday you can fall apart (nope, poniedzialek jest bardzo zlym dniem na falling apart...) /Albercia Madralinska mowi, ze kazdy dzien jest bardzo zlym dniem na falling apart. Falling apart glosno i dobitnie mowiMY NIE/
Tuesday wednesday break my heart ("if you want to kill yourself remember that I love you", tak mi sie spiewa od wczapy) /zaraz tam „od wczapy”! Samo zycie, ne? Cos tam jeszcze chcialam napisac w tym wersie o umieraniu, ale wpadla Archidiecezja, kuzynka Alberty i pomarudzila o szanowaniu religijnych wierzen drugiego czlowieka. No wlasnie!/
Thursday doesn't even start(czy u kogos zaczyna sie wlasnie czwartek? Pytam, zeby nie bylo, ze nie ma wolnosci w organizerze.) /w Kredensie wlasnie zaczyna sie czwartek, phi! W Kredensie jest WSZYSTKO!/
It's friday i'm in love(friday to ja jestem w biegu, dzisiaj biegne do polskiego sklepu. Wkleic?) /jasne, ze wkleic i nie draznic tym pytaniem Bronki. A Druhny zauwazyly, ze Bronki juz niby nie ma, a jednak ciagle jest jednym rowem w Kredensie? hi hi/
Saturday wait(przy szklaneczce drozdzy? A na co konkretnie czekaMY?) /ja tam nie wiem na co Druhny czekajOM, ja tam czekam, az mi spadnie goraczka i zmartwychwstane, zeby ogarnac burdel na robocie/
And sunday always comes too late (...ale jak juz przyjdzie to SWIETO!) /i niech trwa, niech trwa, niech trwa bez konca/
But friday never hesitate...(...biore TEN piatek bez wahan!) /Emciu, ale KTORY piatek? Ten wczoraj? Czy ten za chwile? Druhna poda jakies konkrety, bowiem pan Fizyk ma zamacony organizer/
I don't care if monday's black(no zalezy jakie/czy sie ma dobre inwestycje) /albo sposoby na zamordowanie bojsow...no dobra przeciez zartuje....ale taki maly przyrzadzik do wylaczania gadania bojsow to ja chetnie ukradne panu Fizykowi z kieszonki na guzik/
Tuesday wednesday heart attack (zeby jeden! Serce w ataku to MY!) /nie bojMY sie tego powiedziec: ATAK to MY! PS Serce oczywiscie na dloni, czek/
Thursday never looking back(bo nigdy nie wiadomo, co te Hobbitu i Kuzynki, ze juz o Alberci nie wspomne, robiO za plecami...) /spoko, Elf i tak wszystko wypapla. No i wreszcie wyszlo szydlo z worka i wiadomo na cholerkunie Elf w Kredensie/
It's friday i'm in love(hihi, bo milosc nie jedno ma imie. Zeby okazac milosc trzeba nakryc stol, kielbasy, jajka, chrzan, te sprawy wielkanocne.) /kielbasy? KIELBASY?!?! No dobra, niech Druhny wklejajOM stoly wielkanocne. Obrobie te kielbasy w Photoshopie, hi hi.... moge np dokleic zupe kimchi/
Monday you can hold your head(wysoko zeby zobaczyc caly tydzien z gory, albo nisko zeby udawac, ze sie go wcale, ale to wcale nie widzi) /Emciu, a na cholerkunie mi widok na caly tydzien z lotu ptaka, tfu, Sowy? Druhna chce, zebym dostala zawalu czy jak? Mnie jeden dzien przeraza, step by step, te sprawy/
Tuesday wednesday stay in bed(hihi, a po jakiego? Zeby sie zrobil w chalupie calkowity burdel? Co to ja glupia jestem? Pliiiz!) /a co to zle w burdelu?/
Or thursday watch the walls instead(te ktorych terrorysci jeszcze nie rozwalili) /rece precz!!!/
It's friday i'm in love(juz wspominalam, ze Friday mi nie pasuje. Piatkowy oragnizer PEKA w szwach!) /to moze zrobic te szwy z grubszej nitki? Taki art prodzekt/
Saturday wait (przepraszam bardzo ale w sobote to ja nie chce czekac! Moge ewentualnie czekac od poniedzialku do piatku wlacznie ale w sobote to juz pora na zycie) /znaczi sie „stay in bed”? ekhm...ekhm/
