Hyde Park 2006

Zapisane na zawsze wątki forum.

Postprzez teremi Pt, 01.12.2006 09:17

kurczenkola a gdzie to wszystkich wywiało?
¦ciana śnieg klawiaturę zasypał? Emcia gdzieś się ukryła? tak się przyzwycziłam że każdego dnia mogę Was czytać, że dzień bez lektury Waszych przemyśleń to dzień prawie stracony.
Prawie, bo honoru HP bronią Bromba, Mashmunek, Trzynastka, Maga.
No cóż nigdy nie byłam na zawodowym meczu piłkarskim i ... jakos nie żałuję chociaż pamiętam kiedy przed laty na koloniach rozgrywano mecz kadra kontra wychowankowie, ponieważ sędzią był instruktor w-f, to młodzież zbuntowała się i już po pierwszych minutach usunęła sędziego z boiska no i mnie demokratycznie wybrano na sędziego (sędzię?): miałam fajnie, siedziałam w fotelu specjalnie wysłanym poduszkami - oczywiście z boku żeby nie oberwać piłką, miałam gwizdek z którego często korzystałam no i oczywiście żadnego pojęcia o piłce nożnej, chociaż przepraszam - wiedziałam, że piłka ma wpaść do bramki - młodzież przyznała mi specjalną nagrodę dla sędziego turnusu (oczywiście młodzież wygrała, bo ja nie uznałam żadnej bramki strzelonej przez kadrę).
Mashmun, ale w sumie to takiej atmosfery zazdroszczę i wybierama siatkówkę - już jutro i... to się okaże.
Jak przygotowania do premiery?

Trzynastko w Grosiku podałaś przepis "wątrobowy" litości to się nie da pić - wybieram spacery i dobry nastrój, czy masz jakieś łagodniejsze metody?

no dobrze nie będę się rozkręcać literacko, bo te minuty dzisiaj szybko umykają. Nie wiem czy rano patrząc w lustro czasami tak macie?

"Jestem brzydka"

Jestem brzydka - ja wiem - niekrasiwaja
Ludzie mówią tak o mnie, a on
A on czeka po pracy każdego dnia
Odprowadza mnie aż pod sam dom.

Na ulicy codziennie spotykam go
W oczy patrzy mi jak dotąd nikt
Dziś z daleka zawołał na cały głos:
Z wszystkich dziewcząt najmilsza to ty!

Wczoraj deszcz zaczął padać, ulewny deszcz
Bez namysłu mi płaszcz oddał swój
Wszyscy ludzie widzieli jak objął mnie
I gadają, że on już jest mój

Jaki piękny jest świat od tamtego dnia
Patrzę w lustro i uśmiecham sie
Niech mi ktoś powie z was - niekrasiwaja
Nie uwierzę nikomu, o nie!
(O.Obarska)
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Postprzez Trzynastka Pt, 01.12.2006 19:22

Sluchajcie! Mialam tu wkleic atak zimy w Chicago i okolicy, ale na znak prostestu nic z tego.
Strajkuje, jak polscy listonosze- Nie cierpie zimy, nie cierpie zimy, nie cierpie zimy!!!!!!!!!!
Jedynym zachwyconym dzis o swicie byl Apollo Mlodszy. O 6 rano telefon z dystryktu szkolnego- brak lekcji, a zaspany P. usmiechnal sie do mnie i odparl: "Perfect, just perfect" i chrapal dalej.
Najpierw deszcz, potem marznacy deszcz, potem syberyjskie zimno, wiatr i snieg.
Ja przedwczoraj mowiaca do Szpakowatego:" Mowilam Ci juz, nie znosze jej, nie znosze zimy". A ten: "T., gdzie ty jakas zime widzisz, trawa zielona dookola?". "Czuje, ze nadchodzi; widze po tych olowianych chmurach i ani sobie nie mysl, ze jak kiedys trafisz na te Twoja Alaske to tam do Ciebie przyjade; nigdy w zyciu, chyba ze na jeden wiosenny cruise po morzu". No i przyszla. Caly czas obmyslam ucieczke w cieple kraje.
Bez wzgledu na ilosc postow po mnie zachwycajacych sie zima, zdania nie zmienie i juz. Ona sie nadaje tylko na spacer i kilka fotek, no i jeszcze na plomien w kominku, tyle w niej widze.
Byle do wiosny i kolorow, do slonca i ciepla, buuuuuuuuuuuuuuuuuu!!!

Teremi, to sie usmialam z tego sposobu na watrobe- proponujesz spacerek i spokoj. Od tego przewody zolciowe sie nie "odkorkuja". Ten drenaz przeprowadza sie drastycznie nieco. Lece po sol Epsom, za 2 godziny zaczynam pic to swinstwo:)

A Druhenki to gdzie? Po chicagowsku zasypane sniegiem? Strajkuja? Z obowiazku pisania zwolnione? No to ja dyzuruje dzis podczas "meki watrobowej". Wylazic mi tutaj z zakamarkow, weekend sie zaczyna!!!
MarysiuB, jak juz obrobisz te straszne polityczne tematy, to wroc na rodzinna miedze; czekam tu na Ciebie i relacje o Kangurach, bo moja droga powoli zasypuja nas wierszenki; listow ludzkich tasiemkowych ani, ani. Szkoda.
Trzynastka
 
Posty: 1050
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 13:59
Lokalizacja: Chicago

Postprzez teremi Pt, 01.12.2006 19:34

Trzynastko witaj gdybyś tworzyła stowarzyszenie "tych co nie lubię zimy" ta ja też chętnie sie przyłączę - ja po prostu boję się zimy. Młodszemu A to się i nie dziwię, bo w jego wieku też miałam inny stosunek do ostatniej pory roku w roku ale teraz już w początkach jesieni zaczynam tęsknić za wiosną i latem.

Z tym oczyszczaniem to trudno masz rację - wiem, ale czy nie ma mniej drastycznych sposobów? Ja niestety soli nie przełknę; w swojej domowej kuchni używam soli w bardzo ograniczonym zakresie - "dosalam" przyprawami i stąd ta awersja być może a poza tym to to jest - przepraszam - o....

