Hyde Park 2006

Zapisane na zawsze wątki forum.

Postprzez GrejSowa Cz, 02.02.2006 22:57

Witam dennie...ale jak!!!

...co to ja chciałam powiedzieć...aha!!! Napisałam fajnego posta i nagle wyłączył się komputer...Nic już nie mówcie, dobra? CISZAAAAAA!!!!!!!!!! Jestem wściekła!!! NIE DRAŻNIć SKORPIONA!!! Myślałam, że to już ten wirus KAMASUTRA, ale uświadomiłam sobie, że do północy jeszcze ho ho!!! No, to już wiedziałam, że to na pewno moja głupota (po koreańsku GU-PO-TA). No, trudno...

Przyznaję się bez picia - nad Waszymi postami przeleciałam helikopterem skleconym na prędce z pudełka zapałek...piękne widoki, piękne teksty...a już kronika sportowa Kangurzycy - po prostu MAJSTERSZTYK!!!

Do wszystkich zainteresowanych - rozwiązanie konkursu to GREJS. Zwycięzcom gratuluję!!! Nagrodą jest TEN post!!! Zazdraszczam Wam jak cholera jasna!!!

MarysiuB - sumienie to ja mam...czy to jest coś takiego, co czasem gryzie...?...jak nie przymierzając wełniany golf...? BRRRRRRRR!!!!! Dla Ciebie i wszystkich zainteresowanych - Misiek się rozchorowal, a dokładniej zatruł, najprawdopodobniej sosem do spaghetti pod tytułem "cebula i czosnek"...wylądowaliśmy na tzw. "ostrym dyżurze", zwolnienie, dieta, leki....no, krótko mówiąc - oba egzaminy przełożone na maj...Dziękujemy za kciuki i prosimy o jeszcze!!! Przykro jak cholera...ale co zrobić...Natomiast sesja egzaminacyjna w szkole, w której się aktualnie uczy - świetnie!!! Najtrudniejszy przedmiot - programowanie komputerowe (dzizys...) na 5!!! Zostało jeszcze tylko prawo....MASZAAAAAAAAA!!!!! HEEEEELP!!!!!


¦ciskam Was, dziewczyny!!! Trzynastko, Teremi, Emciu, Erico, Izanno, Gocha, Masza...trzymajcie się!!!

P.S. ¦ciany jeszcze nie widziałam... :-(((((((((((((((
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez MarysiaB Pt, 03.02.2006 09:45

Dzien dobry drogie HP i okolice. Sprawy zalegle od str.267. Podczas mojej nieobecnosci pojawil sie tutaj temat autentycznosci i bycia soba. B.ciekawy. O tym, moim zdaniem oczywiscie, jest historyjka Trzynastki, ktora Maciejka nazwala 'edukacyjna', no ta o parze, co to nie chciala sie sfotografowac ze wszystkimi. Maciejka napisala, ze 'ile nas tu jest w HP kazdy zrozumial ja po swojemu i niekoniecznie po Twojej /Trzynastkowej/ mysli.' No, niestety, te ostatnie slowa to akurat o mnie. 'Niestety', bo wcale mnie nie cieszy, ze tak tu czasami wyskakuje pod prad. Na pewno byloby mi lzej, gdyby mi wszystko pasowalo. Z drugiej strony forum jest po to zeby sobie pogadac, chyba. OK, do rzeczy. Trzynastko, napisalam, ze Twoja historyjka jest dla mnie o byciu soba, ale tak w zasadzie to o tym, zeby pozwolic innym na to. Zdanie: "Raczej nie bylo mozliwosci odmowy, z trudem sie zgodzili na spotkanie" troche mnie zmrozilo, a mam srodek lata. Nooo, chyba bym sie nie dala przekonac i wyszlabym w najlepszym wypadku na dziwaka, w najgorszym - na gbura. Staram sie nie stawiac innych pod sciana, bo sama nie lubie byc tam stawiana. /A Sciane dla odmiany b.lubie./ Czysty egoizm. Moze nie do konca zrozumialam te historyjke. Ludzie nie chcieli sie ustawic do grupowego zdjecia i to byl taki problem?
Na temat autentycznosci i bycia soba moge w zasadzie powiedziec to samo, co Emsi. Cytuje Minister Slonca, Deszczu, Lak, Mgiel...itd.: "A ilu ludzi tak naprawde stac na autentycznosc? Czasami jestem mniej, czasami bardziej soba." To tak jak ja, ba, nawet mysle, ze nikt tak do konca tej autentycznosci ode mnie nie oczekuje. Kangur tez niech lepiej bedzie soba tak w 70-80% i np. nie mowi mojej dobrej znajomej, co mysli o 'biznesowych' monologach jej meza na imprezach. Staram sie byc soba w sprawach dla mnie zasadniczych. Dla siebie. Dla dobrego samopoczucia, zeby zachowac twarz. Jesli za sciana klotnia na calego, tzw. regularny lomot, wolanie o pomoc, maltretowanie dziecka, to raczej na pewno pojde tam w gosci bez zaproszenia. Mam zreszta takie przygody za soba. Sciana, czy naprawde tak do konca jestes soba?
Bywam dosyc autentyczna ciemna noca, kiedy samotnie siedze przed komp i wystukuje te wszystkie smetki. Prawie rok temu nie przypuszczalam, ze ta pisanina tak mnie wciagnie. A w zyciu! Naprawde nie jestem osoba goniaca za nowym towarzystwem. Mysle, ze odpowiada mi forma. Przychodze kiedy chce, odchodze, kiedy sie zmecze albo nie mam nic do powiedzenia. Nic na sile i na bacznosc, wszystko z przyjemnosci i checi. Do tego stroj niedbaly, czesto mokra glowa, kawka pod reka. W takich warunkach pod wplywem czyjegos postu, kilku slow zdarza mi sie napisac takie rzeczy, ze az sama sie wystrasze swojej autentycznosci. Troche z tym walcze /od czego w koncu jest funkcja: 'usun'?/ Dziekuje, ze pozwalacie mi byc soba.
Grejs, no cale szczescie, ze z Miskiem wszystko OK. Sluchaj, a moze to z nerwow, tak jak J. Henin-Hardenne? Swietnie, ze sesja swietnie. Gratuluje! Kciuki bede trzymala. Pamietasz chyba jeszcze moje zawolanie, co? I wiesz co jeszcze? Wyczytalam, ze Ty sie chcialas doktoryzowac z HP, ale tekst Ci wcielo. Wcale sie nie dziwie, ze dzisiaj komp poszedl po calosci i sie wylaczyl. Doktoryzuj sie, ile dusza zapragnie! Ale dlaczego akurat z HP?! Pomysl w stylu kandydowania Sciany na prezydenta. /Ale ze Kaczor ja wykosil, to sie jednak dziwie./
Emsi! Program ten sam na bank. Moje dzieci juz byly na wycieczce do skrzynki pocztowej. W przedszkolu to bylo.
Masza, widze, ze jestes kobieta swiatowa. A NIEKTORYM to diamentowe kolczyki nie daja spac po nocach, co?
Izabela! "...są na świecie dobre okna w dobrym mieście, /i ta wiara ze w człowieku człowiek jest." Jest we mnie taka wiara, czasami wystawiana na probe, ale jest.
Ide, ale ciemna noca pewnie wroce. Dobrego dnia wszystkim, pa.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez teremi Pt, 03.02.2006 11:28

