- Już wystarczy. Nie dziwię się, że magma nigdy nie chce być skałą. Magma może się przemieszczać, przelewać, w jej skromnych możliwościach leżą nawet drobne zmiany koloru. A skała? Co ona zrobi? Przecież to nie ma sensu. Jestem skałą. Myszka miała odrobinę racji w tym, co mówiła: Ja tylko istnieję. A ona egzystuje. Chyba nie o to mi chodziło; nie jest to moją ideą.
Nie będę owijać w bawełnę – jestem niezadowolona. Skała jest tylko tłem! Ludzie się na mnie wspinają i robią sobie zdjęcia. Co z tego? To oni są na zdjęciach, ja jestem statystką. W kierunku mojej idei posunęłam się tylko o maleńki kroczek. Chyba jedyny sposób, żeby to zmienić, to...
- Wietrze!
Wiatr jest wszędzie, nic dziwnego, że od razu przybył.
- Słucham cię.
Kolejna przysługa ze strony sił natury. Ale co mi tak, odbiję sobie, jak będę czymś pięknym. Będą się mogli chwalić: „Nie byłaby taka piękna, gdyby nie my!”.
- Chcę, abyś mnie rozkruszył najsilniejszym wiatrem, jakim się możesz stać.
- Chcesz się zniszczyć? Przecież to...
- Przerabiałam już ten temat z falą morską. Chcę tego, wiem, co mówię, nie jestem już dzieckiem. Nigdy nie byłam dzieckiem, nawiasem mówiąc...
- No to dobrze, wieję...