Wysięk prawny
Jerzy Urban, nasz wielki człowiek małego umysłu, w narcystycznym wystąpieniu w telewizyjnym programie Lisa powiedział przez pomyłkę coś na kształt prawdy: edukatorowi Orzechowskiemu, zwolennikowi restrukturyzowania nauczycieli-homoseksualistów, brakuje tylko turbana, by być Talibem. Fanatycznym nieprzejednańcem. Fundamentalistą kołtuństwa.
Moim zdaniem do całkowitego wyposażenia naszego wiceministra, brakuje też tornistra i woreczka na kapcie, nie mówiąc o beczce mózgowego oleju.
Do spóły z Romanem Gertychem, arbitrem ds. inteligencji wstecznej, opracował wysięk prawny pod wezwaniem ZERO TOLERANCJI.
Szkoda pary na przekonywanie tych panów o braku logiki w określeniu ZERO TOLERANCJI. Niech im tam kto inny klaruje, że naprawa czegokolwiek, a zwłaszcza naprawa w SZKOLE, naprawa relacji Uczeń – Nauczyciel, MUSI być oparta o TOLERANCJę (bo nie można prowadzić dialogu POD STRACHEM). No, ale logika nie ma nic do gadania w układach politycznych. Ostatecznie mamy demokrację i możemy sobie uchwalić, że nie ma głupiego ministra.
Jak wiecie, nie gustuję w makiawelicznych zapatrywaniach naszego trefnisia Urbana. Jest to dla mnie facet zdecydowanie odrażający. Wzięty jak z piosenki Przybory o tanich draniach. Lecz jeśli tego rodzaju DYSPOZYCYJNA postawa życiowa (podpieprzyć co się da i w krzaki), jest jeszcze zrozumiała i wesoła w kabarecie, to w tak zwanym życiu codziennym, podobnie zezowate, etyczne kreatury, są widziane – niemile.