POKONAŁAM RAKA!!!!!!!!!!!!!!!!

Postprzez Marysia Cz, 05.07.2007 10:16

Rozello, ci cywile robią naprawdę wiele dobrego.....
Nieraz zdarzają się naprawdę cuda. Pisałam tu już chyba kiedyś o moim koledze chorym na raka, jest po operacji płuca, był przerzut na mózg, jest też po operacji, teraz jest przerzut na kości i nie ma już co operować. Od podjęcia leczenia paliatywnego (bierze morfinę) mija dwa lata, a on stara się życ normalnie. Też cieszy sie każdym nowym dniem. Ja zreszta też...choć nieraz brak mi sił....
Ness, Skandynawska, przytulam Was mocno!
Jagoda, Ciebie też!
Avatar użytkownika
Marysia
 
Posty: 3169
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 12:17
Lokalizacja: Gliwice

Postprzez Barbara Kath Cz, 05.07.2007 11:11

Avatar użytkownika
Barbara Kath
 
Posty: 3888
Dołączył(a): Wt, 15.08.2006 19:11
Lokalizacja: HH

Postprzez rozella Cz, 05.07.2007 11:54

Tak Marysiu wiem, że "cywile" są dla Ness równie ważni jak i Osoby ktore wspieraja Ja swoim przykładem. TO właśnie o zwartych szykach jednych i drugich mówię. Każdy na swój sposób......
rozella
 
Posty: 382
Dołączył(a): Pn, 04.06.2007 09:13
Lokalizacja: Poznań

Postprzez KrystynaP Cz, 05.07.2007 18:25

Wszyscy powinniśmy doceniać, każdym nowy dzień, tylko często zapominamy o tym. Choroba jest takim stanem, który każe się nam zastanawiać nad naszą kruchością i przemijalnością na tym świecie, więc cieszmy się, póki jesteśmy i róbmy wszystko, żeby nam było przyjemniej iść przez życie.
KrystynaP
 
Posty: 1257
Dołączył(a): Wt, 30.01.2007 21:21
Lokalizacja: z rodzinnych stron

Postprzez KrystynaP N, 08.07.2007 09:29

KrystynaP
 
Posty: 1257
Dołączył(a): Wt, 30.01.2007 21:21
Lokalizacja: z rodzinnych stron

Postprzez rozella N, 08.07.2007 10:08

Znam dwa przypadki zażywania tego specyfiku i lekceważenia kuracji zleconej przez lekarzy....... Początkowo euforia, wydawało się, że super zadziałało niestety ... Na powrót do kuracji tradycyjnej było już za póżno. Jeden nowotwór to chłoniak, drugi przypadek to nowotwór krtani. Obecnie osoba związana z nami dość blisko, głównie wspólnymi tzw. interesami także przeszła wyłącznie na ten specyfik. BYła operowana na nowotór migdałkow. Były już przerzuty do węzłów chłonnych, kiedy przypadkiem zostało to wykryte. Operacja się udała, naświetlanie i bardzo dobrze rokowania. Jednak ktoś namówił i przekonał ta Osobę by zrezygnowała z leczenia tradycyjnego i przeszła wyłącznie na to. Cóż każdy ma wybór......
rozella
 
Posty: 382
Dołączył(a): Pn, 04.06.2007 09:13
Lokalizacja: Poznań

Postprzez KrystynaP N, 08.07.2007 17:14

Vilcacore zażywała moja przyjaciółka, było to 6 lat temu, ale wtedy nie było przeciwwskazań do zażywania andyjskich specyfików i kontynuowania leczenia konwencjonalnego. Trzeba było tylko robić przerwę przed i po chemii. Przypadek nowotworu mojej koleżanki już przy pierwszym rozpoznaniu nie dawał nadziei na wyleczenie. Lekarze określili jej czas na około pół roku. Przeżyła dwa lata. Po każdej dawce chemii miała czas na podkurowanie się i poprawę wyników krwi. Muszę Wam powiedzieć, że mimo bardzo agresywnej terapii, miała lepsze jej wyniki niż przed rozpoczęciem leczenia.
Oczywiście każdy ma wybór i to jest jakiś pozytyw. Ja tylko przedstawiam jedną z możliwości. Z tego co przeczytałam, to szczytne dzieło, jakie zapoczątkował o. Szeliga, mając na uwadze dobro swoich rodaków, niestety jest niweczone przez ludzi żądnych pieniędzy za wszelką cenę. Wiele preparatów sprzedawanych obecnie na rynku, nie ma już tych pożądanych właściwości. To tak jak np. olej lniany, niewłaściwie tłoczony i przechowywany, traci swoje walory zdrowotne, wręcz staje się trucizną.
KrystynaP
 
