przez M.C. Śr, 12.10.2005 17:39
Czolem zwierzyniec,
Kurcze, trzeba mnie bylo na ten show obudzic, telefon macie, ja tez mam, starej daty bo to nie Azja ale mam. Cholera nie moge sie skupic SHOW mam przed oczami. Kota to sobie mozecie na drutach wydziergac, moj jeszcze nie doszedl do siebie po Franciszku.
Grejs, strzelam prosto w dziesiatke, pytan nie potrzebuje i sama sobie odpowiem. RANDKA=SHOW.
Zawiodlam sie, jak to zasady konkursu z zyrafa niezroumiale?!?! Co tu sa sami sluchowcy ?!?! Dzizyz, przypatrzcie sie ludzie ze zrozumieniem!!! "Wstyd mi za Was"!!! Zdjecie jest jak kawa na lawe. No chyba ze prawa zwierzat Wam gdzies wisza!? Tak zdegustowana, daje Wam jeszcze 24 godziny. Akuratnie jak otrzezwiejecie po tym szole, szake i nie tylko. Na pocieszenie dam Wam zdjecie weza krolewskiego lub mlecznego, oba sa podobne, trudno je rozroznic, moze byc dwa w jednym. Taki wlasnie byl waz w dniu sw Franciszka. Ladny i lagodny. Jest jeszcze jeden, bardzo podobny do mlecznego, ale wcale nie lagodny. Rozni je tylko kolejnosc i odcienie paskow. Ale tego w sklepach zoologicznych nie sprzedaja.
Kangurzyco, Ty taka doslowna i przyziemna (hi, hi) musisz byc. Jak to, jak kangura przyniesli? Malutki byl.
Ps. To bylas TY? Aaaa.
MaSza, ja bym sie nie martwila jak Grejs leci z n-tego pietra. Wiadomo, Kot zawsze spada na ... blaszany dach (hi, hi).
Sciana, ratlerek, sprawa gleboka i sercowa. Dobrze ze tylko/az SLUCHASZ. Huski sa cudne i strasznie przylepne (hi, hi). (Czasami to nie wiem z czego ja sie smieje. Zdarza Wam sie to? Czy to wystarczajacy powod do leczenia w RZYMIE?). Taki jeden, niebieski na dwoje oczu, przylepil sie do mnie kiedys w k-r. Mialam mu ochote dac w morde (chyba cytat). Powtarzam, to byl pies. Ten Twoj dwukolorowooczny wyraznie wskazuje na pewne rozdwojenie. Sprawa na dluzsza analize.
Byly jeszcze jakiez zwierzeta? Kangurzyca, znowu sie chwali, piewszy raz w tym miesiacu. Zdjecia ladne. Weze widze czesto. Przy targowisku, co tydzien, stoi facet z wezem. Troche mniejszy niz na zdjeciu Marysi, (waz znaczy sie), boa dusiciel. Dzieci uwielbiaja go glaskac. Moj maz twierdzi, ze tylklo zboczeniec moze sie tak exhibicjonowac z wezem. Dlaczego od razu zboczeniec, co weza sobie nie mozna na targ przyniesc?! A u mojej znajomej waz, grzechotnik wlazl do szafy. Taka jest cena za mieszkanie blisko natury. Wcale sie nie przestraszyla i lopata go. Szkoda bylo weza, ale co miala kobita zrobic, nie? A drugiego to przejechala samochodem przed garazem, dlugi byl. To juz mnie troche zdenerwowalo, co jej ten waz przeszkadzal, poszedby sobie gdzies i moze wcale nie do closetu. Ja osobiscie pewnego poranka wykopalam cale gniazdo wezy. Serce mi stanelo, ale nogi nie zawiodly. Do dzisiaj nie wiem czy to byly grzechotniki czy nie. Bo tutaj sa, jeszcze bardzo podobne do grzechotnikow, weze ogrodowe. Rozni ich tylko ksztalt glowy. Ale komu by starzczylo zimnej krwi zeby przypatrywac sie glowom sssyczacych w gniezdzie wezy, 'ej?
To by bylo na tyle. Cudny dzien jest.