Z tym zasypaniem Druhen to chyba masz rację (u ¦ciany padał snieg, to może i kable zasypał), Emcia jeszcze nic o ataku zimy nie wspominała ale może wygrzebuje się spod zasp?

no nic u nas jutro nadal słonecznie i ciepło i oby tak do wiosny.
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Postprzez GrejSowa Pt, 01.12.2006 20:05

Cześć, czy chcecie czy nie melduje się Sowa w nastroju piątkowym, w pełnej gotowości do akcji odśnieżania, tfu, odwierszenkowywania HP. Czuj czuj czuwaj!!! W dziobie mam list ludzki, tfu, sowi, tasiemkowy, przecudnej urody...ale...ale...ale...obiecać nie mogę, że wierszenka się po drodze kiedyś-gdzieś nie trafi, hi hi, phi, łojeeeezuuuu, luuudzieeeeee!!! No, co..?! Trochę już jestem rozgrzana piwkiem grzanym...;-)

Na boku piszę sowie sowi list tasiemkowy, a jednym okiem zerkam co tu smarujecie...Trzynastko, nie wiem jak w Chicago, ale w Polsce to są "listonosze", a nie "blistonosze", hi hi...to mi się raczej kojarzy z "biustonosze" i od razu mi się przypomniała taka niedawna historia...oglądałam talk-show Kuby Wojewódzkiego, którego gościem był Franciszek Starowieyski - jak powszechnie wiadomo doskonały znawca kobiecych piersi, które sam nazywa w liczbie pojedynczej "cyc". Przez większą część spotkania panowie rozmawiali więc o tej części damskiego ciała, a Kuba próbował się dowiedzieć jaki "cyc" jest według Starwowieyskiego piękny. Z góry założył, że obwisły to na pewno nie, tylko sterczący. Na to Starowieyski odparł, że o urodzie kobiecego "cyca" decyduje przede wszystkim kształt, krągłość, a nie to czy jest płaski i obwisły, czy też sterczący. Ale widząc, jak Kuba przygląda mu się z niedowierzaniem dorzucił gromkim głosem: "Cyc nie kutas, stać nie musi".

To tymczasem...

dopisek po chwili...

P.S. Trzynastko!!!!! Twoja edycja słowa "blistonosze" wymusza na mnie edycję mojego postu o "cycu"...chcesz tego...?
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez gocha Pt, 01.12.2006 20:23

A ja bardzo lubie byc zasypana! Do roboty nie trzeba isc, bo "snow day", za oknem bielusienko i slicznie, na moich swierkach w ogrodzie ogromne czapy sniegowe. Ulice dopiero co odsniezyli, a przed chwila jeszcze bylo nieskalanie. Dopiero zaczyna sie ruch, sasiedzi wychyneli odsniezac podjazdy. A moj O. w k-r z aparatem, wiec nie moge wkleic zdjecia, musicie uwierzyc na slowo. Troche mnie tylko przestraszylo, ze bede musiala sama lopata wywijac. Ale przed chwila niespodzianka, step-synek z kolegami podjechal swiezo odsniezona ulica, wyciagnal z bagaznika maszyne do odsniezania i wiuuuuu, podjazd czysciutki. Sam o tym pomyslal i az mi sie cieplutko w okolicach serca zrobilo.

Bardzo mi ten wolny dzien pasuje, bo mam wiecej czasu na moja dodatkowa robote, nad ktora siedze od poltora tygodnia, a musze skonczyc do poniedzialku. Pisalam wam kiedys chyba o paskudnych egzaminach, ktorych sporo trzeba pozdawac, zeby zostac dyplomowanym aktuariuszem. No to teraz, jak juz wszystkie pozdawalam, zabawiam sie w ukladanie pytan (to wiosna) i sprawdzanie prac egzaminacyjnych (to wlasnie teraz), bo wszystkie te egzaminy opieraja sie na woluntariuszach z towarzystwa aktuaryjnego. Tak wiec poltora tygodnia temu przyszla do mnie paka z prawie dwoma tysiacami prac (kurcze, na taka ilosc to jednak nie bylam przygotowana). Wszystkie odpowiedzi pisane recznie, a poniewaz pytania problemowe, to kazda prawie odpowiedz inna. Idzie wiec zmudnie i gdyby nie ten wolny dzien, to chyba bym sie nie wyrobila na czas. Za to spotkanie wszystkich sprawdzajacych i finalowe "docieranie" ilosci punktow bedzie w przyszlym tygodniu w Las Vegas (bo tam tanie hotele i tanie bilety samolotowe, i tak ludzie zostawia majatki w kasynach, ale na mnie chyba nie zarobia, hi, hi).

Masza, dzieki za fotki z Manchesteru, mialam o to miasto zahaczyc w drodze do k-r w lipcu, ale przez poknocone bilety lecielismy zupelnie inaczej, niz bylo planowane.

Maga, dzieki za recenzje, juz sobie zamowilam "Orphans" przez internet.

I to by bylo na tyle, wracam do mojej niesprawdzonej kopy na biurku i do piosenek AO spiewanych przez Maryle.

Dopisek po chwili. Sowa, witam, usmialam sie. Starowieyskiego pamietam z wystawy w Kazimierzu sporo lat temu, widze, ze specyficzne poczucie humoru dalej mu dopisuje, a gusta sie nie zmieniaja.
Avatar użytkownika
gocha
 
Posty: 474
Dołączył(a): Pn, 18.07.2005 20:40
Lokalizacja: arlington hts, IL

Postprzez GrejSowa Pt, 01.12.2006 21:25

To znowu ja...słuchajcie, mam trochę zaległości w czytaniu HP...więc wybaczcie, że się za bardzo nie poodnaszam tym razem, ale za to jakieś historyjki ostatnie z życia może powybieram i Was uraczę...tylko nie wiem od czego zacząć...Aha, dzisiaj mija 16 100 dzień mojego życia...Koleżanka w pracy mi to sprawdziła w internecie, jakiś programik ponoć jest...Statystycznie rzecz biorąc przespałam z tego jakieś 5 366 dni...i do dzisiaj nie mogę sowie tego marnotrawstwa wybaczyć...tyle mogłam zrobić, a ja sowie chrapałam jak gdyby nigdy nic...