Posty: 1257
Dołączył(a): Wt, 30.01.2007 21:21
Lokalizacja: z rodzinnych stron

Postprzez rozella N, 08.07.2007 17:22

W tym właśnie Krystyno cały problem, może pierwsze produkowane oryginalne zioła były pomocne..... jednak popyt oznacza bardzo często mnożenie się, nieuczciwych producentów.
Najbardziej dobitny przykład zażywania tego specyfiku wszyscy znają. Bardzo znany piosenkarz tak dalece uwierzył w magiczną leku o którym mówimy tutaj, ze zrezygnował z operacji. Jak to się skończyło wszyscy wiemy......
rozella
 
Posty: 382
Dołączył(a): Pn, 04.06.2007 09:13
Lokalizacja: Poznań

Postprzez KrystynaP N, 08.07.2007 17:39

Dlatego dałam link na stronę, moim zdaniem właściwą, a poza tym to nie tylko zioła andyjskie, to również stosowna dieta, zresztą podstawa wszystkich terapii naturalnych. Jeżeli chodzi o piosenkarza to nie wiem o którego chodzi, ale też wcale nie roznosi mnie ciekawość, ani też nie mam zamiaru niczego komuś narzucać. Nie znam historii choroby tego człowieka i całokształtu leczenia. Mogę tylko dodać, że moja koleżanka nie stosowała niestety żadnej diety, nie miałyśmy wtedy na ten temat wystarczającej wiedzy, właściwie żadnej, a lekarze uważali, że może wszystko. Domyślam się teraz dlaczego, zapewne uznali, że już nie warto się starać, bo i tak nic z tego nie będzie. Od tamtego tragicznego czasu staram się stale zgłębiać wiedzę i wiem, że same preparaty lecznicze, to za mało, stanowczo za mało.
KrystynaP
 
Posty: 1257
Dołączył(a): Wt, 30.01.2007 21:21
Lokalizacja: z rodzinnych stron

Postprzez rozella N, 08.07.2007 19:04

Krysiu zawiesmy temat, podzieliłyśmy sie swoimi spostrzeżeniami ,i niech tak zostanie. WIadomo decyzja zawsze nalezy do tego, ktory sięgnie po daną metodę.

p.s jeżeli chcesz podam CI nazwisko tego piosenkarza, a raczej barda. Jednak wolę zrobić to na priva. NIe chcę publicznie wymieniać ludzi z nazwiska. Pozdrawiam .
rozella
 
Posty: 382
Dołączył(a): Pn, 04.06.2007 09:13
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Marysia N, 08.07.2007 21:36

A mój wujek, który jutro idzie na operację nowotworu złosliwego jelita, najadł się dzisiaj.....bobu!!!!!!!! Na próżno moje wcześniejsze gadanie o diecie. :cry:
Avatar użytkownika
Marysia
 
Posty: 3169
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 12:17
Lokalizacja: Gliwice

Postprzez KrystynaP N, 08.07.2007 22:19

Niestety nie ma idealnych rozwiązań, co nie znaczy, że nie należy ich szukać.
Pozdrawiam wszystkich, a szczególnie Ness.
Marysiu Twojemu wujkowi życzę powodzenia, mimo małej jego, przedoperacyjnej, roztropności.
KrystynaP
 
Posty: 1257
Dołączył(a): Wt, 30.01.2007 21:21
Lokalizacja: z rodzinnych stron

Postprzez ness Pn, 09.07.2007 08:23

Marysiu, poniekąd rozumiem wujka...ja też uwielbiam bób!!!
pewnie myśli że po operacji nie będzie mógł go jeść...hehe
no ale faktem jest, ze zaszalał...

co do tego, o czym piszecie, to ja też mam niestety negatywne relacje...
dwie osoby z rodziny mojej koleżanki brały i odmówiły operacji...
nie ma ich już tutaj.
Ale mogło być też tak, że wszystko zaczęli za późno.
wtedy sie zwala winę na ostatnią rzecz, którą brali.
U mnie jest jakoś dziwnie. Niby wszystko było pod kontrolą, czerniak w stopniu III nie jest może najłatwiejszy, ale naciek nie był duży, można by przypuszczać, ze powinno być ok i tak to wyglądało. Z węzłów zajęty był tylko wartownik, reszta wyciętych czysta, logika podpowiada, ze nowotwór został chwycony i wywalony w porę.
Tymczasem kilka komórek czekało przyczajonych na moment mojej słabości, a taki się pojawił, gdy bardzo sie przejmowałam tym, co w pracy, całą ta sytuacja z dymisją dyrektora, machlojkami urzędników, zaangażowanie w walkę o mojego dyrektora, wściekłość z powodu brudu jakim oblepiona nasza polityka, a który spływa niestety na kulturę.
Pewnie też troska o zdrowie i życie szefa, który czekał na bypasy, a był też w to wszystko zaangażowany i bałam się, ze w emocjach mi tam padnie. Na zebraniach ściskałam w kieszeni nitroglicerynę, przeszkolona co robić, gdyby coś...
no i wyszło!
na początku lutego badania, które nic nie wykazały, a 25 już byłam w szpitalu. Tego samego dnia odeszli z teatru nasi kochani dyrektorzy i tego samego dnia szef też poszedł do szpitala. Wszystko jednego dnia.