Witam o poranku

Kangurzyco - dołączę do dyskusji o "byciu..." Wiesz, czytając wczesniejszy post Trzynastki i dzisiaj Twój dopiero dostrzegłam, że moje zachowanie mogło (i może) być dla kogoś problemem. Wiele razy nie ustawiałam się do "wspólnego zdjęcia", nie szłam ze wszystkim tylko tam gdzie ja chciałam pójść, nie oglądałam wielu filmów (tych "co powinnam") itd, itd a jednak przez to nie czuję się gorsza ani inna i albo ktoś zaakceptuje mnie z wadami i zaletami albo "pa pa" bliższym kontaktom. Tu na Forum przed rokiem mogłam się zakładać, że nie będę pisać a czytać to tak od czasu do czasu. Teraz staram się wpadać codziennie i to z tych samych co Ty powodów. Teraz siedzę jeszcze w piżamie, z kawą (zaczynam pracę o 13.00) i lubię się z Wami spotykać ot tak, bez zobowiązań - to tak na marginesie Twego ostatniego postu.
Napisałaś słowa piosenki "Człowieczy los" - właśnie wyczytałam ("Angora"), że pod koniec ubiegłego roku przeprowadzono w Rosji ankietę a pytanie było jedno: "Z czym kojarzy ci się Polska". Aż 98% Rosjan odpowiedziało, że z Anną German. Dla porównania o L.Wałęsie wspomniało niecałe 8% pytanych. Przed trzema (a zmarła w 1982 r.) laty odsłonięta została na Placu Gwiazd tablica pamiątkowa Jej poświęcona i jest to pierwszy przypadek uhonorowania w ten sposób jakiegokolwiek zagranicznegy artysty.
a już tak dla przypomnienia: urodziła się 14 lutego przed 70 laty, debiutowała we Wrocławiu, gdzie studiowała geologię na UW. Kiedy starała się o zawodowe uprawnienia przewodniczący komisji powiedział: "Proszę nam darować, że zmusiliśmy panią do zaśpiewania wszystkich zgłoszonych piosenek, ale korzystaliśmy z okazji. W ten sposób udało nam się być na wspaniałym koncercie. I to bezpłatnie". Jesienią 1980 roku odbyła długie turnee po Australii. Był to jej ostatni publiczny występ.
a w nawiązaniu też do wcześniejszej dyskusji o byciu sobą:
"O German często mówiono jak o dziwaczce/.../ nie paliła papierosów, nie piła."
Są gotowe już o niej wspomnienia a książka ukaże się jeszcze w tym roku. Natomiast Telewizja Rosyjska realizauje film dokumentalny, który chce pokazać na początku lutego, w 70 rocznicę urodzin Anny German.
(wszystkie te informacje są z ostatniego numeru "Angory" z artykułu Janusza ¦wiądra i jest to przedruk z "Dziennika Wschodniego")

Grejs - witaj cieszę się, że odkopałaś się z zimowych pieleszy - z Miśkiem przykro, ale co się odwlecze, to ... przysłowia są jednak mądrością narodu.
No cóż z tym doktoratem to faktycznie przesadziłaś. Może pisz "na brudno" i zmień temat
z "Co HP zrobiło dla mnie" na "Jak mogę częściej pisywać tasiemce - próba przełamania barier technicznych w aspekcie utworzenia przez B.G. Centrum..." - temat to już sama rozwiń.