Od pewnego czasu nie chodzę już do pracy Prądzyńskiego, tylko przez Dworzec Zachodni, ale wcale nie z powodu niedzielnej uroczystości, że zagrodzone, że coś...tylko jak był deszcz i zobaczyłam przed sową nagle kałużę, to się wystraszyłam. Bo to nie była tam jakaś zwykła kałuża, tylko jezioro, morze, co ja mówię - ocean!!! Rozejrzałam się bezradnie na lewo - woda do samego muru, następnie spojrzałam w prawo gdzie jest chodnik - zalany...po prostu zero miejsca gdzie można nogę postawić i się jakoś przesmyczyć boczkiem...Może i nawet by się udało, ale rano jeździ tamtędy dość dużo samochodów, które za każdym razem wywoływały takie tsunami, że jakby mnie dorwało gdzieś po drodze - to normalnie po mnie. No i tak stałam załamana, zerkając na zegarek, z którego wynikało, że jak się cofnę do Dworca Zachodniego, żeby pójść z drugiej strony, to będę miała olbrzymie spóźnienie. I nagle zajechała pod EXPO taksóweczka, która kogoś przywiozła. Wiedziałam, że to moja ostatnia deska ratunku. Podeszłam i pytam kierowcy czy nie chciałby zrobić dobrego uczynku. On na to podniósł wzrok i tak na mnie spojrzał, że aż się przestraszyłam własnych myśli, więc od razu mu mówię, że ja do pracy, że kałuża, że nie wiedziałam, nie mam jak przejść...itp...i czy by mnie nie mógł PRZEPRAWIć na drugą stronę tego jezioro-morzo-oceanu. A on, ku mojemu totalnemu zaskoczeniu, uśmiechnął się i mówi, że nie ma problemu. Ja z tego zdenerwowania i zmieszania pytam go bez sensu którędy będzie jechał (tak jakby była jeszcze inna możliwość), a on na to: no, jak to...? PRZEZ KAŁUŻę!! Przeprawiałyście się kiedyś przez kałużę...? Słuchajcie, co za radość...oczywiście nie było mowy o zapłacie...dotarłam na czas i na dodatek podbudowałam swój optymizm i wiarę w bezinteresowną życzliwość ludzką, ale od tamtej pory ani razu nie próbowałam iść dotychczasową trasą i jadę teraz do Dworca Zachodniego, którego przejście, najpierw pod ziemią, a potem ulicą Tunelową, zajmuje mi dobre 10 minut. Słuchajcie - inny świat, inne klimaty...takie bardziej dworcowe, z lat 70-tych...jeśli wiecie o czym mówię...to by dopiero było do pokazania gdybym zrobiła zdjęcia...i tak sowie myślę, że trzeba się powoli otrzepać z tego lęku po kałuży, bo tak się dalej nie da chodzić do pracy...ale pomyślę o tym w poniedziałek...

To na razie, spadam do następnej historii...
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez GrejSowa Pt, 01.12.2006 21:45

No, i znowu ja...teraz będzie o roztargnieniu...Fajna cecha, lubię ją zwłaszcza u innych;-), u siebie mniej...Roztargnienie kojarzy mi się z różnymi zabawnymi zdarzeniami...Mój szef jest roztargniony, ciągle gdzieś coś zostawia, gubi, przekłada, szuka, zapomina...ale ostatnio to już przeszedł samego siebie...Szukaliśmy pracowników do dzialu produkcji i daliśmy ogłoszenie do gazety. Dzwoniący kandydaci podawali swoje dane, szef je przeglądał i po jakimś czasie oddzwaniał. Trwa to zazwyczaj tydzień, kilka tygodni...zależy..Siedzimy x koleżanką razem z szefem w pokoju i słyszymy, jak dzwoni do jakiegoś kandydata mówiąc mu, że szukamy ludzi itp...ale kątem oka i ucha czujemy, że szef jakiś dziwny i rozmowa też...z każdą chwilą, aż wreszcie widzimy jak do naszego pokoju wchodzi mężczyzna, z komórką przy uchu, przerażony z lekka...i cały czas mówiąc do tej komórki zwraca się jednocześnie do naszego szefa: "Ależ Panie Prezesie, ja już przecież u Pana pracuję!". Czujecie to...? Przeraził się chłopak, bo był na okresie próbnym, że się nie sprawdził i firma wciąż szuka kogoś na to stanowisko...Na szczęście mój szef ma niesamowite poczucie humoru i za chwilę wszyscy leżeliśmy ze śmiechu. No, ale żeby dzwonić z ofertą pracy do swojego pracownika, to trzeba umieć, co...?

Przepraszam, a do kogo ja to wszystko piszę...? Jest tu kto? Czy koleżanki się zbulwersowały cycem...? Hi hi...

P.S. Planujemy jakiś mały remoncik w mieszkaniu i tak sowie myślę, że przydałyby się nowe krzesła, tylko z kasą krucho, bo budźecik niewielki. Nawet już dzisiaj wpadłam na pomysł akcji "Kup krzesło"...z tabliczkami nie będzie problemu, z certyfikatem też, da się zrobić...ja tylko nie wiem co ja bym tu mogła odstawić w mieszkaniu, żeby było premierowo...bo te ściany, ekhm, ekhm, to już chyba wszystko widziały ;-) Aha, krzeseł ma być cztery, ale zostaly już tylko trzy, bo jedno ja już kupiłam...spieszcie się ;-)
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Trzynastka Pt, 01.12.2006 22:07

Sowka, jestem, ale zaraz wyjezdzam z domu, bo musze uciec przed kuchennymi zapachami (zakaz zarcia do konca dnia, Ty to slyszysz, do konca mojego dluuugiego dnia, nie wytrzymam, po co mi byly watrobowe eksperymenty).

Ty sie pytasz, co odstawic?
Jak to- polaczyc ten cyc z "bezinteresowna zyczliwoscia ludzka", khm, khm i krzesel bedziesz miec w nadmiarze; sponsorzy sie znajda:)
A tak w temacie "cyca". W tym tygodniu spotkalam sie z klientem, bardzo slusznego wieku i ten zamiast mnie sluchac, to ciagle, kurcze, spogladal na delikatnie i fachowo mowiac moja klatke piersiowa. Jak mnie zdazylas poznac, to wcale tam szczegolnie duzej zawartosci nie ma, ale bylam w swetrze i moze stad ta zmylka. Wyspowiadalam sie z tych ogledzin klatki piersiowej Szpakowatemu przypominajac zacny wiek mojego rozmowcy, ale to wcale nie znalazlo zrozumienia. Oburzyl sie, ze ten pan byl TYLKO 10 lat starszy od niego. Phi. Juz ja widze na co bedzie patrzyl Szpakowaty za 10 lat.

Pamietam tylko o jednym- do 18-ej mojego czas nic nie jesc, NIC NIE PIC. Oszaleje! Wyjezdzam zrobic sobie zakupy, w nagrode za te zdrowotne meki:)
Pisz Sowka, pisz, jak wroce to musze wypic dwukrotnie to, co Teremi nazwala o.....a, a o 21:45 polozyc sie na 20 minut bez ruchu. Ja bez ruchu, bede sie zanosic ze smiechu, chyba ze dolegliwosci mnie jakies wielkie zmoga. Wprawdzie kaza lezec spokojnie, ale to chyba oznacza, ze na brzuchu moge miec laptopa, co?
Trzynastka
 
Posty: 1050
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 13:59
Lokalizacja: Chicago

Postprzez GrejSowa Pt, 01.12.2006 22:19

A w mojej piekarni koło pracy niedawno była promocja - bułki z żeń-szeniem!!!

