„Ciagle pada! (3. dzien i noc, co Kangurzyce niedlugo rozlozy na lopatki, takie klimaty) Asfalt ulic jest dzis sliski jak brzuch ryby (a ona, czyli ja musi za chwile, no moze dwie, pedzic swoim niebieskim mustangiem w mokra zaplakana sina dal...) ...”
Taaa, przesilenie letnie za pasem, a u mnie wczoraj 15 stopni, wiatr i deszcz, czyli zima.
Sprawy zalegle, byc moze nawet zapomniane.
Nemo: „...mimo żem prostak i cham...”
Nemo, lataczu i wzdychaczu, nie wymyslaj, dobrze? (Wymyslacz – jeszcze i to...) Na tym forum spotykaja sie sami zyczliwi, mili, wrazliwi, dobrze wychowani ludzie. I nie katuj sie dlugimi tekstami, a juz na pewno nie moimi. W zyciu! Przeciez wiem, ze nikt ich nie czyta. I slusznie, co powtarzam od pierwszych dni na tym forum, jak Sowa nie zdechnie, to potwierdzi. (To co Ty wygrzebalas z kosza, co? Bekon??) A produkuje je z niezbytej, najglebszej potrzeby duszy mojej. Moge? Na pewno mniej szkodliwe niz forumowa schizofrenia. Zreszta, jak pokazuje licznik, popelniam 1,4 posty dziennie. Moze sie okazac, ze na dlugosc wychodzi tyle samo co np. 20, nawet po odliczeniu emotek. Pozdro!
Kinia, ja tez wrrrr
No bo co, kurcze blade, gdzie to lato?! W dodatku zima byla dluga i najchlodniejsza od 10 lat. To dopiero wrrrrrrrrrrrrrrr.
Bromba, dzieki za precyzje. Aaa, to co innego, od razu rozjasniam sie. I popieram obrone konsekrowanej hostii przed zakusami Sciany. Twoj Moher.
Zenobia: „niech Swieta Torba bedzie z TobOM !” Dzieki! Strasznie mi sie podoba ta a’la Grejs, oryginalna i szykowna. W ogole ostatnio czesto widze motyw sowy – na ubraniach, roznych fajnych drobiazgach, czyli durnotach. I nie wiem, czy to z tego wypatrywania Sowy tak mi ona w oczach stoi, czy akurat taki trend w modzie. O pieknie australijskiego nieba pisalam juz kilka razy. Probowalam, bo tego nocnego na zadupiu po goracym dniu z bezchmurnym, wypranym z niebieskosci niebem opisac sie nie da.
MM, na zewnatrz okna myje Stary, tak go przyzwyczailam. W nowym domu wymagalo to pewnych zdolnosci kaskaderskich, bo wysoko i Stary musial wlazic z wiaderkiem na rozsuwana drabine rozstawiona na wybetonowanym wjezdzie. A ja w tym czasie drzalam o Jego zycie. Ale w tym roku zakupil sprzet do pracy na wysokosciach, taki rozsuwany kij z koncowkami, to juz nie bede latac od okna do okna i krzyczec: Uwazaj! Tylko na razie nie ma warunkow do mycia, tzn. deszcz myje. Cytryne mialam w starym ogrodzie, sama posadzilam, w nowym tez bedzie, no musowo.
Maga, dawaj zdjecia Mateo, wszyscy prosza. Jeszcze w temacie dzieci – bo matka-kura moze o nich bez konca – moje tez rosna. I jakies takie przebiegle, krytyczne, oceniajaco-podsumowujace sie robia. Ostatni przyklad. Niedawno w niedziele Stary pojechal na ryby. (Aaa, zapomnialabym – zlapal 20 karpi. Na Wigilie jak znalazl. Tak ze jesli ktos reflektuje, to wysle w liscie.) Po powrocie z treningu Piotrek zawiadomil, ze teraz chce do kumpla, bo go zaprosil. OK, czyli znowu trzeba wiezc, bo tutaj komunikacja miedzy/osiedlowa slabo rozwinieta, a w weekend to juz w ogole. Jedziemy spokojnie, nagle niuniek jak nie ryknie:
- Mama, uwazaj!!!
- ???
- Malo nie stracilas bocznego lusterka!
OK, troche zagapilam sie w bok na mijany dom i troche zjechalam do srodka, a tam akurat samochod w druga stronne. Ale bez przesady – szybko odkrecilam kierownice. Bo mam refleks. No nic, jade dalej, ale czuje, ze juz sie nakrecam. Piotrek po chwili:
- Niedawno gdzies czytalem, ze dzieci czuja sie bezpieczniej, jadac z mama. Takie badania byly. Ale ja sie z nimi nie zgadzam...
Takiego gada sobie wyhodowalam. A PRAWDA jest taka, ze nie mialam zadnej stluczki, nawet zadrapania, nie liczac tego jak skasowalam na amen samochod, uczac sie jezdzic. Ale nie mialam wtedy prawa jazdy, wiec jak napisalam – nie liczy sie. Zreszta, peklo mi wtedy tylko jedno zebro, a Staremu i Piotrkowi absolutnie nic sie nie stalo. A Stary, prosze bardzo – ze 3, a moze i 4 razy stukneli go w „tylek”, a raz tak, ze az popchnal samochody przed soba. Oczywiscie, z tego wszystkiego, z tych nerw, przejechalam rondo, na ktorym skreca sie do kumpla Piotrka.
Nie, musze jeszcze pociagnac temat motoryzacyjny. Kilka dni temu przyjezdzam do domu i slysze: „Widzieli cie na drodze, podobno gnalas jak pirat, tylko wiuuu i tyle cie zobaczyli. I nie zachowujesz odleglosci, siedzisz innym na „tylku”. Ktos nagle zahamuje i zobaczysz, co bedzie...” I znowu – PRAWDA jest taka, ze w zyciu nie mialam mandatu za predkosc, a Stary ze 3. Zyczliwa dusza, ktora na mnie doniosla, wyjezdzajac kiedys z naszej dawnej slepej uliczki, tak wkladala rekawiczke, ze tak jej sie rece zaplataly pod kierownica, ze na zakrecie calkiem wyskoczyla z niego, sciela male drzewko i walnela ludziom w dom, wywalajac dziure i naruszajac kafelki w kuchni. Poniewaz wydarzylo sie to jakies 100 m od jej wlasnego, zamknela samochod i wrocila do siebie. Ale dla Starego raporty takiego krazownika szos sa punktem wyjscia do ciosania mi kolkow na glowie. Czuje, ze za te wszyskie potwarze przestane transportowac go z imprez. I wtedy zobaczymy!
Sciana, wyobraz sobie, ze juz mam
wireless connection. Ha, nie moze byc, co?
Spadam, bo przed robota musze jakies zakupy zrobic. A tak chcialoby sie pograc w pokies... Dzien dobry, dobranoc i pa.