Izanno - niestety mogę być tylko duchem na pogrzebie a tak bardzo bym chciała

wszystkich pozdrawiam i proponuję wycieczkę w poszukiwaniu wolnego czasu.

Na czym M.C. polega wycieczka do "skrzynki pocztowej"? - może więcej szczegółów
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Postprzez GrejSowa Pt, 03.02.2006 14:43

Cześć, jestem w pracy, i jest TAKIE DNO!!!!

Kangurzyco, uwielbiam Twoje posty, wiedziałaś o tym...? Ale nawet nie tykam tematu autentyczności i bycia sobą, chodzę sobie tylko dookoła, przyglądam się, obwąchuję...bo jak nic pobiłabym rekord Guinessa w pisaniu tasiemca, a na koniec dostałabym zwolnienie z pracy...i zwolnienie lekarskie jednocześnie...Powiem tylko tak: wydaje mi się, a nawet jestem pewna, że NIKT nie jest do końca sobą w otoczeniu innych ludzi...to chyba niemożliwe...te rzadkie chwile zdarzają się tylko w samotności...a i wtedy bywa to czasem trudne...

Teremi - a ja tak sobie ostatnio myślę, czy by się nie doktoryzować z tematu "Co HP zrobiło ze mnie". Przynajmniej z rozwinięciem nie miałabym problemu.

¦ciskam Was w pasie, dziewczyny, idę siku, a potem - to się zobaczy...
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Trzynastka Pt, 03.02.2006 15:06

Czasu nie ma , ale musze odpisac:
Widocznie forma pisemna jest przerazliwie ulomna. Za Boga nie chodzilo o wspolne ustawienie sie do zdjecia. Historia z zycia byla o czyms zupelnie innym, zainspirowana chwilami takiego, a nie innego naglego humoru i iskry miedzy Grejs i Sonia.
Grejs nie miala humoru, jak nigdy, choc tylko na chwile, warknela, Sonia odpowiedziala neutralnie, a zostalo to odebrane ostro. Tyle tamtej historii.
W mojej chodzilo o to samo, grupa zzyta ze soba wyjezdza na wielkie wspolne swieto. Nagle jedna para ma potwornie skwaszona mine, demonstruje to wszystkim, wprowadza zdziwione twarze, ludzie pytaja, "a co sie stalo?", ale nikt nie wie co, bo zadnej draki nie bylo. Grupa stara sie zapytac, dowiedziec, czy moze ktos cos niechcacy nieodpowiedniego rozkapryszonej parze zrobil. Para slyszy podczas rozmowy na chodniku kilka slow, oczywiscie jest przekonana, ze te slowa sa o nich, do nich itd (nieslusznie).
Znam pare, wiem, ze nie lubi izolacji, staram sie dowiedziec, co i jak. Para smiertlenie sie obraza ( gwozdz do trumny), kiedy mowie w zartach, ze doplace, zeby byli na chwile z nami. Nawet nie przypuszczam, ze jest az tak zle. Para czeka, az bedziemy za nimi biegac, pytac, a oni nadal beda demonstrowac niezadowolenie. Grupa postanawia zostawic pare zupelnie na uboczu, zeby juz nikomu nie psuli swoimi minami humoru.
Po powrocie musialam sie jakos z nimi skontaktowac, bo inaczej sklocenie trwaloby wiecznie. Z pewnoscia nie wyciagneliby pierwsi reki, nie ich styl. Z para biznesowo kontaktujemy sie prawie codziennie.
Nie chodzilo wiec o zdjecie, chodzilo o niewinny zart odebrany opatrznie. Para z reguly prosi o najwieksza ilosc zdjec, nie chcialam, zeby poczuli sie odsunieci, wydawalo sie, ze wlasnie chodzi im o specjalne poproszenie, zaproszenie do zdjecia. Cykam te zdjecia raczej na ich potzreby, nie wlasne, mnie sila rzeczy na zdjeciach nie ma, ja robie i rozdaje pamiatki, taka mam fuche nadwornego fotografa.
Nie chodzilo o przymuszenie do rozmowy, tylko zaciecie niektorych osob, ktore znaja swoja wersje zdarzen, przyjmuja za jedyna i nie zamierzaja sie dowiedziec, jakie jest zdanie drugiej strony. Para za jakis czas podziekowala za pierwsze wyciagniecie reki.
Zakonczenie historii: wyjasnienie, ze wszystko wynikalo z frustracji, zlego humoru, zaslyszanych kilku slow, ktore jakos im pasowaly akurat do nich, a takimi nie byly.
Chodzilo o to, ze z powodu malego nieporozumienia tworza sie czasami wielkie problemy, bo ludzie nie rozmawiaja ze soba na te sporne tematy.
Ja mam taki zwyczaj, ze rozmawiam, zawsze, nawet jesli mam uslyszec przykre slowa. dodatkowo wierze w dobre intencje i zla interpretacje zdarzen. Jesli posluchac obu stron w kazdej sytuacji, jesli ktos nam cos opowiada, to kazdy po swojej stronie ma racje.
Dzieki rozmowie wiem, kiedy kogos zabolalo to, co ja zrobilam lub powiedzialam. Dzieki rozmowie daje spokojnie znac innym, kiedy zabolalo mnie.
Koniec wyjasnienia, moze dlatego wole kontakty na zywo, niz pisemne. Wtedy nie ma pudel w komunikacji. Tych zakretow na forum wynikajacych z nadinterpretacji kazdego slowa bylo tu juz multum.
Milego weekendu Wam zycze, bez labiryntow i z usmiechem.
Ja mam kolejny zryw w pracy, tak trzeba do poniedzialku, za duzo obiecalam...13
Trzynastka
 