Któregoś wieczoru, tuż przed wyłączeniem komputera i pójściem spać, odezwała się do mnie na gg koleżanka pisząc, że stało się coś strasznego, że musi mi to powiedzieć...Sen od razu mi odszedł i mówię: "mów", a serce mam już w gardle i wstąpila we mnie matka Grejs od Sów gotowa do udzielenia pierwszej pomocy. A koleżanka w te słowa: "Wiesz, padł mi twardy dysk, piszę z komputera siostry, jestem załamana"...czy jakoś tak...No, i mialam dylemat co powiedzieć..."czy mogę Ci jakoś pomóc, chcesz o tym porozmawiać"..? Luuudzieee, normalnie nie ma jutra bez komputra....I przypomniało mi się to powiedzonko o dobrym informatyku, które potem zmieniłam na "o dobrym piwoszu"...a teraz chciało mi się powiedzieć, że dobry komputerowiec to taki, który pada razem z dyskiem, dobre...?!
A dzisiaj padła strona KJ na jakąś godzinę to normalnie szok! Odcięcie od świata!

Słuchajcie, nie wiem jak Wy, ale ja już nie mam chwilowo nic ciekawego do powiedzenia, jestem padnięta po całym tygodniu pracy, życia, przebojów...i w ogóle, i na koniec mam historię o drodze do pracy, ale tej pracy, w której mam roztargniętego szefa...biuro mieści się w Marysinie Wawerskim, jest położone na końcu bocznej uliczki, tuż pod lasem...i pomyśleć że niedaleko jest główna, ruchliwa droga, miasto tętniące życiem, a tu cisza, spokój, las (brzozowy!!!)...jak na prowincji jakiejś...czili cudnie, no więc dochodzę do biura boczną uliczką...Kiedyś pisałam Wam o niej, że ona na pewno nie prowadzi do Europy, bo wygląda jak zwykła, polna droga, a nawet gorsza, bo ziemia czarna, jak żużel...góry i doliny, a po jednej stronie tylko nieliczne fragmenty chodnika. W zimie oblodzona stanowi niezłe wyzwanie, jak jest mokro to można się nieźle ubabrać, a nawet wykąpać...wiem coś o tym...no, jednym słowem pokonanie jej to sport ekstremalny...zwłascza wieczorem przy słabym oświetleniu...tylko w suchy dzień, najlepiej letni, jest jako tako...Co ja mówię "jest"...BYŁO! Wyobraźcie sowie, niedawno, tą drogą, przepraszam, ULICĄ, można się juz przejść do Europy. Piękna, szara, gładka, wyłożona równiutką kostką, tylko w połowie podwyższenie w celu ograniczenia prędkości samochodów. Z boku cudowny chodniczek z podjazdami w kolorze czerwonym...No, po prostu cudo...Można teraz iść w dzień i wieczorem, choćby po ciemku...I wiecie co...? Nagle jakoś mi to spowszedniało, znudziło...to, że taka przewidywalna, równa, gładka...ani się o co potknąć, ani przewrócić a potem podnieść, ani elementu zaskoczenia, lęku, nauki jakiejś...taka łatwiuśka do pokonania, szybka, bezpieczna...nuudaaa, phi! I pytam się - komu przeszkadzała wcześniej...?!

Trzymajcie się, Druhny, spadam do życia i spraw, postaram się, tak jak obiecałam, być tu w niedzielę na rozdaniu nagród Europejskiej Akademii Filmowej, może uda się wkleić jakieś fotki z relacji na żywo w Polsacie. Tymczasem pa, dobrej nocy, dobrego dnia...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
BALLADA O SZAKALU - Elektryczne Gitary

Pośród materii codziennie pędzisz życie
tak ciężkie i szare jak ołów
znowu lotnisko i ty z walizką
i nowe zlecenie od starych matołów
a życie przecież jak dobrze wiecie
to encyklopedia w dwunastu tomach
a szczęście jest wtedy gdy nie ma biedy
a dobry duch banku to czynny bankomat

a bieg wypadków szybszy jest niż kula
martwi z podłogi powstają w bólach
bo nie ma sensu bez nonsensu
nie ma skutku bez przyczyny
nawet Rolls-Royce się nie ruszy
gdy w zbiorniku krwi jest więcej niż benzyny

raz ciężki jak głaz raz lekki jak gaz
lepiej zaufaj i poddaj się zmianie
gdy w pracy kiks czym prędzej rób miks
odchodzi dziś szakal nastaje mieszaniec

znikąd donikąd nie znikniesz tym razem
czy chcesz już zawsze leżeć przed obrazem
inny dawno na twym miejscu już by wisiał
i co w końcu powiesz na to
że cię zbawi Lady Macbeth w skórze Rysia

a bieg wypadków szybszy jest niż kula
martwi z podłogi powstają w bólach
bo nie ma sensu bez nonsensu
nie ma skutku bez przyczyny
nawet Rolls-Royce się nie ruszy
gdy w zbiorniku krwi jest więcej niż benzyny

znikąd donikąd nie znikniesz tym razem
czy chcesz już zawsze leżeć przed obrazem
inny dawno na twym miejscu już by wisiał
i co w końcu powiesz na to
że cię zbawi Lady Macbeth w skórze Rysia
Ostatnio edytowano Pt, 01.12.2006 22:26 przez GrejSowa, łącznie edytowano 2 razy
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez GrejSowa Pt, 01.12.2006 22:23

Trzynastko, aż TAK nie zdążyłam Cię poznać, ja potrzebuję trochę więcej czasu ;-)
Pozdrawiam Cię!
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Małgosia Sz Pt, 01.12.2006 23:54

Hej hej szkoda że mnie nie widzicie, mogłabym straaaaszyć. Trzynastka oczyszcza wątrobę, a ja twarz hihihi przed jutrzejszą galą. Maseczka z Body Shopu (kupiłam sobie w Manchesterze u nas niet, a bardzo lubię) na gębie no i w takim stanie wybłagałam kabelek.

Trzynastko, Teremi przyłączam się do klubu. Zima tylko w górach na nartach (nie byłam już jakieś 7 lat). W mieście koszmar. Skrobanie szyb w samochodzie rano. Konieczność noszenia czapki (Emciu!), szalika, rękawiczek brrrr nie cierpię! W zasadzie toleruję jeszcze zimę w towarzystwie dobrej płyty i nalewki (4 butelki miodówki się robią).

