o&ko sp. z o.o. czyli z przymrużeniem oka

Zapisane na zawsze wątki forum.

Postprzez o. Wt, 09.08.2005 19:37

Eileen Marie Collins (ur. 19 listopada, 1956 r. w miejscowości Elmira w stanie Nowy Jork) jest amerykańską astronautką. Była pierwszą kobietą – pilotem i pierwszą kobietą – dowódcą promu kosmicznego. Posiada stopień pułkownika.

Jako dziecko, Collins interesowała się zarówno lotami kosmicznymi, jak i zawodem pilota. Ukończyła uniwersytet w Syracuse w 1978 r., a następnie uzyskała tytuł magistra nauk ścisłych w dziedzinie badań operacyjnych na Uniwersytecie Stanforda w 1986 r., oraz tytuł magistra nauk humanistycznych w dziedzinie zarządzania systemami kosmicznymi na Uniwersytecie Webstera w 1989 r. W 1988 r. wyszła za pilota o nazwisku Pat Youngs, z którym ma dwoje dzieci – Bridget i Luke’a. Jej rodzice to: James Collins – geodeta i urzędnik pocztowy, oraz jego żona Rose Marie. Eileen Collins ma trójkę rodzeństwa.

Collins po raz pierwszy pilotowała prom kosmiczny w 1995 r. podczas misji STS-63, obejmującej spotkanie z promem kosmicznym Discovery oraz z rosyjską stacją kosmiczną Mir. W uznaniu jej osiagnięć, jako pierwszej kobiety – pilota promu kosmicznego uhonorowano ją nagrodą Harmon Trophy. Pilotowała również prom podczas misji STS-84 w 1997 r.

Collins została dowódcą misji STS-93, podczas której w lipcu 1999 r umieszczono na orbicie teleskop kosmiczny Chandra. Była to przedostatnia zakończona sukcesem misja promu Columbia (ostatnia udana misja Columbii odbyła się w marcu 2002 r.).

Collins obecnie dowodzi misją STS-114, pierwszym lotem promu kosmicznego od katastrofy Columbii w 2003 r. Uczestniczący w niej prom Discovery został wystrzelony 26 lipca 2005 r.

Główna ulica wiodąca do międzynarodowego portu lotniczego Hancock w Syracuse została nazwana imieniem Eileen Collins.


Proszę bardzo! Oto głownodowodząca wahadłowca! Kobitki górą :)))))
Avatar użytkownika
o.
 
Posty: 2855
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 12:21
Lokalizacja: warszawa

Postprzez Agniś Wt, 09.08.2005 19:42

Ech, co za babka - żebym była facetem ... i tylko 4 lata młodsza od mojego A. - doswaidczenie ... ech ... miło poczytać ...
Agniś
 
Posty: 5773
Dołączył(a): Cz, 21.04.2005 09:15
Lokalizacja: Wrocek

Postprzez o. Wt, 09.08.2005 19:43

Oficjalny cel misji: dostarczenie zaopatrzenia do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i przetestowanie procedur bezpieczeństwa, był tak samo ważny jak efekt propagandowy. NASA od lat doskonali sztukę mistrzowskiego prezentowania swoich przedsięwzięć, bo od tego, jak agencja jest postrzegana, zależy jej budżet.
Dlatego tak dba się o każdy szczegół – od doboru załogi, przez wybór promu, aż po symbolikę misji. Dowódcą tej wyprawy została 48-letnia pani pułkownik Eileen M. Collins. To jej czwarta misja, poprzednie były spektakularnymi sukcesami. Za swój pierwszy lot z 1995 roku dostała lotnicze odznaczenie Harmon Trophy, a w 1999 roku umieściła na orbicie teleskop Chandra. Na zdjęciach sprzed 10 lat Eileen wygląda niemal identycznie jak dziś: ta sama fryzura, ten sam uśmiech. Jednak w jej życiu wiele się zmieniło – gdy w 1995 roku leciała w kosmos jako pierwsza kobieta pilot promu, właśnie zakończyła karierę w lotnictwie wojskowym i na przejściu do NASA mogła tylko zyskać. Dziś ma dziewięcioletnią córkę oraz czteroletniego syna i patrzy na świat trochę inaczej. Mimo to zdecydowała się na przyjęcie dowództwa lotu. – Misja Return to Flight nie będzie łatwa – mówiła przed startem. – Ale dzięki wykonanej pracy jesteśmy mądrzejsi, silniejsi i pokorniejsi. I bezpieczniejsi – dodała. Myliła się.

