Dzięki za miłe przyjęcie, jestem ogromnie wzruszona!
Szkoda, że ja w tamtym czasie nie miałam takich przyjaciół. Powiem brutalnie kiedy zachorowałam wiele osób których zaliczałam do przyjaciół dziwnie się odsunęło, czułam się odrzucona. Dziś ich oceniam inaczej, nieco usprawiedliwiam, bali się tego tematu.
Czytając Ness, widzę w wielu przypadkach siebie, jak Ona delikatnie przygotowywała swoich bliskich i przyjaciół na swoje odejście, pożegnanie bez łez i czerni, a jednocześnie żyła nadzieją, a może, a może!!!!!??????
Uważam, że w każdej chorobie niezbędna jest nadzieja i szukanie informacji pozytywnych. Jeszcze jedno nie wolno dopuszczać myśli albo porównań z inną osoba np.ona była leczona lekiem X i się nie udało, to ja tego nie wezmę
to ja już nie mam szans, itd. Trzeba pamietać każdy organizm jest inny. W grupie operowanych ze mną było 9 osób, w ciągu roku odeszło 8, mnie los oszczędził. Dziś jestem babcią, mam marzenia bo je trzeba mieć! Pozdrawiam