Krzysiu, staram się, żeby Ciebie i innych zachęcić a po wakacjach będziemy oglądali następne zdjęcia...
Jeszcze kilka zdjęć z Rethymnonu. Można tam wędrować wąskimi uliczkami, od czasu do czasu przysiąść w maleńkiej kawiarence i dalej zwiedzać.....
Skutery, to najpopularniejszy środek lokomocji na Krecie.

Kościół greko-katolicki


Meczet, tak obudowany domami wokół, że nie sposób do niego dojść, trzeba bramami domów mieszkalnych przechodzić, a one na ogół są pozamykane. Prawdopodobnie wzięło się to z konieczności ochrony meczetu przed zburzeniem i wyznawcy pobudowali wokół swoje domy.

Fasada domu z czasów weneckich, musiał to być kiedyś piękny budynek...

Mimo, że to był październik granaty i pomarańcze właśnie dojrzewały...



Teraz jedziemy do Kissamos, maleńka miejscowość, raczej tylko na wypoczynek, a zwłaszcza z dziećmi, niewiele do zwiedzania (odwiedzamy tam znajomych, którzy sa tam właśnie na wczasach).



Tawerna w porcie rybackim

Plaża

I tutaj banany i granaty dojrzewają...


W drodze powrotnej wstępujemy do Chani, piękna miejscowość,(warto tu przyjechać, można i wypocząć i zwiedzić) większa od Rethymnonu. Zwiedzamy jednak tylko port i okolice, bo przed wieczorem chcemy wrócić do hotelu. Chanię widzieliśmy też wcześniej z lotu ptaka, bo tu jest lotnisko.
Latarnia i port w tym samym weneckim stylu.





Tu zjedliśmy obiad, a właściciel nas mile zaskoczył przynosząc na odchodne, po zapłaceniu rachunku, rakiję własnej roboty w takich fikuśnych kieliszkach - lufkach. Bardzo mi smakowała! Z tym zwyczajem jeszcze się kilka razy spotkaliśmy.

Jeszcze spacer pięknymi uliczkami i wracamy.

Została jeszcze jedna wycieczka do Gouves, ale to po przerwie.