Posty: 1050
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 13:59
Lokalizacja: Chicago

Postprzez MarysiaB Pt, 03.02.2006 16:48

Trzynastko, Twoj post przeczytalam trzy razy. Zrozumialam dwie rzeczy: 1) nie chodzilo o zdjecie /a tak wynikalo z historyjki, po ktorej zreszta wywiazala sie dyskusja w HP pt. "Czy lubie siebie na zdjeciach czy nie", albo cos w tym stylu/, 2) rozni ludzie sa na swiecie /tzn. to wiedzialam, tylko sie utwierdzilam/.
Ad1. Nadinterpretacji nie bylo, a jesli tak, to taka bardziej zbiorowa.
Ad2. Na pewno bym nie zadzwonila. "Grupa postanawia zostawic pare zupelnie na uboczu" - takie rozwiazania preferuje. Co prawda za bardzo w grupach nie przebywam, ale moge napisac o moim zyciowym duecie. Kangur kiedys powiedzial: "Ja moge miec zly dzien, nawet bez powodu, ja moge byc sfrustowany i ja moge nie chciec o tym rozmawiac." Szczerze mowiac, to sie nawet ucieszylam, bo sama planowalam zlozyc podobne oswiadczenie. Albo taki tekst: "Czy naprawde musisz tak kawe na lawe? Czy naprawde myslisz, ze jestem idiota i sam niczego nie zrozumiem? Daj mi czas." Zdarzaja sie takie dni, nie wchodzimy sobie wtedy w droge i nie roztrzasamy ich wieczorem.
Rozmowa...no, czasami jest b.OK, ale czasami tez moze doprowadzic do szalu.
Jakby co, to do rozmow zawsze mam forum /smieje sie, bo to naprawde lubie/.
Teremi, dzieki za wspomnienie o Annie German. Ulubiona piosenkarka mojego taty. Wiedzialam o jej ogromnej popularnosci w ZSRR/Rosji, ale zeby az 98%! Gdzies przeczytalam, ze spiewala czysto po rosyjsku, bez akcentu. Inne kochane za wschodnia granica polskie artystki: Edyta Piecha, Barbara Brylska. Tez moge byc tylko duchem na pogrzebie, ale mysle dzisiaj o ksiedzu-poecie.
Grejs: "NIKT nie jest do końca sobą w otoczeniu innych ludzi." Cenne uwaga. Jak bumcy-dydy zrobisz doktorat z HP.
Pa, buziaki.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez Trzynastka Pt, 03.02.2006 17:22

MarysiuB:
Tak bylo, do konca pobytu swieze powietrze dla pary, nikt ich juz nie tykal.
Jesli ktos jest bardzo zaciety, musi sie znalezc druga strona. ktora rozpocznie rozmowe. Gniewalibysmy sie do dzis bez wyciagniecia reki.
Przed kazda nowa konferencja powraca w anegdocie sytuacja z para. Wszyscy pamietaja, niektorzy zklasyfikowali zdarzenie jako: "ostroznie w kontakatch, bywaja wielkie humory".
Lubie pare, nie mieli zlych intencji, mieli bardzo zle dni, tyle.
Tez nie pacham sie w rozmowach z butami i natychmiast, czasami informuje Apollo Szpakowatego: "nie tykaj mnie dzisiaj, reaguje opatrznie".
Jeszcze o autentycznosci: to, ze Kangur nie trzepie kazdemu w szczegolach, co mysli o szefie, itp. dla mnie jest nie brakiem autentycznosci, jest wyczuciem sytuacji.

Teremi, ja tez nie ide z pradem, z grupa, glowna fala.
Przez pierwszych kilka lat pobytu w Stanach masowo nam przysylano z racji pracy meza (muzyk) i spotykania wielu ludzi zaproszenia nic mi nie mowiace, na chrzciny, komunie, sluby ( taki tu zwyczaj, publika zazwyczaj wielka). Nawet nie wiedzialam od kogo pochodza. Zajelo mi troche czasu, zanim ludzie zaakceptowali, ze nie bywam na takich imprezach. Moze nawet uwazali to za dziwactwo, brak dostosowania sie do nurtu. Dzis juz nikogo to nie dziwi, ani nic nie stracilam z tego powodu. Nauczylam sie odmawiac w sytuacjach, ktore mnie mecza, ale ta nauka przyszla dosyc pozno.