W sprawie biustu... oj się rozczuliłam... Bronka na której stronie jest ta wierszenka o Maszmunie, który z odkrytym biustem lata po mieście? Cholerkunia nawet jej sobie nie wydrukowałam, a przecież to było arcydzieło hihihi.

Mam historię i o roztargnieniu i o biuście (no takiego tematu to ...ekhm...ekhm... nie mogę przegapić). Otóż kiedy jakiś miesiąc temu miałam dziwne problemy zdrowotne (ostry ból w piersiach bez powodu), zrobiłam sobie mnóstwo badań i z tymi badaniami udałam się na konstultacje do mojego bliskiego kolegi, wybitnego kardiologa (i nie jest to mąż Grażyny Torbickiej, to tak a propos karaoke, więcej nie wyjaśniam). Ponieważ nie chodziłam do pracy to strój mało formalny miałam. Mówiąc wprost byłam bez biustonosza. Oczywiście debil@Shirley nie pomyślał, że jak ma się ból w klatce piersiowej to może lekarz będzie chciał debila osłuchać. K. obejrzał badania, zdjęcie rtg i mówi: dobra Małgoś zdejmuj koszulkę to Cię osłucham. Kurcze ale mi głupio było! Coś bąknęłam, że nie mam biustonosza, ale K. był wyluzowany, stwierdził, że trudno i jakoś poszło.

Jeszcze historyjka o T. (to w temacie roztargnienia, tak trochę obok, ale piszę). Kiedy byliśmy kilka lat temu na wakacjach na Krecie (nasze pierwsze wspólne wakacje, więc Kreta zawsze będzie dla mnie piękną wyspą) czekaliśmy wieczorem w miasteczku Agios Nicholaos na autobus do naszej wsi (Istro chyba się nazywała). T. podszedł do informacji i pyta: What time is the next bus to Agios Nicholaos? Pani zdębiała, no bo przecież byliśmy w Agios Nicholaos. Więc coś zaczęła mu tłumaczyć, ale on myślał, że nie zrozumiała pytania, więc głośno i wolno pyta raz jeszcze: WHAT TIME IS THE NEXT BUS TO AGIOS NICHOLAOS? Ja nie mogłam mu powiedzieć o co chodzi, bo tak się śmiałam, że nic nie byłam w stanie z siebie wydusić. Wreszcie on się połapał w czym rzecz. Od tej pory funkcjonuje w domu to hasło, kiedy mamy się kogoś o coś zapytać. I ciągle mnie to śmieszy, nawet teraz się śmieję (z trudem bo maseczka zasycha)!

Gocha powodzenia z papierami!

No jeszcze się wpiszę w temacie fotelowym i spadam.

Dobrej nocy Druhny!
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez GrejSowa N, 03.12.2006 09:34

Czeszcz HP! Witam Druhny w ten piękny, słoneczny, ale już trochę zimowaty poranek...¦niegu niet...tylko szron na dachach...Migreny też niet, ale w piątek i wczoraj dała popalić...w piątek trochę lżej i całe szczęście, bo musiałam pracować...a wczoraj...cholera, nawet nie mogę o tym myśleć, miałam być na spotkaniu z foremkami przed premierą i pewnie się na mnie poobrażały w cholerę, ale ja w tym czasie leżałam na kanapie z kompresem na głowie...eh...szczekam więc tu teraz jako ta kania dżdżu na relacje, zdjęcia, wrażenia...ale jeszcze rano, pewnie śpią, piszę więc najciszej jak się da, ciiiiiii.....

A ja tu tymczasem pobronię sowie honoru HP, bo widzę, że Druhny wszystkie jak raz zawiane (ekhm, ekhm) chyba...Zresztą, czy ja wiem...czy honoru...trochę się obawiam wielkich słów...Ja piszę kiedy chcę, mogę, czuję, mam czas...No, dobra, nie będę nikogo wołać, nie będę nikogo szarpać...bo wiem i rozumiem, jak to jest...że czasem są takie chwyle...ale niech Druhny wiedzą, że temat to se można założyć, i owszem, ale jak „robić ni ma komu”, czili jak nikt nie będzie pisał, to spadnie z hukiem...i to wraz z autorem...prawda, MarysiuB..? Sama to jakiś czas temu tu napisałaś…temat jest jak są LUDZIE, którzy go tworzą i wtedy powstaje wyjątkowy klimat. Tworzymy tu jedyną, niepowtarzalną kombinację ludzkich charakterów, osobowości, upodobań, które złożone do kupy dają obraz HP, zupełnie tak jak puzzle. Mam ogromną nadzieję i wiarę, że z czasem i te zagubione puzzelki się odnajdą, bo bez nich to nie jest i już nigdy nie będzie TEN obraz. I że to nie jest kalejdoskop, którym się potrząchnie lub obróci i będzie inny, piękny obrazek. O, nie!
Podczas, gdy na forum, w innych tematach nieraz wrze i kipi, i różnie się to kończy, to w HP zawsze kończy się tak samo – wiarą w DOBRE INTENCJE, która sprawia, że można tu znaleźć spokojną przystań dla wyrażenia swoich myśli i poglądów, bez względu na różnice zdań. „Różni ludzie są na świecie” – że zacytuję Janusza Gajosa z jednego z moich ulubionych monologów kabaretowych. I to jest PIęKNE! Czyjeś odmienne zdanie nie będzie nam się podobało, to oczywiste, choć z czasem możemy się do niego przekonać, zależy od argumentów, ale jeśli jednak nie - to wystarczy je zaakceptować, bo w przeciwnym razie to już prosta droga do cenzury. Od razu mówię, żeby nie było, że cenzury nie zaakceptuję NIGDY. Dziękuję za uwagę. I dziękuję jeszcze za HP, za to, że jesteście…lubię tu zaglądać, lubię Was czytać, lubię się tu pośmiać, zamyśleć nad życiem, czasem zasmucić, a nawet wkurzyć. I nie chcę, żeby HP, wyłącznie dla świętego spokoju, było jako ta moja nowa droga do pracy, bo to by było cholernie nudne...i prowadziło do nikąd, dokąd wcale ale to wcale nie chce mi się iść…No, dobra, może faktycznie wierszenek było ostatnio dużo, a może to tylko złudzenie „apteczne”, bo mniej było tasiemek, historii z życia wziętych, czepiania się, odwracania kota ogonem i innych szarpanin z wysokim PH, ale czy chcemy czy nie, są one integralną częścią naszej tu wszelakiej twórczości, haseł, kodów, terminologii…są hapowskie i zrodziły się tutaj, i dlatego nie wyobrażam sowie bez nich HP, tak jak nie wyobrażam sowie HP bez Druhen i wszystkiego, w co HP obrosło przez te wszystkie miesiące, co ja mówię – LATA! I mogę nawet pisać list do ¦w. Mikołaja w tej sprawie, bo jak nie, to ja tu Wam odstawię taką protest-wierszenkę, że Wam spadnie wszystko, włącznie z cycem. Amen.

