przez czarna.inez Pt, 02.10.2009 09:33
Opadają zasłony na wszystko, co było.
Już nie trzeba mi siostro ni modlitw, ni ziół.
Wierzycielki me: Wiara, Nadzieja i Miłość,
u wezgłowia, pobladłe, czekają bez słów.
Oddać wszystko z nawiązką tak bardzo się staram,
ale z ręki wypada dziurawy mi trzos.
Lecz się nie smuć i nie płacz, o moja Wiaro,
przecież innych dłużników na świecie masz dość.
I bezsilnie, łagodnie, dopowiem po chwili,
kiedy przylgnę Nadziei do rąk, pełen czci:
może inni synowie Ci mniej zawinili,
wybacz Matko-Nadziejo, tak bardzo mi wstyd...
Ku Miłości wyciągam puste me ręce
oczekując ze smutkiem wyroku z jej ust,
ale słyszę: - „Nie trzeba, nie dręcz się więcej,
całą siebie rozdałam, byś sobą być mógł.
Jakiekolwiek by dłonie Cię nie pieściły,
jaki płomień Twej duszy nie spalał na żar,
wiem, ludzkiego błądzenia Cię mroki zwodziły.
Byłeś ze mną. Przede mną Tyś czysty jak łza.”
Czysty, czysty więc spokojnie pochylam głowę.
W białą flagę pościeli zawija się blask.
Trzy sędziny, trzy żony, trzy siostry gotowe
nowy kredyt na drogę ostatnią mi dać.
Bułat Okudżawa
Trzy siostry (Wiara, Nadzieja, Miłość)
(tytuł oryginału: Tri siestry)
tłum. Paweł Orkisz