Wrocila zima, wlasciwie powinnam powiedziec -dopiero sie zaczyna.
Pozdrowienia i w koncu zabieram sie do pracy.
Trzynastka
 
Posty: 1050
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 13:59
Lokalizacja: Chicago

Postprzez M.C. Pt, 03.02.2006 17:38

Drogie HP,

pozdrawiam, kurcze blade (to nie do Was). Nie moge pisac i czytac tez za bardzo nie moge bo mi tu jeden gosc za plecami strzela bezczelnie i glosno gwozdziami w..., no,...sciane. Ale taka zwykla. Cholera, ten gosc to nie ma w ogole wyczucia to jedno jest pewne!!! Autentyczny az do bolu moich uszu!!! Zartuje teraz, ale temat autentycznosci jest wazny, nawet bardzo. Ale, no nie moge musze spadac, bo teraz znowu cos buczy, jakas maszyna.
Zycze wszystkim dobrego weekendu, labowego lub pracowitego. U&U

Ps. Grejs, maj masz zaklepany, ale moze by tak liste zrobic na wszystkie mozliwe przypadki chodzace po ludziach i dopiero wtedy za nie rowniez kciuki trzymac. A kto Miskowi ten sos podawal, ja sie pytam, no kto? Winnego ukarac!!!
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez Małgosia Sz Pt, 03.02.2006 17:52

Uuuuu ja już dzisiaj nic nie napiszę. Zaraz lecę na Shirley, a wokół jeszcze tyle roboty! No i szpilki muszę wypastować! Jakby to wyglądało? Diamentowe kolczyki w uszach (phi!) i brudne martensy?
13 u nas było trochę cieplej, ale ponoć od niedzieli ziiiiiimno. Wiosny nie widać.
Miłego weekendu 4U!
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez MarysiaB So, 04.02.2006 00:22

Witam przy sniadaniu.
To, co ja nazywam brakiem autentycznosci, Ty, Trzynastko "wyczuciem sytuacji", mlodziez, zbuntowana, pelna idealow i bezlitosna w osadach - zaklamaniem. Codziennie jestesmy uwiklani w dziesiatki sytuacji, ktore musimy wyczuwac. Ile osob moze pozwolic sobie na prawdziwa autentycznosc, na mowienie, tego co mysli, wyrazanie siebie i ponoszenie konsekwencji takiej odwagi? "NIKT nie jest do końca sobą w otoczeniu innych ludzi." /Grejs/. Przyklad pierwszy z brzegu /tylko przyklad, bo nie jestesmy z Kangurem w takiej sytuacji; czytanie ze zrozumieniem znowu siada/: masz glupiego, aroganckiego szefa, w pracy bez szemrania wykonujesz jego polecenia, zdobywasz sie na usmiechy i mile slowa, nic innego nie robisz, tylko wyczuwasz sytuacje, bo masz na utrzymaniu zone i troje dzieci. Wracasz do domu, opowiadasz przy obiedzie z jakim kretynem miales przez caly dzien do czynienia. Ciagle jestes soba /=ta sama osoba/. Kiedy byles autentyczny?
Teraz prawdziwa sytuacja. W Polsce sie to dzieje. Mala, dobrze prosperujace firma. Szef - mlody, przedsiebiorczy, b.ambitny. Jego zastepca jest siostra. Te same cechy charakteru plus malostkowosc i msciwosc. Ogolnie nielubiana. Jest dzien jej urodzin. W firmie nikt o tym nie pamietal. Szef wzywa do siebie ksiegowa i tzw. pomoc biurowa /mloda dziewczyna/. Robi im karczemna awanture, ze nie kupily prezentu jego siostrze. Kobiety wracaja do swojego pokoju i po naradzie postanawiaja naprawic blad. Po godzinie ida z prezentem do zastepcy szefa. Ta wyrzuca je za drzwi, stwierdzajac, ze teraz to juz za pozno. Ksiegowa pakuje sie i zwalnia z pracy /"Jestem za stara, zeby pracowac w takich warunkach"/, dziewczyna placze i zostaje. Ktora pozwolila sobie na autentycznosc, a ktora 'wyczula sytuacje'?
Bardzo mnie mecza sytuacje, kiedy nic innego nie robie, tylko je wyczuwam. Moze dlatego lubie samotnosc? Mysle, ze dla dobrego samopoczucia, dobrze jest raz na jakis czas trzasnac drzwiami. Zrobilam to kilka razy w zyciu i nie zaluje.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez Trzynastka So, 04.02.2006 02:18

Z ta autentycznoscia jest tak, jak z wolnoscia.
Posiadajac ja nie musimy uprawiac anarchii.
I wcale nie chodzi o brak idealow ani o zaklamanie.
Ja chyba wole gadac na zywo, bo dla mnie na forum z tych skrawkow informacji wychodzi czasem sieczka niezla.
Milego weekendu...13
Trzynastka
 
Posty: 1050
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 13:59
Lokalizacja: Chicago

Postprzez M.C. So, 04.02.2006 04:50

Hello wieczorem, HP.
Moj wklad do dyskusji nad autentycznoscia.

Fragment skali autentycznosci. Minusy i plusy nie zawsze oznaczaja, ze mamy do czynienia z lepsza lub gorsz autentycznoscia.