A teraz otwieram piwo i lecę sową…bo chwilowo nie mam historii z życia, gdyż nic się ostatnio u mnie nie wydarzyło poza migreną. Wkleić? A co, zabronią mi Druhny pić z rana…?! A ja się właśnie nastrajam do meczu, więc piszę szybko, żeby się wyrobić…Luuuudzieee, z jaką miną Misiek wychodził rano do szkoły…że nie obejrzy, jak mi go było żal, ale nie był na zajęciach 2 tygodnie temu, bo był chory, a dzisiaj ma ważne zaliczenie…No, nic…

Teremi – z tym patrzeniem rano w lustro, to ja już od dawna mam tak, że wolałabym nie patrzeć, albo po prostu nie mieć lustra, żeby pokusy nie było. Ale co tam, nie to piękno się liczy, co nie…? Przeglądam się w ludziach i stąd wiem jak jest. Lustro kłamie, i tyle.
Na meczu nigdy w życiu nie byłam, bo się boję, raz byłam na stadionie, ale na koncercie Tiny Turner, hihi…też się bałam, zwłaszcza po koncercie, w drodze do wyjścia…boję się panicznie tłumu…Jak byłam w Londynie, to przez jakiś czas mieszkałam niedaleko Wembley…raz byłam akurat na ulicy, kiedy skończył się mecz i kibice wylegli na ulice (rym niezamierzony, hi hi)…oj, jak ja się wtedy bałam….wolę oglądać mecz w telewizji, choć z pewnością to zupełnie inne wrażenia…
Zamyśliłam się nad „zimą jako ostatnią porą roku”…A wiesz, że ja nigdy tak nie myślałam o zimie…? Hmmmmm
A sól lubię, choć wiem, że jest niezdrowa na ciśnienie, ale mam w normie…nie lubię przesolić, bo wtedy mogę dostać w łeb ;-), ale lubię np. słone masło, no i moje ulubione słono-słodkie ciasteczka „Digestive”…nawet te z koczeladą…Uwielbiam połączenie słonego i słodkiego. Mniam.

Trzynastko – ja też nie cierpię zimy, wyjątkowo ją toleruję na ¦więta i Nowy Rok, mogę się nawet modlić do Najwyższego o śnieg i mróz, tfu, mrozek…W młodości to zupełnie co innego…zimę stulecia przeżyłam w Borach Tucholskich, na zimowisku, które z konieczności trwało ponad 3 tygodnie i to dopiero była frajda!! A dzisiaj, no chyba, że tak jak Gocha mówi, byłyby ogłaszane „snow days”, na przykład podczas prognozy pogody w TV, i wtedy spokojnie zostawałoby się w domu, to tak! Ja jeszcze w piątek widziałam zieloną trawkę i myślałam, czy by się na nią nie wybrać ;-) O ucieczce w ciepłe kraje marzę od dawna…bo wkurza mnie to, że 10 miesięcy szczekam na 2 miesiące względnego ciepła…a w cholerę! Ileż można szczekać, co nie? Yo Yo Ma też uwielbiam, nie mam jeszcze tej płyty, o której wspomniała Masza, teraz słucham muzyki z filmu „Łuk”, która działa na mnie nie gorzej niż piwo ;-) No, i co, Trzynastko, podjadłaś już sowie coś, czy dalej się głodzisz w sprawie wątrobowej…? Wiesz co…? Siedzę i myślę nad tym „odstawianiem”, ale nic mi nie przychodzi do durnego, sowiego łba..jak połączyć cyc z bezinteresowną życzliwością…ekhm, ekhm…to znaczy przychodzi…ale Ty chyba nie o tym…? ;-)))))))

Gocha – chwylę mi zajęło odszyfrowanie słowa „majatki”, bo już myślałam, że w Las Vegas to ludzie w kasynach majtki zostawiają, a może "zastawiają", hihi, i chciałam Cię zaraz prosić o wyjaśnienie…ot, głupi brak ogonka i już inne myśli, ekhm, ekhm…Masz w ogóle polskie ogonki…? Normalnie czepialskie zboczenie mam, ale przyznasz, że fajna czepka, co nie…? Bo ja uważam, że bardzo fajna!

Masza – fotki z Menczesteru mogą być, ostatecznie…tak jakoś od niechcenia je zrobiłaś chyba, ale lepsze to niż nic;-) Mnie to się najbardziej podobał stary pub, to chyba jasne…W Anglii uwielbiałam włóczyć się po takich pubach. Bardzo podobał mi się taki jeden, w okolicach Victoria Station…bo na podłodze był piasek…WOW!!!
A co Ty wyjechałaś nagle z tym „Co za dużo to niezdrowo”..? Chodzi Ci o wierszenki może? A chcesz w łeb? Hi hi…. Ty lepiej dawaj swoje zdjęcie w maseczce, postraszę kogo trzeba;-)
Koncertu Możdżera zazdraszczam, zwłaszcza po Twoich telefonach…dzięki bardzo!!! Ostatniej płyty tego cudownego tria słucham na okrągło, jak się „Łuk” skończy, to sowie włączę…aha, „Łuk” się nie skończy bo na „repeat” nastawione CD…no, nic, to muszę sama przerwać „Łuk”..hi hi…
Co Ty się martwisz, że nie zdążyłaś sowie wydrukować tego fragmentu HP, że latasz z gołym cycem..? Przecież HP wciąż jest, chcesz w-czapę? Uśmiałam się z tą koszulką…no, i co, zdjęłaś przed kolegą…? Ekhm, ekhm…A co ja mam, moja droga, powiedzieć, jak mój kolega jest ginekologiem…eh..? Wychowaliśmy się po sąsiedzku…wpadał do nas bardzo często ze swoją młodszą siostrą…oglądaliśmy razem telewizję, bo oni nie mieli, jedliśmy razem specjały mojej Mamy, bawiliśmy się…a dzisiaj…on jest świetnym ginekologiem-położnikiem, odbierał poród swojej siostry, czy to nie cudowne…?
A na koniec mam do Ciebie pitanie: „WHAT TIME IS THE NEXT BUS TO….WESOŁE MIASTECZKO..?” Hi hi, ekhm, ekhm…A w ogóle to już wstawaj, bierz kabel i dawaj relację z premiery, dobra! Ileż można spać??!!! Sie pytam…. Co Ty, niedźwiedź jesteś…?

