przez MarysiaB Pt, 14.10.2005 03:18
No, czesc, to ja. Jestem, wiec pisze.
Jeszcze kilka slow o pajakach, bo widze, ze jakis hiczkok wyszedl z mojej opowiesci. To nie jest tak, ze one sie zmawiaja i napadaja co drugi dzien wieksza gromada. Wszystko jest rozlozone w czasie. Bywa, ze miesiacami zadnego nie widze /mowa o tych groznych sztukach/, ostatnio przynajmniej polroczna przerwa. Wszystkie spotkania raczej pamietam. Przez 10 lat: dwa razy redbacki i kilkanascie, moooze 20 - white-taile. Nie lubie tych ostatnich, bo przylaza do domu. W ciagu dnia przysypiaja, noca udaja sie na lowy. Szczegolnie aktywne sa latem, od grudnia do lutego. Dosyc szybko biegaja. Jak przyuwaza moj cien z kapciem w dloni, od razu dluga. Ale ogolnie spoko. Nie zaczynam dnia od sparringu z pajakami. Relax Max, jak mowi Piotrek.
Droga Sciano, nie krzycze /pisalam, ze mam wrazliwe gardlo/. Kto jest od krzykow w HP, to chyba wszyscy wiedza. Odwracam tylko kota/pomidor ogonem, zreszta zgodnie z Twoim zyczeniem. Poza tym jak sie pisze: 'To, co kto pali i gdzie, to jego FREEDOM', to trzeba byc przygotowanym na wszystko, nie? Ale widze, ze nastapilo znaczne zlagodzenie stanowiska: 'Trzeba wiedziec, gdzie, z kim i przede wszystkim CO sie pali'. Ja bym podkreslila 'gdzie', ale dobre i to. Zaproszenie na australijska chinszczyzne pozostaje aktualne. Mandarynki. Zupelnie nie jestem owocowa, ale jak bylam w pieknym stanie z Ola, to gwaltownie, wrecz z dnia na dzien wzroslo moje zapotrzebowanie wlasnie na te owoce. Tygodniowo zjadalam 50 sztuk. Tyle Kangur kupowal na rynku, bo wyliczylismy, ze dziennie potrzebuje ok. 7. No i wyszly na dobre, i mi, i Oli. Sa nietuczace, maja sporo witamin, no i kwas foliowy b.wazny w pieknym stanie. Maga, jedz mandarynki!
Wyrazy 'dziesiec' i 'pioro' sa testem na kiwusowosc. Prawdziwy Kiwus zawsze powie: 'tin' i 'pin' /'i' miedzy 'e' i 'y'/. Jest to ogolna zasada, ktora dotyczy rowniez innych wyrazow z tej serii. Kiwusow troche znamy. Mam nadzieje, ze Twoj nie tylko jezykowo jest wyjatkowy. A kraj PRZEPIEKNY! Widoki takie jak w 'Lord of the Rings'. Marza nam sie wakacje na Wyspie Poludniowej. Ale mieszkac tam bym nie mogla, uswiadomilam to sobie mniej wiecej po trzech tygodniach. Rowniez z powodu wilgoci. W Auckland pierwszy raz w zyciu zobaczylam domowe urzadzenie do 'wyciagania' wilgoci z powietrza. Po tym, jak mi w szafie splesniala skorzana spodnica, zaczelam regularnie sprawdzac buty. Zima codziennie /no, prawie/ pada. Poza tym wyspy sa male, dookola woda. Dzieki temu roslinnosc jest niesamowita. Tak soczystej zieleni nigdy nigdzie nie widzialam. Ostatnio, w ubieglym roku, filmowalam z samochodu pagorki ubielone owcami. Po melbournenskiej szarzyznie, szczegolnie po upalnym lecie, taka zielonosc wrecz poraza.
M.C., wielkie dzieki za nagrode! Czekam na konkursy. Lubie byc mobilizowana. Jesli mozna, to prosze jedynie o wieksza konkretnosc przy formulowaniu pytan.
Teremi, za zdanie: 'Ty zostaniesz prezydentem (co Ci się słusznie należy)' masz kreche jak stad do Kraju Raju. A juz chcialam napisac, ze 'Jest przecież ktoś/ Kto lubi mnie/ Choć nie znam go/ I nie wiem gdzie/ I to już coś/ Nie trzeba łez/ Na pewno jest' to o mnie, jakbys sie pytala. Po takiej deklaracji politycznej musze to przemyslec. I nie wybieram sie do Kredensu! Wcale mnie tam nie ciagnie.
Grejs, chora jestes? Pogielo Cie?! Zdrowiej szybko! Wszystko przez te pipszoly. Ale OK, powiem szczerze: bylo mi troche przykro, ze o mnie nie pomyslalyscie. Bo co? Bo ja tylko reformy, tak?! I tu sie mylicie, i to bardzo! Bo ja mam biale koronkowe stringi na specjalne okazje. I co? Zdziwko wzielo?! A polozna mnie zestresowala do tego stopnia, ze nie mialam potem glowy do poporodowej depresji. W sumie dobrze sie skonczylo. Tlumaczyla sie, bidaczka, ze byla zmeczona, bo przez kilka godzin kursowala miedzy dwoma pokojami. W koncu u mnie padla jak czyzyk.
Gocha, gratuluje nowego domu! Tez bym juz chciala. Kupuj dywan i przylatuj do HP. Maciejka, a co u Ciebie?
Brakuje mi wierszy Eriki, no i Greenwiu znowu przepadla. Przestan z tym prasowaniem! Przeciez wiesz, ze Ci pomoge.
Trzynastko, dobrze, ze jestes, nawet bardzo. Zdjecie takie ladne, ze brak slow. 'Zle wiesci u bliskich', wiem, co to znaczy. Co mi w duszy gra? Na koniec grudnia, poczatek stycznia mamy zarezerwowany dom na zadupiu na Cape Conran. No to co mi ma w duszy grac? Orkiestra, mozna powiedziec. Zyje juz tym wyjazdem. Na Cape Conran mozna spotkac: wieloryby, delfiny, foki, pingwiny, sea eagles, black cockatoos, lorikeets, king parrots, wrens /?/, firetails /??/, grey kangaroos, wallabies, strusie, goannas /lepiej nie/. I w koncu WIOSNA, od kilku dni 22 st. /Ktos mowil o jesieni? Nie sluchajcie!/
Poki co koniec. Duza buzka!
Ps. Jeszcze o rozowym hipopotamie. /Tak w ogole, to Ola wyjasnila mi, ze chodzilo jej o kolor purple, ale taki troche brazowy/. Wczoraj wieczorem wracamy z zakupow /b.lubie bycie od czasu do czasu tylko z jednym dzieckiem, jest troche inaczej/ i taki dialog:
- Ola, a dzisiaj moja kolezanka Sciana napisala na forum, ze hipopotamy sa rozowe. - z pelna powaga.
- Widzisz?! Mowilam Ci!!! - z triumfem, bo sama zaczela watpic. Tu moja powaga tak siadla, ze z trudem trzymalam kierownice.
- CO?!!! Zartujesz tylko?! TO NIE JEST WCALE SMIESZNE! - i w smiech.
Ostatnio edytowano Pt, 14.10.2005 05:23 przez
MarysiaB, łącznie edytowano 1 raz