Witam wszystkich.
Bardzo nowa na tym forum jestem.
Dziennik Pani Jandy czytalam juz wiele, wiele lat temu, ale mialam dluga przerwe, kilkuletnia. Wpadlam tutaj ponownie zupelnie przypadkowo, poprzez podeslana mi ksiazke. Wpadlam doslownie tuz przed tymi ostanimi WIELKIMI wydarzeniami. Wpadlam jak przyslowiowa sliwka w kompot.
Niektorzy nazywaja mnie aniolem smierci . Nie bojcie sie .
Jestem pielegniarka pracujaca na onkologii. Ponoc mam ten dar, ze sie przy mnie ludzie otwieraja. Mialam byc krytykiem teatralnym (LOL), ale wyszlo inaczej. Pewnie lepiej
Ale do rzeczy. Zaczelam czytac watek o raku Ness. Najpierw od poczatku, potem od konca, wreszcie od srodka. Nie przeczytalm jeszcze wszystkiego, ale wiem juz, ze Ness chciala ksiazke o tym wszytkim pisac. Jak mozemy jej pomoc? Co mozemy zrobic, aby ta ksiazka powstala?
Czy jest ktos, kto by te wszystke zapiski zaczal redagowac lub do redagowania oddal? Co na to najblizsi Ness?
Musze Wam tez podziekowac za dzielenie sie swoimi refleksjami na temat raka na lamach tej strony. Moja bliska kolezanka walczy w tej chwili z rakiem jajnika. Rak trzeciego stopnia w momencie wykrycia, z przerzutami w jamie brzusznej, ale nie w narzadach. Przeszla chemie, leczenie eksperymentalne (rodzaj szczepionki), jest swiadoma diety, preparatow uodparniajacych, uprawia joge, stara cieszyc sie zyciem. Niestety, potwor wrocil, i to w szesciu miejscach. Miesiac temu zaczela ponownie chemie. Jej coreczka wlasnie obchodzla czwarte urodziny.
Wiele tekstow z tej strony kopiuje i przesylam do K. Nie chce dac jej linku gdyz nie chce aby czytala o smierci Ness. Ona w tej chwili potrzebuje JEDYNIE pozytywnych wiesci.
Czy trzynasta jeszcze tutaj bywa. Czy moglaby sie odezwac? Mam kilka pytan.