Bromba – ani słowa więcej o benzynie, dobra? Bo nie gadam z Tobą więcej przez telefon…A pana Tomka to ja się normalnie boję słuchać…To wygląda tak, że go włączam i gramolę się od raziutko pod stół i trzęsę jak osika…No, ma się rozumieć, że stół trzęsie się razem ze mną…A co miałaś na myśli pisząc: „w ogóle nie widzę wierszenek”…? Masz coś przeciwko, czy po prostu Ci ich brak…? Proszę o wyjaśnienie.
Maga – dzięki za wszystko o panu Tomku…wciąż się boję, ale teraz jakby troszkę mniej, to znaczy włażę pod stół, ale już się tak nie trzęsę…
Dawaj zdjęcia stópek, zanim staną się stopami, okej?

Pozdrawiam wszystkie Druhny, idę ogarnąć domostwo a potem spadam na mecz…aha…zaraz sowie zmienię emblemat na świąteczny….Druhny widziały kiedyś sowę w stroju ¦więtego Mikołaja…? No! „Owl be home for Christmas!”…Ha ha ha ha!!!!!
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez teremi N, 03.12.2006 10:48

Sowa jestem pod wrażeniem (witaj o poranku) - czy prawa autorskie do ostatniej tasiemki zastrzeżone?

Podoba mi sie Twoja jazda przez kałużę - musiałaś być zdesperowana a pan z taksówki - uchowali się jednak dżentelmeni, chociaż to niestety relikt przeszłości (nie mylić proszę z ustrojem).
Ja smaki słono-słodkie lubię tylko osiągam to wszystko nie zawsze przez dodanie soli - wiem, że w przyprawach jest sól, ale to takie trochę okłamywanie siebie. Nie używam też cukru i czasami biedni są goscie jak szperam po pustych cukiernicach. Mam za to w duzych ilościach miód (teraz zajadam z białowieskiej pasieki).
Słonecznie u mnie było wczoraj - dzisiaj już raczej chmury i zapowiedziany na popołudnie deszcz - ale to odległa perspektywa.
Na relację z Polonii też czekam - chwilowo zastąpi mi to mecz. Dobrze, że te mistrzostawa się kończą, bo takiego wstawania o świcie mam już dość.
Z tym przeglądaniem się w ludziach? chyba w oczach - ekhm, ekhm - masz rację - oczy to zwierciadło duszy (nie ja to wymyśliłam).
Na stadionowym koncercie? - występował zespół pieśni i tańca - ekscesów nie było. Byłam jednak sama organizatorem kilku stadionowych imprez nie do konca sportowych. Też boję się tłumów - lubię zachować swoją osobistą przestrzeń dla siebie i nie lubię głośnych reakcji - boję się agresji również słownej.
Poza tym w TV lepiej widać no i ten komfort - fotel, piwo/kawa, w ekscytujących momentach można wyłączyć.
Jak będzie akcja "krzesło" daj znać. - oczywiscie musze znać scenariusz premiery krzeseł.

Maszmunku mam nadzieję, że nie poszłaś w maseczce na premierę i teraz dopiero zmywasz. Na zdjęciu mają tez być Twoje premierowe buty i to co w góre - do maseczki - jak relacja to relacja.
Jak robisz miodówkę? ja mam tylko przepisy na "owocówki" czyli np. wisniówka. Nie wiem czy pigwówka to owocówka czy jarzynówka.

Trzynastko przepis wątrobowy spisałam no i przygotowuję się. Mam wątpliwości tylko co do picia przez słomkę - nie lubię i nie umiem. Mam jednak nadzieje, że to sobie (hi hi) uproszczę.

Gocha przepraszam czy tam u was szwankuje odśnieżanie? a przez zaspy to nie łaska?
Podrzuć trochę tych prac do sprawdzania do Druhen i szybko nam to pójdzie.

no dobrze pora kończyć i przygotować się do meczu.
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Postprzez Ściana N, 03.12.2006 11:10

Cze HP. Czuje sie wywolana do tablicy. Sowa! A czy ta tablica to jest na marker w kolorze blue? Tak sie pytam, bo lubie wiedziec, gdzie jestem. Nie umiem pisac "od siebie". Nie umiem, a co wiecej: NIE CHCE. Za to umiem dopisywac sie do wierszenek (phi! Emciu! Do listy proznych slow, dodam jeszcze jedno: "umiem". To bedzie # 4). Przyznaje, ze bylam "na odwyku". Slow wielkich tez nie lubie. W ogole jestem ostatnio na NIE. Prosze pogadac z moimi bojsami, hi hi. Taki lajf. Nie wierze w ludzi, bardzo przepraszam, ale nie moge inaczej, za duzo mam roznych realnych WSPOMNIEN. Kiedys studiowalam psychologie, dostalam dyplom i doszlam do wniosku, ze nie moge wykonywac tego zawodu, bo nie ufam ludziom, bo wiem, ze jest zlo w czlowieku, tak samo jak jest w nim dobro. 50/50. Jing and jang. W roznych proporcjach. A ja nie za bardzo radze sowie ze zlem. A moze inaczej - za bardzo mnie ono pociaga, ekhm...ekhm.....Dlatego zaczelam studiowac "slowa", bo w slowach kryje sie WSZYSTKO - dobro, zlo, cala gama emocji, prawda, falsz, nostalgia, tesknota, love and hate. Slowa sa produktem, tworzywem, masa, glina. Sa tym, co z nimi chceMY zrobic. A z drugiej strony - slowa sa wszystkim. Mozna nimi zranic. Moza nimi stworzyc komus NIEBO. Nie umiem zyc bez slow. Czytam wszystko, nawet opakowanie papieru toaletowego po koreansku (wkleic?). Bez slow, bez jezyka, bylibysMY malpa, ktora obiera banana. Dlatego stawiam na SLOWA. Dlatego stawiam na WOLNOSC SLOWA. Dlatego stawiam na WIERSZENKI. Dlatego stawiam na SIEBIE. Moj profesor psychologii, z ktorym mialam zajecia z asertywnosci, kazal mi przed cala grupa mowic: "NIE! NIE! NIE! NIE!". Ucieklam z zajec, wyszlam sowie i juz (to dopiero asertywnosc, co?). No to mowie "Nie" i wklejam wierszenke. Aha - czek, mozna "scroll down" (cholerkunia, Sowa, jak to jest po polsku?) i zaczac zupelnie od czapy, nowego posta, nowe zycie. AVE. HYDE PARK. SLO-WA.
Podpisano: Wasza Sciana (moze byc Ulubiona, niepotrzebne skreslic).
PS Nie moge inaczej, bo sie udusze. A nie chce sie udusic, bo mam jeszcze duzo do powiedzenia. W wierszenkach. Sic.