I od tamtej chwili się zaczęło na nowo i to 10 razy mocniej.
Nie wiem jak to zatrzymać.
Avatar użytkownika
ness
 
Posty: 3029
Dołączył(a): Śr, 15.03.2006 20:56
Lokalizacja: home sweet home

Postprzez Rfechner Pn, 09.07.2007 08:38

Witam ! Niedawno wyczytalam . ze wlasnie tak jest jak mowisz Nessko ,silne przezycia wyzwalaja przyczajone komorki ,i ktore czekaja tylko na nasza slabosc i potem to juz masakra.Choroba i walka z nia Tak duzo ludzi to dotyka , i tutaj na forum i w realu ,moj szwagier rozpoczal walke . nie wiadomo jak to zatrzymac. Czlowiek tylko moze miec nadzieje na wygranie WYGRANIE Pozzdrawiam cie Nessko serdecznie i wszystkich borykajacych sie zta wedna choroba
Avatar użytkownika
Rfechner
 
Posty: 5496
Dołączył(a): Pn, 07.03.2005 21:49
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez ness Pn, 09.07.2007 08:48

Pozdrawiam, Reniu!
sił dla szwagra!!!
Avatar użytkownika
ness
 
Posty: 3029
Dołączył(a): Śr, 15.03.2006 20:56
Lokalizacja: home sweet home

Postprzez Borusek Pn, 09.07.2007 09:27

Nesko kochana, nie odzywam sie , bo i wkoło mojej rodziny i najblizszych przyjaciół żle sie dzieje, ale czytam ,ściskam mocno Ciebie i wszystkich tu zagladających i WIERZĘ że będzie dobrze. W tej chwili córka mojej najlepszej przyjaciółki ( o której kiedyś wspomniałam) jest w szpitalu i lekarze chyba juz nie wierzą i jej się to udziela Ma 25 lat. Ech ciężko ,myślałam że jestem mocna..........Jeszcze raz ściskam
Avatar użytkownika
Borusek
 
Posty: 225
Dołączył(a): Wt, 30.05.2006 10:42
Lokalizacja: ..... z marze

Postprzez Marysia Pn, 09.07.2007 09:38

Ness, mi tez mówią, że za bardzo angażuję się w problemy innych. Ale jak można być tylko obok? Tez nie potrafię. A rak, niestety atakuje organizm, który nie ma już sił na obronę.
Moje spostrzeżenia odnośnie zażywania jakichkolwiek specyfików. Gdy leżałam w onkologii, wiele osób radziło różne cudwone leki. Nigdy w to nie wierzyłam....
Suplementy zaczęłam brać tylko dlatego, by nie robić przykrości mojej koleżance z USA, która bardzo chciała mi pomóc. Przysyłała informacje i tabletki...
I...biorę do dzisiaj, wierzę, że mi pomagają. A najważniejsza w tym wszystkim jest chyba właśnie ta silna wiara...Bynajmniej w moim wypadku. Choć też nieraz mam momenty, ze po prostu sie boję. Tak do końca to nigdy nie wiadomo, kiedy nastapi nawrót choroby. Bo te złe komórki sa w organiźmie, chodzi tylko o to, by się nie mnożyły.
Borusku. Najgorsze jest to, gdy młodzi ludzie zaczynają chorować...
Avatar użytkownika
Marysia
 
Posty: 3169
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 12:17
Lokalizacja: Gliwice

Postprzez ness Pn, 09.07.2007 09:41

Marysiu, myślę, że z suplementami to jest inna bajka. One po prostu działają i do tego nie trzeba wiary. Jestem na chodzie dzięki nim i bardzo to doceniam.
Ale specyfiki różnej maści... tu jest różnie.

Borusek, trzymaj się, dzięki że się odezwałaś.
Pozdrawiam i dobrej myśli!
Avatar użytkownika
ness
 
Posty: 3029
Dołączył(a): Śr, 15.03.2006 20:56
Lokalizacja: home sweet home

Postprzez Marysia Pn, 09.07.2007 09:46

Ness, mam takie samo zdanie. Choć wiem, że wiele ludzi w suplementy też nie wierzy.
Ness, ściskam!
Avatar użytkownika
Marysia
 
Posty: 3169
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 12:17
Lokalizacja: Gliwice

Postprzez Jerry Pn, 09.07.2007 17:21

światełko
Obrazek
Avatar użytkownika
Jerry
 
Posty: 1076
Dołączył(a): Pn, 05.03.2007 22:30
Lokalizacja: z sieci :)

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ogólne