30 miesięcy przygotowań

STS-114, jak oficjalnie nazywa się ten lot, miał być najlepiej przygotowaną misją w historii promów. Badania i modyfikacje zajęły 2,5 roku i kosztowały ponad 1,4 miliarda dolarów. Początkowo lot planowano na wrzesień zeszłego roku, jednak komisja badająca przyczynę katastrofy Columbii zgłaszała wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa.
Ostatecznie zdecydowano się na wprowadzenie wielu poprawek. Zabezpieczono piankę chroniącą główny zbiornik paliwa. Poprawiono kamery śledzące start z Ziemi i z pokładu wahadłowca. Wreszcie wyposażono prom w ramię wysięgnika, które pozwala na obejrzenie całego kadłuba w poszukiwaniu uszkodzeń.
Jednak problemy zaczęły się już w dwie minuty po starcie. Zdarzyło się to, co nie miało prawa się już przytrafić – znowu odpadł wielki kawał pianki izolacyjnej, choć mniejszy niż w przypadku Columbii, miał około 80 centymetrów długości i 30 centymetrów szerokości. To wystarczy, by uszkodzić osłonę termiczną i podzielić los Columbii. Na szczęście Discovery został wyposażony w kilka kamer filmujących elementy promu kluczowe podczas startu i na podstawie uzyskanych z nich filmów stwierdzono, że pianka prawdopodobnie nie uderzyła w prom. Prawdopodobnie, bo po początkowym optymizmie zaczęły się pojawiać wątpliwości i sprzeczne doniesienia.

Reperować czy ryzykować?

Aby ostatecznie wyjaśnić sprawę, zdecydowano się na bezprecedensowy manewr. Eileen Collins zatrzymała Discovery naprzeciw stacji kosmicznej i wykonała przed jej oknami obrót, pokazując spód maszyny pokryty żaroodpornymi płytkami. W tym czasie dwuosobowa załoga stacji – Rosjanin i Amerykanin – filmowała i fotografowała prom, by potem przesłać materiał na Ziemię do oceny specjalistów z NASA.
Okazało się, że jest znacznie gorzej, niż się spodziewano. Co prawda duży kawałek pianki raczej nie trafił w prom, ale poważne szkody wyrządziły mniejsze jej fragmenty. Prawdopodobnie oderwało się ich kilkadziesiąt, bo na osłonie termicznej dopatrzono się kilku drobnych uszkodzeń. Jednak to, co wzbudziło największe wątpliwości, to wyraźnie odłupany fragment żaroodpornej płytki chroniącej pokrywę przedniego podwozia. Ten punkt podczas wejścia w atmosferę nagrzewa się do ponad 1500 stopni, więc uszkodzenie może spowodować wdarcie się gorącej plazmy do środka komory podwozia i rozerwanie promu od wewnątrz – znacznie szybsze i gwałtowniejsze niż w przypadku Columbii. Specjaliści nie mają pewności, jak zachowa się uszkodzona płytka, a próba naprawy jest niezwykle ryzykowna. Kosmonauci nigdy nie przeprowadzali takiej operacji, a delikatne zabiegi prowadzone w grubych rękawicach skafandra kosmicznego mogą spowodować jeszcze większe szkody.
To nie koniec złych wiadomości. W niedzielę wieczorem okazało się, że spomiędzy płytek termicznych wystają w dwóch miejscach mające niemal trzy centymetry skrawki materiału izolacyjnego. To się już wcześniej zdarzało, ale wtedy fragmenty miały kilka milimetrów.
Trwają konsultacje i testy w tunelu aerodynamicznym – kierownictwo lotu obawia się, że wystające paski materiału spowodują przy lądowaniu turbulencje i nierównomierne nagrzewanie się dołu kadłuba. W zestawieniu z mikrouszkodzeniami powłoki efekty znowu mogą być tragiczne.