No i wierszenka. Wiem, ze byla tutaj, jak bylam w Chinach, ale pasuje mi dzisiaj. Sama wpadla pod tynk.

And I never thought I'd feel this way /striptiz odwalam we wlasnej lazience, w HP to jestem pomalowana farba/

And as far as I'm concerned /dobre sowie.....a Druhny wierza w Zmartwychwstanie?/

I'm glad I got the chance to say /jakie "got"? Got is given, right? Nie.... dziekuje, biore sowie, kradne i w nogi/

That I do believe I love you /aha-czek. RozumieMY sie bez slow. Czapka do ziemi. Szacuneczek. Cmok w bok/

And if I should ever go away /hmmmm....zamyslilam sie troszke.....nie lubie slowa "should"..../

Well then close your eyes and try /like I try to make you happy in my OWN way/

To feel the way we do today /wczoraj-dzisiaj-jutro......moim skromnym (hi hi) zdaniem caly ten bajer z "czasami" jest do bani, ale nie bede tutaj robic PhD z linguistics, co nie?/

And then if you can remember /bardzo duzo pamietam, za duzo, zeby zapomniec/

Keep smiling, keep shining /prosze bardzo: usmiech numer 4, czili Sciana na Trampolynie/

Knowing you can always count on me, for sure /FOR SU-RE. Nie rzucam slow na wiatr, bo znam ich moc/

That's what friends are for /czek - Prawda Oczywista/

For good times and bad times /50/50. Jing and Jang/

I'll be on your side forever more /more and more and more and more and..../

That's what friends are for /nie bede rozwijac tematu, bo juz slysze ten szloch w Kredensie, co to ja zycia nie znam?/

Well you came in loving me /no bez przesady, co to ja zycia nie znam?/

And now there's so much more I see /"ciemnosc, widze ciemnosc", hi hi...bardzo prozna jestem, ale za to mnie przeciez KO-CHA-CIE/

And so by the way I thank you /moglabym tutaj wkleic cala liste, ale Druhny nie przeczytalyby tej wierszenki, bo bylaby na cale 4-ry strony i musialybysMY odwierszenkowywac cale Forum, PHI!/

Oh and then for the times when we're apart /co to juz nie mozna pojsc na spacer, ulepic balwana i w ogole skupic sie na realnym dnie?/

Well then close your eyes and know /just know, that's enough!/

The words are coming from my heart /moge wkleic przekroj, prosze bardzo - bardzo duza czesc zajmuje HP/

And then if you can remember /if not.....then....w-czape. I pooooszlooooo/

tekst: PHi (wiadomo, co nie?!) + /WUS, czili Wasza Ulubiona Sciana/

PS LOVE & PEACE
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez GrejSowa N, 03.12.2006 11:29

Normalnie opadł mi cyc....

P.S. Wkleić...?
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez teremi N, 03.12.2006 12:43

Sowa wklejaj - słowo się rzekło - cyc wklejony
Mam przerwę w meczu - zawodnicy raczej nie - tak myślę

¦ciana ja jak zaczynałam nowy zeszyt (też słowa), to był taki piekny, literki wypieszczone a potem... kurczenkola (to słowo, to cytat oczywiście) poszłooo - rozwijałam się w pisaniu czego sobie i Tobie życzę
no znika - drugi set.
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Postprzez GrejSowa N, 03.12.2006 13:57

MŁODYM BYć I WIęCEJ NIC - muz. J. Petersburski, sł. E. Schlechter, L. Starski

Dopókiśmy młodzi i sercem, i duszą,
Nie wiemy jak cenić ten skarb,
Dopiero gdy włosy się srebrem przyprószą,
Widzimy, co skarb ten był wart.
Żałujemy tych dni,
A po nocach się śni
Jedna prawda, a prawda ta brzmi:

Że srebro i złoto to nic, chodzi o to,
By młodym być i więcej nic!
Nie rozgłos i sława, nie stroje, zabawa,
Lecz młodym być i więcej nic!
A jeszcze do tego mieć kogoś bliskiego
I kochać go, i więcej nic!

Najbiedniejszym być, najskromniejszym być,
Ale mieć przed sobą świat,
Zakochanym być, i kochanym być,
I mieć wciąż dwadzieścia lat!

Choć młodość jest często i smutna, i trudna
To nic, nie narzekaj na los.
Po latach zrozumiesz, że młodość jest cudna,
Pomimo twych zmartwień i trosk.
Więc korzystaj z tych lat,
Dzień i noc o tym myśl,
I pamiętaj, pamiętaj od dziś...

Że srebro i złoto to nic, chodzi o to,
By młodym być i więcej nic!
Nie rozgłos i sława, nie stroje, zabawa,
Lecz młodym być i więcej nic!
A jeszcze do tego mieć kogoś bliskiego
I kochać go, i więcej nic!

Najbiedniejszym być, najskromniejszym być,
Ale mieć przed sobą świat,
Zakochanym być, i kochanym być,
I mieć wciąż dwadzieścia lat!

Właściwie już cała piosenka skończona,
lecz jeszcze powtórzę ją raz.
Spytacie - a po co? Bo chcę, aby ona
Została i żyła wśród was,
Żeby każdy ją znał
I powtarzał od dziś,
I zrozumiał zawartą w niej myśl:

Że srebro i złoto to nic, chodzi o to,
By młodym być i więcej nic!...
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez GrejSowa N, 03.12.2006 14:07

...
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez GrejSowa N, 03.12.2006 14:11

...
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Hyde park

Postprzez Barbara Kath N, 03.12.2006 14:53

Witam,Malgorzato! ale zrobilas mi frajde z ta piosenka.Kiedys spiewalam ja w szkole.Byla to grupka 6-ciu dziewczym.I obslugiwalismy m.in.wszystkie uryczstoscio jakie odbywaly sie w naszej szkole i nie tylko.Melodie pamietam do dzis.Jest to piosenka w miare trudna do zaspiewania.
My ja spiewalysmy na trzy glosy.Ach dawnych wspomnien czar......,Serdecznie dzieki ;-))
Avatar użytkownika
Barbara Kath
 
Posty: 3888
Dołączył(a): Wt, 15.08.2006 19:11
Lokalizacja: HH

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Archiwum