...wczesniejsze mozliwosci istnieja
-7. Autentycznosc agresywna. (Aro, no zdarza Mu sie stracic zimna krew)
-6. Autentycznosc niepokojaca. (hihi, Ocean niespokojny)
-5. Autentyczosc zastanawiajaca (Mysliciel, Rodina)
-4. Autenycznosc uzmyslawiajaca (Scarlet Johanson)
-3. Autentycznosc do zaakceptowania (Banknot $100 dolarowy)
-2. Autentycznosc tolerancyjna (HP, zdecydowanie)
-1. Autentyczna autentycznosc (wstawic swoj wlasny przyklad)
0. Wyczucie sytuacji, kompromis, wywazenie, lub co kto chce, NUDNA sprawa jednym slowem. Znamy z dnia codziennego...
1. Autentycznosc na plus (polska goscinnosc, ale nie ta ktora przymusza do jedzenia i picia)
2. Autentycznosc zachecajaca (dzieci sa 100% autentyczne, i co sie z tym pozniej dzieje? zderzenie z rzeczywistoscia?)
3. Autentycznosc zjednujaca (Sciana, podlize sie a co mi zalezy, phi, moze dostane jakas autentyczna nagroda jak wroci...)
4. Autentycznosc rozbrajajaca (Woody Allen)
5. Autentycznosc pociagajaca (....ekhm, ekhm)
6. Autentycznosc pozadana (Dziennik KJ, pozadana doza autentycznosci)
7. Autentyczosc gorujaca (Gregory Peck, zawsze i wszedzie)
8 i dalej mozliwosci sa niezliczone....

Ps Grejs, a moze taki temat "Co ze mnie AU-TEN-TY-CZNIE, zrobilo HP, czyt. KREDENS", jako praca doktorancka?

A teraz zmieniam temat.

Przepis na lemoniade z autentycznych cytryn. Lemoniadzie z proszku mowimy NIE!!! Wiem ze zima ale u mnie teraz sezon cytryn i pomarancz a w Australii to nawet pelnia lata. Niech sie polkula polnocna nie gniewa...

Cytrynay najlepsze sa nie Eureki ale Meyery. Eureki sa bardzo kwasnie, Meyery sa slodkawe, bo jest o krzyzowka z pomarancza. (Istnieje tez nowa odmiana cytryn zwanych "Pink Lemonade", lemoniada z nich ma byc rozowa, ale nie jest. Miazsz tych cytryn jest odrobine zabarwiony na rozowo, ale nie wystarczajaco zeby zabarwic lemoniade.) Ile tych cytryn? Duzo, im wiecej tym lepsz lemoniada. Co najmniej 10. Wydusic sok z cytryn do ladnego dzbanka. Ja lubie zeby byl miazsz i pestki ale nie kazdy lubi al natural, w tym drugim przypadku odcedzic sok. Woda zrodlana lub z butelki, ewentualnie przegotowana. Wypelnic woda dzbanek. Dodac cukier do smaku. Musi byc smak lemoniady. Na koniec najwazniejszy rzecz. Pare lisci miety. Moze byc pieprzowa, moze byc melisa, mozna eksperymentowac z roznymi rodzajami miety. liscie miety daja lemoniadzie unikalna ozywczosc. Kilka kostek lodu bo tak ladnie dzwiecza gdy uderzaja o szklo. Oczywiscie lemoniade mozna zmodyfikowac w zaleznosci od potrzeby...
Dolaczam zdjecie cytryn w deszczu. Dobrej nocy zycze.
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez MarysiaB So, 04.02.2006 05:16

Trzynastko, chyba inaczej rozumiemy slowo anarchia. Czy powiedzenie: Stop. Nie pozwole soba wiecej pomiatac, to od razu anarchia? Dlaczego tyle dzieci jest katowanych w Polsce bezkarnie, czasami przez dlugie lata? Moze za bardzo ich sasiedzi 'wczuwaja sie w sytuacje'? Sama 'wczuwam sie' b.czesto i uwazam to za zaklamanie. Jesli dotyczy to drobnych, codziennych spraw, o ktorych szybko zapominam, bo tak naprawde nie maja dla mnie wiekszego znaczenia, to OK. Swiat tez kompletnie nic nie straci, jesli nie dowie sie o moich pogladach na tysiace spraw. Gorzej jesli czegos nie zrobie, nie powiem, nie zaprotestuje, a potem uwiera mnie to miesiacami albo i dluzej. Albo tkwie w czyms bez sensu, co mi kompletnie nie pasuje, a brakuje mi odwagi, zeby powiedziec: nie. Ale przeciez nie zyje na pustyni, zaplatana jestem w siec najrozniejszych zaleznosci, ukladow itd. Tak, nie lubie zmuszac sie do roznych 'historii', a robie to codziennie. Slaba ze mnie anarchistka /smieje sie/. Sorry, nic wiecej na ten temat nie wymysle. Sieczka? Dlaczego sieczka? Nie rozumiem.
Magnolia! Historia o kangurze. Pamietasz, jak kiedys daaawno temu, na poczatku HP to bylo, zapytalas mnie, czy kangury atakuja. Napisalam wtedy, ze nie slyszalam, zeby sie jakos zmawialy ciemna noca, ale kto wie. Otoz mylilam sie, tzn. wtedy moja wiedza byla niepelna. Jakies dwa tygodnie temu przeczytalam w 'Herald Sun' o takim wlasnie wypadku. I to w bialy dzien! Bylo tak: siedemnastoletni Jay jechal sobie polna droga na rowerze, kiedy znienacka zaatakowal go kangur /konkretnie: eastern grey kangaroo, taki z tych wiekszych/. Skopal go z roweru i zanim chlopak zdazyl stanac na nogi, 'poboksowal' go pare razy w twarz i ramiona. Kiedy Jay podniosl sie, uswiadomil sobie rozmiary przeciwnika /nalezy wziac poprawke, ze kangur mogl troche rozrosnac sie w jego opowiesciach/. W kazdym razie stali oko w oko, a Jay do konusow nie nalezy. Zwierzak szykowal sie juz do kolejnych ciosow, ale tym razem Jay byl szybszy: uderzyl go w bark (?) i nakrzyczal na niego. Kangur zwial, zostawiajac swoja ofiare posiniaczona i zakrwawiona. Jay twierdzi, ze wyszedl z opresji bez wiekszych kontuzji tylko dzieki kaskowi, o ktorym nigdy nie zapomina, udajac sie na rowerowe wycieczki. Pozniej zadzwonil do mamy, ale bedac w szoku, byl w stanie jedynie wyszeptac: 'blood' i 'kangaroo'. W artykule zdjecia: na jednym Jay z rowerem i polamanym kaskiem, na drugim - eastern grey kangaroos opierajace sie na ogonach i trzymajace za przednie lapki /portret pamieciowy czy jak?/ No, takie buty. Magnolia, jak to przeczytalam, od razu pomyslalam o Tobie. I dziekuje za zdjecia.
Malgorzato, przepraszam, ze dopiero teraz, ale przez AO do wielu rzeczy nie mialam glowy. Norweskiego nie znam, ale moj maz zna roznych ludzi. Kiedys przylatywali tu do jego firmy Szwedzi, a to przeciez blisko. Zapytalam go, ale mowi, ze nie ma teraz takich kontaktow.
OK, spadam do kuchni. Dobrej soboty wszystkim.
Ps. Emsi, w moim dawnym ogrodku mialam cytryne Meyer. Sama posadzilam. Teraz nie mam ani ogrodka, ani cytryn /wiesz, ta tymczasowosc/, ale od sasiada Greka pol roku temu dostalismy dwie torby cytryn. Kangur zrobil z nich cytrynowe kostki lodowe. Na austr. upaly super.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez Trzynastka So, 04.02.2006 05:51