Na ratunek

Załoga doskonale przygotowana przez psychologów do radzenia sobie ze stresem trzyma się dobrze – przynajmniej przed kamerami. Gdy obiektywu brak, zakrada się obawa. Nawet dowódca Eileen Collins nie potrafiła ukryć żalu. – Mieliśmy ponad dwa lata na przygotowanie tej misji – mówiła podczas konferencji z orbity. – Naprawdę nie wiem, jak to się mogło stać.
Discovery wraca na Ziemię 8 sierpnia. NASA nie może sobie pozwolić na utratę kolejnego promu. Gdyby specjaliści orzekli jednak, że powrót jest zbyt ryzykowny, a uszkodzeń nie sposób naprawić, załoga musiałaby się przesiąść do stacji kosmicznej i czekać na ratunek. Przyleciałby po nich we wrześniu (o ile zdołałby bezpiecznie wystartować) przedostatni prom Atlantis. To dokładnie ta sama technologia i te same problemy.
Zresztą ta misja, już dziś zaplanowana i oznaczona jako STS-300, byłaby niezwykle ryzykowna – po raz pierwszy prom wiózłby w i tak niemożliwie zatłoczonym kokpicie 11 osób: cztery z Atlantisa i całą załogę Discovery. Alternatywą są rosyjskie misje statków Sojuz. Te jednak mogą zabierać tylko po dwóch astronautów (i pilota), a latają nie częściej niż raz na pół roku. Poza tym dla NASA byłaby to ujma na honorze porównywalna tylko z przegraną w wyścigu o wysłanie w kosmos pierwszego człowieka.
Co pozostaje? Wiara w opatrzność i zaufanie do rozsądku kierownictwa lotu. Kłopot w tym, że ono już dwa razy popełniło błędy. Do trzech razy sztuka – chciałoby się powiedzieć, ale w tej sytuacji chyba lepiej nie mówić nic.
Avatar użytkownika
o.
 
Posty: 2855
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 12:21
Lokalizacja: warszawa

Postprzez o. Wt, 09.08.2005 19:45

jedyna kobieta w NASA, która ma uprawnienia do dowodzenia promem

SUPERSAMICA :)
Avatar użytkownika
o.
 
Posty: 2855
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 12:21
Lokalizacja: warszawa

Postprzez Agniś Wt, 09.08.2005 19:50

Ale sie udało .. fajnie ;-)))
Agniś
 
Posty: 5773
Dołączył(a): Cz, 21.04.2005 09:15
Lokalizacja: Wrocek

Postprzez o. Wt, 09.08.2005 19:53

to przepiszę Wam coś jeszcze z gazety, ale to chwilkę potrwa
Avatar użytkownika
o.
 
Posty: 2855
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 12:21
Lokalizacja: warszawa

Postprzez Agniś Wt, 09.08.2005 19:56

Czekam ..
Agniś
 
Posty: 5773
Dołączył(a): Cz, 21.04.2005 09:15
Lokalizacja: Wrocek

Postprzez sonia Wt, 09.08.2005 19:57

Oj Matka tylko Cie z oka...tzn tylko zostawic Cie na chwile juz dajesz czadu....bosze
Avatar użytkownika
sonia
 
Posty: 11288
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 23:04
Lokalizacja: z szarosci......

Postprzez Marysia Wt, 09.08.2005 20:03

Soniu, matka stuka w klawiaturę, nie słychać?
Avatar użytkownika
Marysia
 
Posty: 3169
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 12:17
Lokalizacja: Gliwice

Postprzez o. Wt, 09.08.2005 20:07

Z dziś, więc już nieaktualne, ale mnie zainteresowało:

HOUSTON Odyseja kosmiczna załogi Discovery trwa! Wystarczył mały deszczyk i chmura wisząca nisko nad przylądkiem Canaveral na Florydzie. (...) a Amerykańska Agencja Kosmiczna NASA rzełożyła lądowanie o cały dzień. (...) Muszą się jednak śpieszyć - kosmonauci mają jedzenia na trzy dni. (...)
Powrót z orbity to skomplikowana operacja, do której przygotowania zaczynają się na pokładzie 4 godzoiny przed lądowaniem. Na początek na 3 minuty włącvza się silniki, które mają tak spowolnić statek, by dalej mogła go hamować ziemska grawitacja. Wszystkie dziwne manewry podyktowane są tylko jednym - chronić brzuch promu przed przegrzaniem. Na orbicie leci brzucem dogóry, a nawet ogonem w kierunku lotu. Zanim wejdzie w atmosferę ziemską na wysokości 80 km, włączając w dziobie specjalne silniki, obraca się i zatrzymuje z nosem uniesionym pod kątem 40 stopni. Dzięki takiemu ułożeniu największe tarcie i spowodowany nim wzrost temperatury do 1600 st C przyjmują na siebie przystopsowane do tego ciemne płytki izolacji termicznej na brzegu skrzydeł.
W ciągu ostatnich 30 min lotu prom zmienia się w szybowiec. Automatycznie wyłączają się silniki sterujące a ich rolę przejmują lotki na skrzydłach i ogonie. Lecąc z prędkością większą niż prędkość dźwięku statek wykonuje 4 ostre zakręcty po 80 stopni by zwolnić jeszcze bardziej. Dlatego tor jego lotu w ostatnich minutach przypomina literę S...



no i teraz się wyjaśniło wszystko!!!! po 1 ta maleńka plamka o której mówiłam, ze ja widac to były te buchające silniki, bo tyłem lądował! a że się tak kręcił na tym niebie to własnie hamował zakręcając... no to węzykeim... wężykiem :))))
Avatar użytkownika
o.
 
Posty: 2855
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 12:21
Lokalizacja: warszawa

Postprzez sonia Wt, 09.08.2005 20:08

............ona chce zostac miszczem forum....chyba,.............Matka czy to przekleństwo było "artystycznie uzasadnione?"..........
Avatar użytkownika
sonia
 
Posty: 11288
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 23:04
Lokalizacja: z szarosci......

Postprzez sonia Wt, 09.08.2005 20:10

................
Ostatnio edytowano Pn, 12.02.2007 11:09 przez sonia, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
sonia
 
Posty: 11288
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 23:04
Lokalizacja: z szarosci......

Postprzez Agniś Wt, 09.08.2005 20:12

I za sterami kobieta - BRAWO ... ech, tez bym chciała.. ale gdzie mi do gwaizd .. ale pomazyc można ..
Agniś
 
Posty: 5773
Dołączył(a): Cz, 21.04.2005 09:15
Lokalizacja: Wrocek

Postprzez o. Wt, 09.08.2005 20:14

kto chce zostać miszczem forum?
Avatar użytkownika
o.
 
Posty: 2855
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 12:21
Lokalizacja: warszawa

Postprzez Agniś Wt, 09.08.2005 20:16

Pytek ;-)))
Agniś
 
Posty: 5773
Dołączył(a): Cz, 21.04.2005 09:15
Lokalizacja: Wrocek

Postprzez sonia Wt, 09.08.2005 20:16

TY....Marysia pisała ze stukasz w klawiature.....ale Ty sie wkleiłas miedzy nas...........i wyszło niezrozumiale.......
Avatar użytkownika
sonia
 
Posty: 11288
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 23:04
Lokalizacja: z szarosci......

Postprzez o. Wt, 09.08.2005 20:17

hmmm... a w jakim sensie, bo chyba żem niedospana i coś mi umkło ;)
Avatar użytkownika
o.
 
Posty: 2855
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 12:21
Lokalizacja: warszawa

Postprzez Marysia Wt, 09.08.2005 20:17

Agnis, czego? Byl taki program kiedyś, "droga do gwiazd". Trzeba było sil próbować.
Avatar użytkownika
Marysia
 
Posty: 3169
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 12:17
Lokalizacja: Gliwice

Postprzez Agniś Wt, 09.08.2005 20:19

Maryniu! Ake to nie do takich gwiazd - takich wyzej - a co .. będę się ograniczać ;-))
Agniś
 
Posty: 5773
Dołączył(a): Cz, 21.04.2005 09:15
Lokalizacja: Wrocek

Postprzez Marysia Wt, 09.08.2005 20:19

o. a trzeba było na starganie cały dzien siedzieć? Spadam, idę flaki gotować!
Avatar użytkownika
Marysia
 
Posty: 3169
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 12:17
Lokalizacja: Gliwice

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Archiwum