Takie piekne i powazne sa utwory niektorych,ze troche mi wstyd wychylac sie z moimi rymami.Ale moze kogos rozwesela.Od 10-ciu lat mieszkam w Niemczech i stad pomysl na temat .(slowa z jez.niemieckiego pisane sa fonetycznie).
Rozterki emigranta
Na obczyzne rzucony
cos zarobic musialem,
wzialbym kazda robote
lecz widokow nie mialem.
Moge sciany malowac,
okna myc,dzieci bawic,
byle w kieszen co wpadlo,
byle bylo co trawic.
Ktos babunie narail,
ze w porzadkach nie radzi,
mysle-sprzatac wszak umiem,
wiec sprobowac nie wadzi.
Rano-trema scisniety,
gladko wlos przyczesalem,
niechze Niemka nie mysli,
ze sie w lesie chowalem.
Babcia mila,siwiutka,
workiem lat przygnieciona,
dziwnie dziarsko,z usmiechem,
gnala mnie po salonach.
Moj znajomek zapewnial,
ze zaplaci godziwie,
wiec tyralem jak szkapa,
chcac zarobic uczciwie.
Gdy porzadkow kres nadszedl
leb spocony zwiesilem,
slysze-babcia cos mruczy
jakby-"kom,badecimer..."
"Kom-"wiedzialem co znaczy
drugie slowo-trudniejsze,
lecz za glosem trafilem-
do lazienki-tej mniejszej.
Pomyslalem strwozony-
cos spapralem nieladnie,
wchodze,a kobiecina
miske stawia we wannie.
Ze mam prac-zrozumialem
-babcia paple cos cicho,
matko moja!!-biustonosz!!
padne tu-niech mnie licho!
Ale co mialem poczac?
tarlem zapamietale
miejsce w miejsce-dokladnie
szmatki-jak babcia-szarej.
Swiadkiem Bog-najuczciwiej
chcialem pozbyc sie brudu
i pod babci komenda
dokonalem wrecz cudu.
Jak wspomnialem-zgarbiona,
lypie znad swych papuci,
a ja drzalem struchlaly,
ze barchany dorzuci.
Babcia,znad okularow
dzielo wnet ocenila,
cos po szwabsku klapnela
i ...zaplate wreczyla.
Bylem pewien-nie wroce,
niech mnie ges kopnie jasna
bo kto moze zareczyc
co wymysli niewiasta?
Nigdy wiecej-przysiegam-
nie spojrzalem na pranie.
Tak sie skonczyl proceder,
dumnie zwany-sprzataniem.