Dwuletni Jan bardzo skupiony zaczaił się z patykiem przy dziurze w murku...
- Janie, co robisz?
- Patze na zabe. Bo ona tam jest i nie wiem co robi.
- Możliwe, że tam jest i z całą pewnością się ciebie boi.
- A cemu? Pzeciez gzecny jestem!
- A ten patyk, to na co?
- Na zabe, jakby na mnie skocyła.
- Chcesz ją zatłuc tym patykiem?! Przecież nic ci żabka nie zrobi.
- A jak ma zembiska i pazury?!
- Żaba?! Synuś, żaba co najwyżej może ci skoczyć na nogę.
- No właśnie i ugyzie!
- Jasiek, Żaby nie gryzą, nie mają pazurów i żadnej krzywdy ci nie zrobią. Chodź na obiad.
- A zaba? Tez moze iśc ze mną?
- To już jej się nie boisz?
- Nie. Mamuś, niech idzie, bo jak ona jest głodna, to co ?
- To jak ty pójdziesz na obiad, wtedy żabka wyjdzie z dziury i zapoluje na muszkę jakąś i będzie miała obiadek.
- I co? Zje muskę?
- Tak, zje.
- A mówiłaś, ze zaby nie gyzą!
?!