Kochana Pani Krystyno,
Po "pochłonięciu" Pani Dziennika w kilka dni uznałem, że mój problem mogę skonsultować tylko i wyłącznie z Panią i, że jest Pani jedyną adekwatną osobą. Nie wiem czemu, po prostu, czuję jakoś dziwną więź, zupełnie nie realną, ale jednak. Jak ktoś bliski, jak ktoś kto mnie rozumie, ma te same rozterki, na tym samym się skupia...
Przejdę do problemu. Otóż zakochałem się. Tak. Pierwszy raz w życiu, tak na serio, tak na prawdę. Miotałem się kilka dni i nocy, czy do Tej osoby napisać, wariowałem, odświeżałem aplikacje no i napisałem.
Nawiązaliśmy jakiś kontakt, pisaliśmy ze sobą. Ja oczywiście każdą odpowiedź układałem z jakąś godzinę, bo miało być tak perfekcyjnie. I nagle cisza. Nic. Zupełne zerwanie kontaktu.
No i tak czekam już chyba z półtorej tygodnia na odpowiedź. I się pewnie nie doczekam. A chciałbym się cholera doczekać. Głupieję, nie wiem co się ze mną dzieje. Wiem,że to nie jest dobre, wiem to, ale nie umiem inaczej. To osoba idealna. Po prostu idealna, spełnienie marzeń. Wiem, że to jest nie warte moich nerwów, ja to po prostu wiem, bo gdyby tej osobie na mnie zależało, bo bylibyśmy w kontakcie. Nie wiem co robić. Odpuścić, zapomnieć, wyleczyć się ?
Proszę o wiersz, radę... cokolwiek.
Serdeczne pozdrowienia i uściski!!!!