MarysiuB, a co tam , posrod nocnego pisania o wellness jeszcze troche o zyciu.
Anarchie pewnie rozumiemy tak samo.
Nie pozwole soba pomiatac, znana jestem z przerazliwie bezposredniego wyrazania swoich opinii, nawet u szefostwa firmy, z ktora wspolpracuje ( dalam temu wyraz dwa dni temu). Za Boga bym nie kupila prezentu takiej osobie, jak w Twoim przykladzie, pewnie bym trzasnela drzwiami i szukala nastepnej roboty, taka juz jestem. Wszystko z tej autentyczmnosci po tatusiu. Udusilabym sie w takiej pracy, dlatego poszukalam niezaleznej, kiedy madry czy glupi szef nie stoi nade mna.
To, ze nie zawsze wygarniemy natychmiast minusy kazdemu nie oznacza jeszcze ani zaprzepaszczenia idealow ani pojscia na latwizne. Pewnie nasze wlasne cechy codziennie nie bardzo odpowiadaja napotkanym ludziom. Ja Ciebie bardzo rozumiem, bo przez wiele lat nie uznawalam kompromisow, odmiennosci, nie zgadzalam sie na ulomnosci tego swiata. Wolalam uciec w swoj bardzo odizolowany swiat i nie miec z tym nic do czynienia.
Teraz jest inaczej, z wyboru. Swiat odmiennych ludzi mnie nie razi, raczej fascynuje fakt, ze umiem sie z nimi znalezc, ze musze znalezc droge, by sie z nimi dogadac. Jestem szybka, ktos inny powolny i dobrze, w tym tez jest sila. Umiem docenic odmiennosc.
Nie trace autentycznosci, jesli nie musze wypalic natychmiast, co MNIE nie odpowiada. Innym moze sie calkiem podobac. Tacy bardzo odmienni jestesmy, spojrz na forum.
Ja obecnie rozmawiam, Ty do woli uciekasz pod kocyk, to tylko dwa rozne sposoby reakcji, nic wiecej. Uciekalam przez lata, ale mi kocyk zbrzydl, zaczal doskwierac, opgraniczac, przeszkadzac, tak jak mojemu synowi. Jemu pomoglam wyjsc z ukrycia wczesniej, sama zrobilam to w wieku doroslym. Kolega o podobnych jak ja problemach zwiazanych z ukrywaniem sie przed swiatem powiedzial na zjezdzie 20 lat po maturze: "Chodz, wygarniemy wychowawczyni, ze nic nam nie pomogla". Powstrzymalam go, dwojka najbardziej niesmialych najwiecej potem osiagnela w zyciu, ale zrobilismy to pod gorke, sami, bez udzialu pedagogow. Przestalismy w ktoryms momencie lubic siebie w tamtej postaci.
Mowie, ze "sieczka", bo tak malo da sie powiedziec przez internet, dlatego wygrywa zycie, piekne rozmowy na zywo.
Za klasyfikacje na plus i minus dziekuje MC. Szczerosc do bolu nie musi byc szczytem autentycznosci.
MarysiuB, szeroki usmiech i pozdrowienia, w Tobie widze siebie sprzed lat:)))))))))))))))))
Ale teraz mi lepiej....13
Ostatnio edytowano So, 04.02.2006 07:23 przez Trzynastka, łącznie edytowano 1 raz
Trzynastka
 