And sunday always comes too late(acha, no i czy to nasza wina w takim ukladzie gdy sie notorycznie spozniamy na msze? Najwazneijsza jest eucharystia a reszta o tylko dodatki, phi. Co mi bedzie Archidiecezja glowe zawracac?!) /Hobbitu proszone o wyniesienie podium. Beretki poprawic, trzeba sie jakos prezentowac przy wynoszeniu podium, ne?/
But friday never hesitate...(NEVER! Nie pora na wahanie jak plonie hormonogram!) /Hobbitu tera lecO po gasnice. Luuuuudzieeee.... Hobbitu tez czlowiek, ne? I majO prawo do odpoczynku, BUM!/
Dressed up to the eyes(miniowka, dekolt i KONIECZNIE wielekanocny kapelusz! Dama byc na Wielkanoc marzy kazda kuzynka!) /Albercia paraduje w kapeluszo-wianku-peruce, to jest dopiero dyktatorka mody, phi!/
It's a wonderful surprise (jajka! Jajka wielkanocne rozdaje! Krzyczy koczeladowy krolik ktoremu Hobbitu odgryzly uszy.) /chrum, chrum i po kroliku......dawac te jajka!/
To see your shoes and your spirits rise(frunie dorbaldie! Nowy wynalazek pan Fizyka buty na motorek napedzane energiO slonecznO) /calkiem calkiem ten art prodzekt, a czy te buty to martensy moze? No bo chyba nie szpilki, ne?/
Throwing out your frown(zeby zrzucic mars z czola nalezy...) /poleciec na ksiezyc? No co? Moze wtedy wreszcie PO RAZ PIERWSZY czlowiek wyladuje na ksiezycu, hi hi/
And just smiling at the sound(no na dzwiek czego? Klikania HalYnki? Stukotu szpilek Alberty miedzy wersami? Pohukiwania Sowusi gdy jO roznosi wena? Przemawiania Druhny Scianu?) /wklejania wierszenku rekOM Emci?/
And as sleek as a shriek(noooo, Shrek to mial przede wszystkim wysokie PH, donkey byl natomiast zdecydowanie sleek. ZnaMY sie na bajkach!) /Emciu, a jaka bajka jest teraz „na czasie”? Druhna moze wklei jakas recenzje? No bo ilez mozna ogladac dolujace filmy? Podniesienie PH potrzebne na gwalt!/
Spinning round and round (windmills of your mind@pan Sting, czili SLoM umyslowy) /toz wpadlam na HalYnki, zeby sie wyciszyc, ne?/
Always take a big bite (im wiekszy bandzioch Hobbitu tym wiekszy bite) /Albercia pyta czy „bite” znaczy pol czy caly koczeladowy zajac?/
It's such a gorgeous sight(hihi, wchodziMY do HalYNki a tu nowa wierszenka!) /mowisz-masz! To co? Wklejac czy dac troczkowym troche miejsca na opowiesci o prawdziwym zyciu? Auc, auc, auc!/
To see you eat in the middle of the night(to co wcinaMY? Druhny wklejO te przysmaki wielkanocne to sowie emigracja krajowa i zagraniczna oczodol nacieszy!) /tez szczekam, a tu nic. Puchi! Troche litosci dla Emigracji, dobra? Drogi Kraju-Raju, COPY!/
You can never get enough (pan Fizyk oczywiscie sie nie zgadza, i wyciaga z tylniej kieszeni spodni, tej na guziczek, maly przyrzad do mierzenia wystarczajacej ilosci) /a Druhny zauwazyly, ze Emcia kulturalnie dodala, ze to byla „tylnia” kieszonka? No! Archidiecezja czuwa, czuj czuj czuwaj, hi hi/
Enough of this stuff(aaaaaa, THIS STUFF, no tak...TEGO to nigdy nie jest ZA duzo. Tu sie z AlberciO zgadzaMY) /a jak! Raz sie zyje!/
It's friday(jak friday do musi byc frajdenka na frajde!) /bo to co w duszy NAPRAWDE gra mozna wyrazic na rozne sposoby, BUM!/
I'm in love(i to sie nazywa puenta!) /Troczkowe – pokochajcie wierszenki!/
The Cure+(Emcia i juz mnie nie ma...) + /Scianu, pojawiam sie i znikam i znikam.../