Buenos dias senora Cristina
Madryt piekielnie goracy, wczoraj wernisaz zdjec, gdzie bez sukcesow staralem sie oddzielic smietanke od esencji. niczym ten polski kotlet w kawiorowym madryckim towarzystwie z pytaniem ¨co ja tutaj robie¨¨?. W dodatku wprowadzony przez kogos czulem sie troche nieswojo. Przezylem, nie bylo zle, a moze nawet bedzie dobrze. Luksus niezaleznosci daleko przede mna, natomiast okres uzaleznienia trwa...dobrze, ze moja wizja pokrywa sie czesto z wizja osob uzalezniajacych. Papiery na filmowke zlozone. Dzisiaj praca i powrot do rzeczyiwstosci, chociaz i tutaj wydaje sie Ona niezwykle bajkowa. Z haslami ¨byc soba¨ i ¨¨carpe diem¨¨ wyruszam na kolejny etap.
Prosze zabrac troche upalu do Polski :))
POzdrawiam slonecznie.
Lubi Pani Madryt?