Posty: 1050
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 13:59
Lokalizacja: Chicago

Postprzez MarysiaB So, 04.02.2006 07:22

OK. Dzieci nakarmione. Widze, ze musze sprostowac, bo zostanie na wieki wiekow, ze Kangurzyca nie popiera odmiennosci, a ja ja /znowu jaja!/ przeciez lubie pasjami, zawsze i wszedzie. Niech nie szkodzi tylko innym. Temat tolerancji walkowalysmy w HP nie raz. Bardzo fajnie, naprawde, ze sa wolni i szybcy. Pod kocyk uciekam, kiedy mi zle, z poczucia bezsilnosci, np. Rzeczywiscie, poza komp nie umiem, a raczej nie chce rozmawiac. Wole uciec, schowac sie. Wiem, ze trace. MNIE czesto stawiam na szarym koncu. Tak normalnie to nie czuje potrzeby wypalania swoich racji, musi byc iskra. Napisalam, ze nad wieloma sprawami przechodze do porzadku dziennego, bo jak spojrze na nie spod kocyka, to nie maja wiekszego znaczenia. Chodzi mi o sytuacje, kiedy MUSZE zdobyc sie na autentycznosc /Emsi, jak ja nazwac? Musowa?/, bo jesli tego nie zrobie to...buuuu...kiepsko Kangurzyco z Toba. Co z Ciebie za czlowiek? Wtedy wypalam, dzialam itp. I naprawde nie trzeba byc anarchistka, zeby zwrocic uwage kobiecie w sklepie, zeby nie wytrzasala sie nad dzieckiem. /Takie wiedzmy strasznie mnie wkurzaja./
A swoje rozedrganie lubie, chociaz mi pewnie nie lepiej. Fakt, nie zawsze mam apetyt na zycie. Ale jak przestane pulsowac, poloze sie do trumny. Trzynastko, dzieki za pogaduchy.
Przepraszam, ze tyle napisalam o sobie. Kompletnie bez sensu.
A pierwszy raz trzasnelam drzwiami w szkole sredniej, kiedy pijany nauczyciel nazwal mnie w klasie 'dziadowka'. Do tego czasu bylam wzorowa uczennica.
OK, ide sie pakowac. Bede ciemna noca. Dzien dobry, Polsko.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez Trzynastka So, 04.02.2006 07:28

Na zywo, przy jednej kawie, nie potrzebne by nam byly sprostowania.
Pakuj sie, MarysiuB, w sumie mowimy o tym samym, tylko nam internetowa sieczka troche przeszkadza:))))
Trzynastka
 
Posty: 1050
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 13:59
Lokalizacja: Chicago

Postprzez MarysiaB So, 04.02.2006 11:03

Zatonal egipski prom. Zginelo b.duzo ludzi. Inni, tez ludzie wypisuja na onecie autentycznie straszne komentarze. Nastepna wiadomosc: Tragedia na stadionie w Manilii. Ile czlowiek moze pomiescic w sobie takich informacji? Media stepiaja wrazliwosc. Po takich newsach skrzydla do zycia troche opadaja. Czasami watpie, nie wiem, o co w tym wszystkim chodzi, ale pcham wagony, smieje sie, rozmawiam z dziecmi, zaraz bede smazyla kotlety. Dobrze, ze wyjezdazam. Zabieram ksiazki, tv nie ogladam. Nastroje l.-k. rowniez z powodow osobistych, ale te sa smiesznie niepowazne w porownaniu z tym, co wczesniej. Zycie mi mija, wiecie?
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez Rikki So, 04.02.2006 12:00

ja też nie wierzę w możliwość ISTOTNEJ komunikacji w necie, to tylko takie robienie min... zwróćcie uwagę, że wiele ważnych rozmów toczy się poza forum (maile, p2p itp., choć to też wirtual, ale kontakt bardziej prywatny): wciąż jakieś wzmianki "odbierz maila", "gołębie doleciały"... tu można odnieść się do różnych tematów (też zresztą powierzchownie), pokłócić się widowiskowo, z przymrużeniem oka, pogodzić się, zrobić pajaca... ale wspólnej kawy i bliskiego spotkania trzeciego stopnia nic nie zastąpi, prawda? HP i tak przełamuje stereotyp czatowych rozmów o niczym, bo wiele tu - obok żartów (głównie z siebie) - ciekawych i głębszych treści ;) tylko zależy, czego komu potrzeba w sieci... ale trochę nauczyliśmy się już siebie i współ-istnienia
Rikki
 
Posty: 433
Dołączył(a): Pn, 02.05.2005 18:43

Postprzez znad maasu So, 04.02.2006 12:21

... dobrze jest Was slyszec :)
Avatar użytkownika
znad maasu
 
Posty: 186
Dołączył(a): Pn, 16.05.2005 23:24

Postprzez Rikki So, 04.02.2006 12:27

raczej: miło... takie małe radości, ulotne jak wszystko ;))
Ostatnio edytowano So, 04.02.2006 12:27 przez Rikki, łącznie edytowano 1 raz
Rikki
 
Posty: 433
Dołączył(a): Pn, 02.05.2005 18:43

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Archiwum