"Do Czarnobrewej Niebieskookiej"
Gdy mnie przeszywa promień Apollina,
Gdy już nie mogę w nocy spać,
To przedstawienie się zaczyna,
W którym mam główną rolę grać.
Przestaję wtedy już być sobą
I choć widownię skąpą mam,
Idę aranżowaną drogą.
Czy chcę, czy nie chcę - rolę gram.
Innym człowiekiem wtedy jestem.
Inne oblicze mam i głos
I z małym , najdrobniejszym gestem,
Reżyseruję tomów stos.
Wśród didaskaliów mojej roli,
Gdy zmieniam ciągle swoje maski,
Znajduję coś, co bardzo boli...
Pytanie: A gdzie są oklaski?
..........................................
Tak co dzień roli w duszy szukam.
Monodram, który muszę grać,
To życie me, to zwykła sztuka...
To przedstawienie, które musi trwać.
22.04.1996r.Wałbrzych
Ten tekst napisałem prawie jedenascie lat temu. Wówczas wszystko było takie proste, choć wydawało się skomplikowane. Dziś, po latach, jest to jeden z niewielu moich wierszy, które oceniam dobrze. Życie weryfikuje nasze spojrzenie na sprawy minione. To rzadna nowość.
Pewnie za jedenascie lat ( jesli będę jeszcze chodził po tym świecie ), bedę patrzył na ów tekst jeszcze inaczej niz dziś. Pozostaje jedna prawda tego wiersza, a mianowicie... gra.
Od lat mam wrażenie, a w ostatnim czasie jeszcze się ono wzmogło, że gram rolę w jakimś misternie skonstruowanym przedstawieniu, czy filmie. Scenariusz jest skomplikowany, ale wszystko dąży do konkretnych, bardzo czytelnych rozwiązań. Prawie nie pojawiają się w tym przedstawieniu postacie poboczne. Wszyscy aktorzy mają tu ważne zadanie do spełnienia, majace wpływ na dalszy przebieg akcji.